Matrix wymyślony przez rodzeństwo Wachowskich istnieje naprawdę i jeśli nawet nie jesteśmy umieszczeni w kokonach, to i tak stanowimy baterie ładujące energię systemu. Wgranie odpowiedniego programu powoduje, że efektywność ogniw wzrasta. Oczywiście oprogramowanie należy aktualizować w zależności od aktualnej sytuacji, ale jego funkcjonalność niezmienne pozostaje taka sama. Wszelkie próby kontestacji antyrzeczywistości traktowane są jak wirus, który za wszelką cenę należy wyeliminować, by nie doszło do poważniejszego zainfekowania całego systemu. Wtedy pojawia się agent Smith. Być może zwróciliście uwagę w filmowym Matrixe, że jeden z bohaterów, którego udało się odłączyć od systemu, za wszelką cenę chce do niego powrócić. Dlaczego? Bo daje mu on złudne poczucie bezpieczeństwa. Świat człowieka zamkniętego w kokonie jest uporządkowany i przewidywalny. Informacje jakie docierają do niego są starannie wyselekcjonowane i dostosowane do jego potrzeb.
Jak to się odbywa w naszym świecie, którego częścią jesteśmy? Rolę programatorów wypełniają media. Szczególnie telewizja ma duży wpływ na nasze emocje. 24 godzinne programy informacyjne przekazują nam ciągle te same dane, powtarzają te same słowa. Ograniczają w ten sposób naszą percepcję do konkretnego punktu widzenia. My oczywiście ochoczo się na to zgadzamy, bo niczym wspomniany bohater filmowy w takiej wizji świata czujemy się pewniej. Jest "nasza". Wydaje nam się ona jedyną rzeczywistością. Zapominamy o innej perspektywie, która daje nam możliwości porównawcze i pozwala na dokonywanie bardziej obiektywnych ocen. Jak to się dzieje, że jedni wybierają tylko TVN a inni tylko TVP? Bo telewizje te tworzą przekaz adresowany dla konkretnego odbiorcy i mający oddziaływać na jego emocje. Czasem te dobra a bywa równie częstym, że i te złe. Te drugie wyzwolić łatwiej, bo ich intensywność wyłącza niemalże całkowicie niezależne myślenie.
Trochę może "popłynąłem" ale takie refleksje nasunęły mi się 4 czerwca, kiedy przeglądałem stacje telewizyjne. W jednych mówiono tylko o częściowo wolnych wyborach, w innych o "nocnej zmianie" i obaleniu rządu Jana Olszewskiego, które miało miejsce kilka lat później. Dla jednych 4 czerwca 1989 był początkiem końca komunizmu w Polsce, dla drugich tylko układem, który władzę komunistów miał ugruntować. Prawda leży zapewne gdzieś po środku, ale przekaz musi być jednoznaczny, bo inaczej nie będzie przekonywujący. Taka to inżynieria umysłu. Skoro już mówimy o prawdzie, to posługując się nią w ujęciu tischnerowskim, należy stwierdzić, że współczesny Polak ma gdzieś 4 czerwca 1989 i to, co się wtedy wydarzyło i pięć, czy dziesięć osób świętujących i składających kwiaty na skwerku przy ulicy Barlickiego budzi co najwyżej lekkie zaciekawienie.
Kwiaty składają głównie działacze Platformy Obywatelskiej, bo to oni tworzą tę część Matrixa. To, co zwróciło w tym roku moją uwagę to fakt, że na pamiątkowych fotografiach ze skwerku pojawiają się też... działacze dawnego PZPR. Przyjmując linię przekazu PO to świętowali oni swoje własne odsunięcie od władzy w Polsce. Na fotografiach zabrakło tylko Tomasza Zdonka, niedawno wykluczonego z klubu radnych Platformy, za wspieranie starosty wywodzącego się z PIS (chociaż członkiem partii nadal pozostaje). Ten działacz ugrupowania Donalda Tuska dokładnie 6 czerwca (dwa dni po wyborach) własnoręcznie podpisał zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, przybierając kryptonim tajnego współpracownika "Robert" (do tego tematu jeszcze kiedyś wrócę, bo wciąż zbieram materiały, a oczekiwanie na odpowiedź od niektórych instytucji często trwa całymi miesiącami).
Dla budowania Matrixa niezbędne jest używanie odpowiedniego języka oprogramowania. Służą do tego słowa klucza o emocjonalnym natężeniu. Jednym z nich jest "Wolność" innym znowu "Wolne Media". Ich rozumienie ma drugorzędne znaczenie. Ważne są emocje, jakie wyzwalają. Skoro ktoś mówi o wolności, to musi to oznaczać, że ktoś inny próbuje nam ją odebrać, bo inaczej po co o tym by mówił? No i ludzie wychodzą na ulicę krzycząc: wolność i ***** ***, ale chyba nie całkiem kumają o co chodzi. A może rzecz jest w tym, żeby w imię wolności tę wolność ograniczać? Pod facebookowym wpisem lidera PO Adriana Witczaka zamieściłem komentarz na temat działaczy PZPR świętujących razem z działaczami PO 4 czerwca w Tomaszowie Mazowieckim oraz deklaracji współpracy z SB, Tomasza Zdonka. Agent Smith zadziałał błyskawicznie. Komentarz został usunięty w kilka minut, bo w swej treści nie pasował do budowanego przekazu. Wpis był prawdziwy, a przekaz....? Trochę to wstyd, że mówiąc dużo wolności, wolność i swobodę wypowiedzi się ogranicza.
Podobnie jest z "Wolnymi Mediami". Wolne media to tylko te, które piszą o nas dobrze. Te, które piszą źle (nawet jeśli piszą prawdę) to media reżimowe. Niedawno inny platformerski agent Smith, radny Paweł Łuczak zażądał by z mateczki partii wykluczyć moją cudną żonę. Naprawdę trudno o bardziej przyzwoitą osobę, może jedną z ostatnich w PO. Jaki miał być powód? Ano taki, że na portalu NaszTomaszow pojawiają się artykuły nieprzychylne Platformie Obywatelskiej, które ja pisuję. Fakt, że czasem mi się zdarza, ale takie moje widzenie tego świata, nie ograniczone do partyjnych przekazów dnia. Za "winy" męża, obrzucimy błotem żonę. Rzeczywiście metodyka rodem sprzed 4 czerwca 1989. Zabrakło tylko żądania "ścieżki zdrowia". Cóż... marzą się wielu osobom czasy, kiedy liczyła się jedynie Trybuna Ludu.
Napisz komentarz
Komentarze