Mecz na szczycie zwiastował wielkie emocje i zaciętą walkę lidera i wicelidera tabeli. Niestety Lechia nie pokazała się z najlepszej strony i przegrała 0:3 (22-, 17-, 23-).
Pojedynek był trudny dla gospodarzy od samego początku. Set pierwszy to gra punkt za punkt przy dwupunktowej przewadze gości. Było dużo walki w obronie a po obu stronach dobrze funkcjonował atak.
Początek seta 2 wyglądał obiecująco, ale w grze Lechii coraz częściej szwankowało przyjęcie. Zawodnicy Lechii wyglądali na spiętych i gra nie układał się po ich myśli. Brakowało płynności i pewności w kończeniu akcji. Pojawiło się sporo niewymuszonych błędów. Goście, natomiast kończyli ataki i świetnie grali w obronie. Czuli się pewnie w każdym elemencie i wygrali seta do 17.
Najwięcej emocji przyniósł set 3, w którym Lechia postraszyła Rząśnię i doprowadziła do stanu 22:22. Wydawać się mogło, że przechyli losy tego seta na swoją korzyść i licznie zgromadzeni kibice obejrzą jeszcze 4 seta, ale tak się nie stało. Błędy w przyjęciu zagrywki zadecydowały o porażce.
Po meczu, trener Tomasz Migała powiedział:
W dzisiejszym dniu przyszło nam zagrać mecz na szczycie, ale nie z naszej strony. Wyraźnie ustępowaliśmy rywalowi i oddaliśmy zbyt wiele punktów po własnych błędach. Nie funkcjonowała zagrywka a to był klucz do tego, by odrzucić rywala od siatki. Nie udało się. Jak już podejmowaliśmy ryzyko w zagrywce to niestety nie trafiała ona w miejsca, które chcieliśmy. Przeciwnik pokazał w dniu dzisiejszym klasę. Dużym zaskoczeniem dla mnie jest fakt, ze chłopcy chyba nie poradzili sobie psychicznie w dzisiejszym spotkaniu. Wola walki i motywacja do gry była bardzo wysoka, ale zabrakło dzisiaj jakości w naszej grze. To był jeden z ważniejszych meczy dotychczas, ale nie jeszcze ten najważniejszy w sezonie. Trzeba wyciągnąć wnioski z tej porażki i dołożyć starań by następne spotkania były lepsze.
Napisz komentarz
Komentarze