Segałowicz Zusman, pseud. Aleksander Jawec, Swengali (26.02.1884 Białystok – 19.02.1949 Nowy Jork) – poeta i prozaik piszący w języku jidysz.
Segałowicz urodził się w rodzinie o tradycjach rabinackich, odebrał wykształcenie domowe, uczęszczał do szkół świeckich. Imał się różnych zawodów. W latach 1904–1905 był członkiem Bundu (więziony za udział w strajku). Po 1906 r. mieszkał w Łodzi.
Debiutował w 1903 r. utworami w języku rosyjskim, pisał też w jidysz. W czasie I wojny światowej znalazł się w Rosji, gdzie zetknął się ze środowiskami literackimi jidysz Odessy, Kijowa i Moskwy. W latach 1916–1917 służył w armii rosyjskiej. W 1919 r. powrócił do Polski. Zamieszkał w Warszawie. Współpracował z prasą jidysz (m.in. „Hajnt”, „Tog”, „Moment”, „Literarisze Bleter”). Działał w Związku Literatów i Dziennikarzy Żydowskich przy Tłomackiem 13. W 1939 r. opuścił Warszawę, by przez ZSRR i Bliski Wschód dotrzeć w 1941 r. do Palestyny, gdzie zamieszkał w Tel Awiwie. W 1948 r. wyjechał do USA.
Najwartościowszą część dorobku Segałowicza jest liryka, zwłaszcza poematy In Kazimierz (1912) i Regine (1920), w powojennej zaś twórczości poemat Dortn (1944). Nastrojowa i opisowa poezja Segałowicza cieszyła się sporą popularnością (głównie jego wiersze miłosne i ballady). Poczytne były również popularne romanse jego pióra (Di wilde Cilke, 1922; trylogia Zeliks jorn, 1924–1926; Di brider Nemzor; 1929). Głównym tematem wojennej i powojennej twórczości pisarza stała się Zagłada. Segałowicz pozostawił również wspomnienia: Tlomackie 13 (1946), Majne zibn jor in Tel-Awiw (1949). Polskie przekłady jego poezji znajdują się w Antologii poezji żydowskiej (1921, 1980). Tłumaczenia fragmentów prozy znalazły się w zbiorze nowel Płomienie i zgliszcza (1925). Ukazały się również po polsku: Fryda nie jest moja (1936), Jutro przyjeżdża mój mąż (1936), Noce krymskie (1936), O trzydzieści lat starszy (1937).
Źródło: Wirtualny Szetl
********
Z. Segałowicz o Tomaszowie.
Wywiad z wielkim pisarzem żydowskim.
Przed kilkoma dniami bawił w naszem mieście jeden z najwybitniejszych pisarzy żydowskich Zusman Segałowicz. Segałowicz odwiedził nasze miasto w związku z ostatnią przygotowaną przez niego monumentalną powieścią z życia żydowskiego pt. ״Wigonja”, w której między innemi jeden z epizodów rozgrywa się na tle Tomaszowa. Wykorzystaliśmy niecodzienną okazję i odbyliśmy z naszym wybitnym gościem krótki wywiad:
Oto jego treść:
— W chaosie naszego ciężkiego dnia codziennego, kiedy literatura winna stanowić ozdobę życia, zostali nasi najwybitniejsi pisarze pogrążeni w odmętach kryzysu. Literat jest również człowiekiem i jako taki musi brać udział w ciężkiej walce o byt. Jak może człowiek walczący o chleb codzienny, spokojnie tworzyć, zagłębiać się w tajniki życia, kiedy możliwość zarobkowania literaturą została zupełnie unicestwiona?
W literaturze żydowskiej kiełkują młode talenty, które pragną przebić grubą skorupę obojętności mas i rwą się mimo wszelkich przeszkód do twórczego życia, lecz bez życzliwej pomocy społeczeństwa żydowskiego przepadnie dla kultury żydowskiej ten niekiedy wielki dorobek duchowy pisarzy przyszłości
Inteligencja żydowska narodowa, bądź też zasymilowana, winna była się już przekonać, że w czasach dzikiej nienawiści i walki, zainicjowanej przeciwko żydostwu przez reakcję i najciemniejsze elementy na całym świecie, bez własnej kultury własnej literatury i sztuki własnej nauki jest ona skazana na duchowe ubóstwo. Dlatego tez jest naszym obowiązkiem przy każdej sposobności apelować do inteligencji żydowskiej, do zamożnych warstw żydostwa o życzliwość i zrozumienie dla pisarza żydowskiego.
Skolei pytamy się naszego miłego rozmówcy, jakie wrażenie wywarł na nim Tomaszów?
— Miłą niespodzianką była dla mnie grupa żydowskiej inteligencji, z którą miałem możność zetknąć się w Tomaszowie.
Mam bardzo wiele uznania dla ich gościnności i w rozmowach z nimi przekonałem się o ich wielkiem zainteresowaniu i zrozumieniu dla literatury żydowskiej.
— Podkreślam jeszcze raz, że jest to dla mnie niespodzianką, gdyż w wielu innych miastach zetknąłem się z zupełną obojętnością. Może jest w tem wpływ natury miasta samego, z jego szerokiemi ulicami, tonącemi w kwiatach i zieleni Doprawdy, oryginalne miasto, gdzie kominy fabryczne otoczone są zielenią drzew. Jakie to miłe dla ludzi, którzy cały dzień spędzają w dusznych murach fabrycznych. W Tomaszowie również mieście fabrycznem, nie czuje się przygniatającej atmosfery koszarowej, ciężkich domów fabrycznych, jak na przykład w pobliskiej Łodzi. Wyraziłbym się wręcz, że to zakrawa na idyllę. Nawet stosunki między trzema odłamami ludności (Polacy, Żydzi i Niemcy) są bardziej ludzkie i życzliwe.
Nie dostrzega się tych dzikich błysków, ani złośliwości, które się niestety dostrzega w wielu innych miastach
W bardzo krótkim czasie, który w tem miłem mieście spędziłem, nie zdążyłem wszystkiego dostrzec, lecz to, co zdołałem zaobserwować, wywarło na mnie niezatarte wrażenie.
********
Od piękna i poezji naszego miasta przeszliśmy do szarej rzeczywistości codziennego życia i rozważań na temat katastrofalnego położenia żydostwa.
— Jest bardzo źle — zaczyna nasz rozmówca i słowa jego są nacechowane troską o ciężki los żydów — i choć jest tak źle, że gorzej być nie może, niewolno nam jednak tracić nadziei na lepsze jutro,
— Życie jest piękne, a prawo do życia jego pierwszem przykazaniem, które w ogniu wieków zwyciężyło, zatem miejmy nadzieję nadal...
Żydzi już od dawna przestali być niewolnikami, przestali być ״moszkami“.
Tam, gdzie żyjemy, chcemy być pożytecznymi członkami społeczeństwa. Ludzie dobrej woli o tem wiedzą, a ze złośliwymi podżegaczami i szerzycielami nienawiści rasowych walczyć będziemy.
Na zakończenie naszej rozmowy, Z. Segałowicz wyraził wielkie uznanie dla naszej nowej placówki prasowej i życzył nam w gorących słowach dalszego pomyślnego rozwoju i owocnej pracy.
Napisz komentarz
Komentarze