Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 grudnia 2024 02:37
Reklama
Reklama

Marek Karewicz – Złoty Fryderyk w Tomaszowie Maz. (1)

W lutym 2012 roku po przyznaniu przez Akademię Fonograficzną MARKOWI KAREWICZOWI, polskiemu artyście fotografikowi, statuetki ZŁOTEGO FRYDERYKA, postanowiłem w ramach corocznego konkursu organizowanego przez Fundację Sopockie Korzenie w Sopocie - WSPOMNIENIA MIŁOŚNIKÓW ROCK'n'ROLLA - napisałem na cześć tego wydarzenia, pracę konkursową pt "Marek Karewicz - Złoty Fryderyk - w Tomaszowie Mazowieckim". Teraz, po zakończeniu pubblikacji cyklu felietonów "Subiektywna Historia R&R w Tomaszowie Maz", pozwalam sobie niniejszą pracę (nigdy oficjalnie nie wydaną)zaprezentować na portalu "NaszTomaszow.pl - Codzienna Gazeta Internetowa". Życzę wszystkim czytelnikom miłego retrospektywnego powrotu do lat i miejsc przedstawionych w tej publikacji.

Jak zaprzyjaźniłem  się  z Markiem Karewiczem?

 

Moje spotkanie i początek przyjaźni z Markiem Karewiczem datuję na 4 grudniu 2009 roku. Nastąpiło po spotkaniu - prelekcji z mistrzem muzycznej fotografii w Galerii ARKADY przy ulicy Rzeźniczej w Tomaszowie Mazowieckim. Wcześniej bywałem (chyba dwukrotnie) na jego autorskich spotkaniach w naszych, przebudowanych „końskich jatkach”, kiedy Marek był przystojnym, wysokim (powyżej 190 cm) mężczyzną z charakterystycznym aparatem fotograficznym, przewieszonym na krótkim pasku, przez ramię. Aparat fotograficzny był, jak kapelusz dla kowboja z amerykańskiej prerii, nieodłącznym rekwizytem czyli zawodowym LOGO Marka Karewicza. Był to okres przed jego chorobą, kiedy był w stu procentach, sprawnym fizycznie mężczyzną, któego fachowcy od jazzu, rock’n’rolla, sztuki fotografowania, marketingu z racji wykonowywania wspaniałych fotografii, nadali przydomek: „człowiek ze złotym obiektywem”.

 

W grudniowym spotkaniu, o którym wspomniałem powyżej, naszego artystę zastałem „osadzonego” w wózku inwalidzkim, w towarzystwie osoby na stałe opiekującej się chorym, czyli Wiesławem Śliwińskim. Wiesław jest aktualnym wiceprezesem Fundacji Sopockie Korzenie. W tym okresie  wydałem moją pierwszą publikację „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”. Gdy nazajutrz, po arkadowym odczycie (5 grudnia 2009r) spotkaliśmy się po raz pierwszy ze sporą grupą znajomych i przyjaciół na zapleczu księgarni Barbary Goździk przy Placu Kościuszki 22. W tej grupie był Marek Karewicz. Mieliśmy okazję do wymiany poglądów o jazzie, rock’n’rollu. Dla mnie najcenniejsze były wspaniałe, retrospektywne gawędy Karewicza o starym, powojennym Tomaszowie, o nieistniejących budynkach, miejscach spotkań i zabaw dzieci i młodzieży, szkolnych kolegach, koleżankach, kiedy to Karewiczowie zamieszkiwali krótko w naszym mieście.

             

Marek był uczniem szkoły podstawowej (nr 4 przy ul. Barlickiego) i „ogólniaka” (przy ul. Mościckiego). Właśnie Basia Goździk była wydawcą i dystrybutorem wszystkich moich książek („A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina LITERACKA ‘62”), którą, tą pierwszą z osobistą dedykacją, jako suwenir, podarowała Markowi Karewiczowi i Wiesławowi Śliwińskiemu.

 

Myślę, że częste spotkania z Markiem na zapleczu księgarni przy Placu Kościuszki 22, były zalążkiem naszej, wielkiej przyjaźni, która trwa do dzisiejszego dnia. Połączyło nas wiele imprez organizowanych przez Fundację Sopockie Korzenie w Sopocie, Galerię ARKADY czy przeze mnie w Tomaszowie Maz. (cztery wystawy – dwie w Starostwie Powiatowym, jedna w SCh TOMY i jedna w czasie „Spotkania po latach” w kultowej kawiarni LITERACKA) oraz w pobliskim Zakościelu k/Spały dwa spotkania n/Pilicą „Spotkanie po latach BIS” i „Z Markiem Karewiczem raz jeszcze”. Również moje pobyty połączone z noclegiem, w warszawskim mieszkaniu pana Karewicza przy ul. Nowolipki miały duży wpływ na pisanie wspomnień o tym wybitnym artyście.  Dzięki tym wszystkim spotkaniom zawsze tworzyły się kuluary, na których, nie raz do rana, zaciekle rozmawialiśmy, dzieląc się wspomnieniami o Tomaszowie i okolicach, oglądając wiele gadżetów czy albumów (ulice, domy, ludzie) z fotografiami miasta z powojennych lat 40/50 minionego, XX wieku.

 

 

W lutym 2012 roku Akademia Fonograficzna przyznała i nadała Markowi zaszczytną nagrodę ZŁOTEGO FRYDERYKA, tytułem osiągnięć artystycznych w dziedzinie Muzyka Rozrywkowa wybitnemu artyście, fotografikowi, dziennikarzowi, DJ-owi, autorowi ponad dwu milionów fotografii muzyków, artystów jazzowych, rock’n’rollowych i rockowych oraz setek (ponad 1500 szt) projektów okładek płytowych. Oprócz Karewicza Złote Fryderyki otrzymali wówczas wielcy polscy muzycy: TOMASZ SATŃKO – trąbka oraz kompozytor WOJCIECH KILAR.

 

[reklama2]

Nominację ogłoszono 22 lutego 2012 roku a uroczystości wręczenia nagród odbyły się w dniu 26 kwietnia 2012 r w Fabryce Trzciny w Warszawie. Uroczystości z wręczenia FRYDERYKÓW transmitowała telewizja polska (TVP-2) i to wydarzenie, oglądając na żywo, zainspirowało mnie i zadecydowało o napisaniu niniejszej publikacji na rzecz pana Marka Karewicza.

 

 

[reklama2]

Wstęp


Tak się złożyło w moim dorosłym życiu, już po ukończeniu 60-tki,  że przeważnie nocą,  kiedy przychodzi czas na odpoczynek, powracają niczym bumerang, sceny z przełomu lat 50/60-tych minionego wieku, kiedy do mojego miasta przenikało zjawisko, brzmiące dla mnie egzotycznie, obco – Rock’n’Roll. Zaczęły pogrążać mój umysł miejsca, do których przychodziłem posłuchać dobrej muzyki i potańczyć (fajfy) w rytmie rock’n’rolla. Powracały wspomnienia o ślicznych, pięknie pachnących dziewczynach, kuso ubranych w swoich miniówkach, z odkrytymi ramionami,
z wielkim, trójkątnym dekoldem. Miejsca spotkań, w których jak w londyńskim Hyde Park można było głośno porozmawiać o polityce, opowiadać dowcipy o ruskich,  komentować wydarzenia na Zachodzie Europy czy w Stanach.

 

Jednak wszystkie te rozmowy i tak zawsze sprowadzały się i kończyły w temacie jazz, rock’n’roll, rock. W swoich zażartych dyskusjach podpieraliśmy się szczątkowymi informacjami, jakie w tamtych latach można było uzyskać w sobotnio niedzielnym wydaniu Sztandaru Młodych, w rubryce prowadzonej przed red. Romana Waschkę. Nosiła ona tytuł "Od waltorni do saksofonu" czy "Muzyka niepoważna" (drugi tytuł po zmianie nazwy rubryki).

 

Choć były ogromne, nie do opisania problemy z nabyciem na naszym rynku  płyt, a radio jako jedyne medium (telewizja była w powijakach) nie zajmowało się propagowaniem zakazanego (stylu Rock’n’Roll) owocu, a wręcz przeciwnie, zwalczało go (był taki czas, że oczekiwało się na najlepszą audycję - „muzyczno” - informacyjną, w której można było usłyszeć elementy rock’n’rolla, o ironio, to była "Muzyka i Aktualności", przeważnie ostatni utwór, bo nieraz można było usłyszeć go  w całości), to muszę przyznać, że poruszałem się w grupie dziewcząt i chłopców, gdzie ten problem nie istniał, albo był znikomy.

 

Nazywaliśmy naszą paczkę kolegów, koleżanek, z racji płytowej bazy, wybrańcami Boga. A to za sprawą człowieka, który w naszym mieście wywołał epidemię rock’n’rolla (dziś mieszkańca Nowego Jorku), Wojtka Szymona Szymańskiego. Wojtek, którego większość rodziny (kuzynki,  kuzyni, jego rówieśnicy) zamieszkiwała na Zachodzie Europy (RFN, Anglia, Francja) czy w Stanach Zjednoczonych, był systematycznie zasypywany wszystkimi nowościami na wydawniczym rynku płytowym. A co najważniejsze, z 3/4 dniowym opóźnieniem otrzymywał rarytas muzyczny dla nas młodych, jakim był New Musical Express, czasopismo Radia Luxemburg.

 

 

Dzięki temu czasopismu Szymon doskonalił język angielski (po latach, ten epizod z gazetą stał się bardzo ważnym elementem w jego życiu) a my fani, miłośnicy rock’n’rolla, z tak zwanej pierwszej ręki mieliśmy najświeższe informacje – newsy - z tej dziedziny, przetłumaczone skrupulatnie przez Wojtka. Potem życie toczyło się dalej … dalej … dalej.

 

Przyszły lata dziewięćdziesiąte XX wieku, wielkie zmiany społeczne i polityczne, upadek komunizmu, przynajmniej częściowy. Na polskim rynku fonograficznym rewolucja, zaopatrzenie w płyty (CD, DVD) sklepów, kiosków Ruch, hurtowni, magazynów. Było tak potężne, obfitujące w wielkie ilości i rodzaje muzycznych krążków przedsięwzięcie, że można było porównać tylko z ciągle opadającymi w miejskim parku liśćmi w listopadowy, jesienny dzień.

 

 

Łatwość zdobycia płyty dyskograficznej spowodowałą, że wypełniły się też półki w moim mieszkaniu. Kiedy moja żona wybyła (2004r) za chlebem na dłuższy okres czasu (ponad trzy lata), na sycylijską banicję, by nie pogłębiła się moja samotność i znużenie, stałem się bardziej aktywny,  poprzez częstsze odwiedzanie Galerii ARKADY. Tu zawsze na scenie Galerii, odbywała się jakaś impreza, a to prelekcja, odczyt z ciekawymi ludźmi, mały koncert czy recital z mniej lub bardziej znanym muzykiem z dziedziny jazz, rock’n’roll, piosenkarzem czy występy naszej, lokalnej młodzieży ze szkół muzycznych, a także amatorski kabarecik. W Galerii bywał nie raz na prelekcjach, odczytach (jeszcze przed chorobą) nasz najwybitniejszy fotografik w dziedzinie jazz, rock’n’roll, który swoje dzieciństwo, dorastanie spędził w naszym mieście  - Marek Karewicz.

    

 

Miałem okazję być 14/15 lat temu na spotkaniu z nim w tomaszowskich, końskich jatkach, dzisiejsza Galeria ARKADY. Zwróciłem szczególną uwagę na Jego przyjazne uczucia miłości, wyrażane do naszego miasta, w  sentymentalnych wspomnieniach o miejscach z jego dzieciństwa, które w większości już nie istniały, o ludziach z tamtej, powojennej epoki.

 

Marka wiedza w dziedzinie jazz, rock’n’roll była fascynująca tak jak fascynujące były opowieści o powojennym Tomaszowie. Nigdy nie przypuszczałbym podczas prelekcji z panem Markiem, że ponownie dojdzie do spotkania, że tak radykalnie może się zmienić moje życie.

 

Pewnego, mroźnego, lutowego wieczoru znalazłem się w Galerii, gdzie moi młodsi koledzy (Janek Pyska, Sławek Ziętara i jego syn Jarosław) w pierwszą rocznicę śmierci Czesława Niemena, przygotowali wieczór poświęcony temu artyście. Spotkałem tu wielu przyjaciół, tak samo głodnych tego typu imprez w Tomaszowie jak ja. W kuluarach kawiarni rozmawialiśmy o Czesławie Niemenie, o rock’n’rollu, ktoś wspomniał Marka Karewicza, jego artystyczną twórczość w fotografii jazzmanów, rockmanów czy projektów okładek płyt gramofonowych.

 

Mirek Orłowski wymienił Elvisa (cztery tygodnie wcześniej świat obchodził jego 70 urodziny). Pomimo różnorodności poruszanych tematów wszystkie dyskusje schodziły do jednego celu, by kontynuować tego typu spotkania, właśnie w Galerii ARKADY. Kto miałby to zrobić? W  niewytłumaczalny dla mnie sposób, padło na mnie. Trochę z próżności, trochę z chęci popisania się przed przyjaciółmi, wyszło na to, że wyraziłem zgodę. Początkowo z dużym sceptycyzmem podszedłem do egzotycznego przedsięwzięcia dla mnie, kiedy jednak zadecydowałem, wybierając na inauguracyjne spotkanie osobę Elvisa Presleya (16 sierpień, dzień jego śmierci), przyszło oswojenie z tematem. Im bliżej terminu imprezy tym większy niepokój, obawa, strach, zwątpienie - Może zrezygnować, by w swoim grajdole nie stać się pośmiewiskiem? 

 

Tego typu uczucia często mnie nachodziły, trzymały mnie aż do dnia premiery. Trwające cztery dni pierwsze spotkanie (13-16 sierpień 2005r), Długi weekend z Elvisem przerosło moje oczekiwania. Do Galerii na wszystkie dni weekendu przychodziły tłumy ludzi, fanów Elvisa, przypadkowych osób, a co dla mnie było znamiennym, przybyła młodzież. Nie dla wszystkich starczyło miejsca, wiele osób było zawiedzionych i odeszło od Galerii, z przysłowiowym kwitkiem. 

 

 

Poczułem potrzebę kontynuacji tego typu spotkań. A potem… a potem stało się coś do dziś dla mnie nie wytłumaczalnego. Lawina pomysłów, duży, domowy zasób płyt CD i DVD z koncertów rock’n’rolla przeróżnych wykonawców, filmy dokumentalne, fabularne o idolach mojej młodości, spowodowały, że poczułem odpowiedzialność, nie tylko przed swoim pokoleniem ale przed generacją młodzieży, dla której tamte czasy, to wielka egzotyka. Po uzgodnieniu i wyrażeniu zgody przez państwo Sobańskich (Dorota i Mariusz), właścicieli ARKAD, na cykliczne spotkania (ostatnia sobota każdego miesiąca), rozpocząłem nieść muzyczne posłanie z epoki lat 50/60 ubiegłego wieku, pod nazwą – wszechnica oświatowa rock’n’rolla.

 

Dziś, na dzień 30 kwietnia 2012 roku w moim stałym cyklu nazwanym Herosi Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim odbyło się już 90 spotkań. Jedno z ostatnich, 89 spotkanie, właśnie poświęciłem Karewiczowi, nazwanym Człowiekiem ze Złotym Obiektywem.

[reklama2]

Oficjalny plakat na pierwsze spotkanie z Markiem Karewiczem połączone z wystawą dzieł artysty fotografika „50 lat Rock’n’Rolla w Polsce” oraz projekty okładek (50 egzemplarzy) do płyt analogowych. Wystawę z organizowałem w nowo oddanym budynku (parter) Starostwa Powiatowego w Tomaszowie Maz. (otwarcie nastąpiło w piątek 30 marca 2012r i trwała dwa tygodnie) przy ulicy św. Antoniego. Nazajutrz, w sobotę 31 marca, druga część spotkania miała miejsce w Społeczności Chrześcijańskiej TOMY (dawne kino „Mazowsze”) przy ulicy Jerozolimskiej, o czym opowiem na dalszych częściach tej opowieeści. Było to wydarzenie o którym jest  głośno w naszym mieście do dzisiaj.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Reklama
Reklama
Sztuka – Sport – Olimpiada Na wystawie zatytułowanej „Sztuka – Sport – Olimpiada”, prezentowane są obrazy oraz sylwetki tomaszowskich olimpijczyków którzy reprezentowali nasze miasto, a tym samym nasz kraj, na olimpijskich stadionach, w różnych dyscyplinach sportowych. Tematyka sportu została przedstawiona w malarstwie, nurcie pop artu. Na płótnach przedstawione są różne dyscypliny lekkoatletyki i nie tylko. Prezentujemy dzieła Niny Habdas (1942–2003), łódzkiej malarki i graficzki, Wiesława Garbolińskiego (1927–2014), Andrzeja Szonerta (1938–1993) i Benona Liberskiego (1926–1983). Płótna powstały w latach siedemdziesiątych XX wieku, podczas Pleneru Olimpijskiego zorganizowanego w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Prezentowane obrazy zostały przekazane w darze tomaszowskiemu Muzeum w latach 70. XX wieku przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wystawę uzupełniają informacje o Tomaszowskich Olimpijczykach, pamiątki Stanisławy Pietruszczak z XII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976) oraz znaczki poczty japońskiej wydane z okazji XVIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano (1998), podarowane Muzeum przez Pawła Abratkiewicza. Wystawa przypomina nam o pięknej tradycji umacniania więzi pomiędzy ideą sportu olimpijskiego a twórczością artystyczną, która może kształtować humanistyczne wartości sportu i kreować jego wizerunek w społeczeństwie. Zapraszamy do zwiedzania wystawy w dniach 1 sierpnia – 27 października 2024 r., w godzinach otwarcia Muzeum: od wtorku do piątku od godz. 9.00 do 16.00, w soboty i niedziele od godz. 10.00 do 16.00 (w poniedziałek nieczynne). Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.08.2024
Helios zaprasza na Maraton Sylwestrowy  Jak co roku kino Helios zaprasza na nietuzinkowego sylwestra w filmowych klimatach. Tym razem oprócz gwiazd kina, będą nas bawić również giganci muzyki. W zależności od zestawu na który się zdecydujemy, na wielkim ekranie zobaczymy Nicole Kidman, Antonio Banderas’a, a potem jeszcze Celeste Dalla Porta i Gary’ego Oldman’a lub Robbie’go Williams’a we własnej osobie oraz Boba Dylana, zagranego przez Timothée Chalamet’aW zestawie pierwszym, na początek w doskonały nastrój wprowadzi nas ROBBIE WILLIAMS, czyli prawdziwa „sceniczna małpa”. Ten film to porywający, niebanalny portret zwykłego brytyjskiego chłopaka, który podbił świat rozrywki najpierw w zespole Take That, a potem w karierze solowej. Po przerwie na powitanie Nowego Roku, jego miejsce zajmie Timothée Chalamet, który wcielił się w rolę wielkiego Boba Dylana! Gwarantujemy, że nie zabraknie doskonałej muzyki, wspaniałych emocji, zabawy i dobrego smaku, a to wszystko w niepowtarzalnej kinowej atmosferze. swoich pasażerów do ich domu…Z kolei w zmysłowym zestawie drugim gwarantujemy zabawę w towarzystwie zniewalająco pięknych kobiet i nie mniej przystojnych mężczyzn, ich nieposkromionych żądz i romansów. Na początek Nicole Kidman w filmie „BABYGIRL”, a po przerwie na noworoczny toast, również przedpremierowo film mistrza Paolo Sorrentino, „BOGINI PARTENOPE”. Będzie energetycznie, romantycznie, ale przede wszystkim bardzo zmysłowo... Wszystko to w niepowtarzalnej kinowej atmosferzeCałość dopełni skromny sylwestrowy poczęstunek przygotowany przez Puchatek obiady na dowóz oraz lampka szampana o północy.Bilety na Sylwestrową odsłonę cyklu Nocne Maratony Filmowe dostępne są na stronie: www.helios.pl, w kasach kin Helios w całej Polsce oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Do zobaczenia na nocnych seansach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama