Prawym okiem: po nich tylko spalona ziemia
W samorządach funkcjonują od lat osoby, które można śmiało określić mianem "niezatapialnych". Osoby, które narobią bałaganu w jednym miejscu, przesuwane są na inne stanowiska. Nikt nie zwraca uwagi na kompetencje, fachowość, czy dotychczasowe "osiągnięcia" zawodowe. Liczy się przynależność do konkretnej partyjnej grupy interesów, by raz za razem czuć się wybitnym i niezastąpionym specjalistą. Ludzie ci są radnymi, urzędnikami wyższego szczebla, dyrektorami i prezesami samorządowych spółek. Co ciekawe w prywatnym biznesie nie sprawdzają się i nikt ich nie chce, a jak już któreś z nich trafi w "ręce prywaciarza" szybko ucieka do nawet gorzej płatnej ale samorządowej albo państwowej roboty. Tu przecież nikt nikogo nigdy nie rozlicza, bo to albo kolega z partii albo koalicjant. Może być też koleś od kielicha, bo i takie przypadki również w tomaszowskich realiach wcale do rzadkości nie należały.
12.02.2015 11:00
50