Pogoda nie dopisuje. Na zewnątrz aura szara, bura i ponura. W centrum miasta zrobiło się jednak bardzo kolorowo. Po wielu latach starań, po wielu miesiącach oczekiwań - przyszedł dzień, w którym nasi mieszkańcy mają swoje centrum rozrywkowo – handlowe z prawdziwego zdarzenia.
W piątek wybrałem się z partnerką i dzieckiem na zakup zimowego obuwia. Swoja wędrówkę po nowym centrum handlowym rozpoczęliśmy bodajże nie z tej strony co trzeba, gdyż tylnym wejściem od strony skrzyżowania ulic Warszawska – Barlickiego.
Przed Galerią dużo młodzieży w różnym wieku: szkolnym, gimnazjalnym, licealnym. Pierwsze wrażenie w samym obiekcie? Mieszanka zapachów z pobliskich lokali gastronomicznych. Efekt? Niezbyt przyjemne "aromatyczne" doświadczenie, jednak wzrokowo jak najbardziej konkretne.
Na starcie mamy już pierwszego wygranego Galerii. Niespodzianki nie było, zwycięzcą okazała się sieć KFC, którą oblegają tłumy. Niestety, w tym momencie wróciły wspomnienia o moim przepysznym hamburgerze, którego miałem okazję spożyć w Gdańsku na wakacjach (także z KFC), ale co zrobić – blisko godzina w kolejce z 5 latkiem to troszkę zbyt długo – poczekam. Przy tej okazji chciałbym życzyć dzielnemu personelowi wytrwałości i sił. Obsłużyć tak dużą klientelę to nie lada wyczyn.
Idąc kilka metrów dalej widzę coś, co kocham najbardziej tzw. studencki „pociąg obiadowy”. Zadanie klienta? „Kijki w rękę”, talerzyk i jak to mówią Wyrzykowski i Jaroński podczas biatlonowych transmisji na Eurosporcie: „Rach Ciach Ciach”. Do wyboru mamy znakomite domowe potrawy: kluseczki śląskie, różnego rodzaju mięsiwo, suróweczki. Nakładamy ile chcemy i płacimy. Wychodząc z domu bez śniadania i obiadu, patrząc na ten cały zestaw – aż łzy do oczu podchodziły, że nie ma czasu na skosztowanie tych rarytasów. Z pewnością wrócę.
Jest też pierwszy poważny minus obszaru wydzielonego na punkty gastronomiczne – zbyt mało miejsc siedzących, aby usiąść i spokojnie porozmawiać i zjeść, czy popracować. Drugi minus to fakt, iż wszystkie te lokale usytuowane są przy wyjściu do Galerii, co oznacza, iż w trakcie naszego posiłku – możemy mieć gości, którzy chcąc nie chcąc kątem oka zajrzą nam do talerza. Mało komfortowe rozwiązanie.
Nasza misja w Galerii to buty dla dziecka, więc wchodzimy do CCC. Jesteśmy pod wrażeniem. Piękny duży salon z ogromnym wyborem. Dużym plusem jest telewizja dla dzieciaków. Kącik, gdzie nasi najmłodsi mieszkańcy mogą sobie spokojnie usiąść i bajki pooglądać, a ci starsi spokojnie pochodzić i poszukać odpowiedniego obuwia.
Będąc z dzieckiem nie obyło się bez wizyty SMYK-u. Ceny zabawek zróżnicowane. Kupując markowe z Mattel, Hasbro czy Lego warto zastanowić się nad takim zakupem. Są sklepy internetowe, czy też stacjonarne – gdzie wybrany produkt kupimy taniej. Duży plus za różnorodność towaru, a przede wszystkim za estetykę. Asortyment poukładany jest tematycznie to oznacza, że jak interesują nas produkty z bajki „Auta” to różnego rodzaju przedmioty tj. kubki, ręczniki, czy puzzle związane z tym tematem znajdziemy w jednym miejscu, bez straty czasu na poszukiwania.
Buty wybrane, zabawki także - wszystko udało nam się sformalizować, więc wraz z partnerką i dzieckiem uderzamy w kolejne miejsca.
Jest zimno, ale nie na tyle, aby nie skosztować tradycyjnych lodów. Przy głównym wejściu (od Bulwarów) mamy możliwość kupna takiego deseru. Nasz wybór padł na smak malinowy, oraz o dość dziwnej nazwie przypominającej baton Snickers (Snicu czy jakoś tak), którego podstawą był karmel i orzechy. Oba rarytasy znakomite, porcja zadowalająca. Cena 3 zł za gałkę. Czy warto? Warto. Lody mają wyrazisty smak, nie są mdłe.
[reklama2]
Przechadzając się dalej, doszliśmy do alejki, w której znajdują się InterMarche, oraz Euro RTV AGD. W sklepie spożywczym spory ruch, w dalszej części dużo mniejszy. Zastanawiam się czy sobie kurtki nie kupić.
Sprawdzamy czy nie ma nic ciekawego. Zwiedzamy sklepy, jeden po drugm. W trzech z pięciu sklepów wita nas stojący ochroniarz, a w kolejnym sprawdzają mi saszetkę w przymierzalni.
Ogólnie nie ma nic przeciwko ochroniarzom, bo złodziej ze mnie żaden, ale ochroniarz raczej nie powinien się rzucać w oczy. Był moment, że poczułem się nieswojo – jak na kontroli jakiegoś lotniska, gdzie co przysłowiowe pięć sekund Pan o dość dużej posturze kosi mnie wzrokiem, a drugi sprawdza czy na pokład nie zamierzam niczego wnosić.
Kurtki nie kupiliśmy. Wybór bardzo duży i cenowo nie najgorzej, ale niestety rozmiar nie 3XL w chwili obecnej nieosiągalny. Jak nauczę się kroić arbuzy to zejdę z wagi i wrócę po 2XL.
Ostatnim punktem wyprawy jest upragniony przez mieszkańców Helios. Dojście do kina proste, gdyż prowadzą do niego ruchome schody. Mając sentyment i sympatię do Włókniarza miałem złośliwą i cichą nadzieję że to nowe kino będzie wielkie, brzydkie i pachniało plastikową świecącą tandetą. Piszę tak - nie dlatego że nie lubię nowoczesności, a dlatego że uwielbiam klasykę. Nie brzydził mnie zapach wilgoci we Włókniarzu, niewygodne fotele, czy też wąski repertuar. Zawsze to miejsce kojarzyłem z czymś wyjątkowym – a to pierwszy teatrzyk, a to pierwsza projekcja kinowa itp. Itd. już nie zanudzam.
Wracając do tomaszowskiego Heliosa – chyba każdy z was chciałby zobaczyć moją minę kiedy wjechałem po schodach i stanąłem tuż przed wejściem. Tomaszowski Helios to połączenie klasycznego klimatu z nowoczesnością. Spokojne światowe, wyważone wnętrze, niewielki bufet i niewielka kasa. Jest moc i urok w tym wszystkim. Piotrków się chowa.
Sam wygląd Galerii? Zadowalający. Galeria nie jest duża, ale wystarczająca na potrzeby mieszkańców. Na chwilę obecną może się wydawać że jest dość ciasna, ale to pierwszy taki boom mieszkańców na sklepy w które się w niej znajdują. Za chwilę wszystko się unormuje i będziemy mogli poczuć tą przestrzeń.
Czy Galeria odniesie sukces? Istnieje szansa, że tak. Jest kilka punktów, które bez wątpienia nie będą narzekać na brak klientów m.in. KFC, CCC, HELIOS, RTV EURO AGD. Co do reszty, to się okaże.
Zależy w jaki sposób poprowadzą swoją politykę cenową i marketingową. Największym argumentem tego całego interesu jest prostota i rozmiar. Dobrze usytuowane aleje, oraz wielkość tej inwestycji powodują, iż klient chcąc nie chcąc będzie mijał sklepy, które przed wyjściem z domu nie miał ochoty odwiedzać. Wiadomo nie od dziś że najlepsze zakupy to nie to co mamy na przysłowiowej kartce, a to co kupimy spontanicznie – bez planowania wydatków. Kolorowe plakaty w spokojnie oświetlonej przestrzeni zachęcą niejednego do wydania „zaskórniaków” i chyba o tot w tym chodzi.
Od autora: Tekst jest prywatną opinią. Nie jest on powiązany z żadną marką handlową i sponosrowany. Nie jest on skonstruowanych w celach zarobkowych, a jedynie w celach informacyjnych.
Napisz komentarz
Komentarze