Stanisław Soyka, jeden z najwybitniejszych i najsłynniejszych artystów polskiej sceny muzycznej. Wokalista jazzowy, pianista, gitarzysta, skrzypek, kompozytor, aranżer, mający w swoim dorobku ponad 30 płyt i setki zagranych koncertów.
Tytułowym tematem koncertu był "Tryptyk Rzymski", który de facto stanowił zwieńczenie tego olśniewającego wieczoru. Oprócz finezyjnych kompozycji muzycznych Stanisława Soyki do słów tego wybitnego poematu autorstwa Jana Pawła II, usłyszeć można było także doskonale znane, rozpoznawalne od pierwszych nut, utwory artysty, m.in. "Cud niepamięci", "Tolerancja", "Absolutnie nic."
Program koncertu wzbogacony został również o kompozycje muzyczne, zarejestrowane na różnych płytach na przestrzeni ostatnich lat, do wybranych wierszy m.in. polskiego noblisty, Czesława Miłosza ( "Który skrzywdziłeś człowieka prostego"), nieznanych lub pominiętych wierszy Agnieszki Osieckiej ( "Tylko brać"), czy nieco zmienione i odswieżone utwory z repertuaru Czesława Niemena pochodzące z płyty "Stanisław Soyka w hołdzie Mistrzowi" ("Moja Ojczyzna","Czas jak rzeka", "Sukces")
"Tryptyk Rzymski" wydany został w 2003 roku i przetłumaczony na sześć języków. Poemat składa się z trzech głównych części: Strumień, Medytacje nad Księgą Rodzaju na progu kaplicy Sykstyńskiej, Wzgórze w krainie Moria.
Jak ujął to, w jednej z archiwalnych wypowiedzi, sam Jan Paweł II:
"Jest to medytacja nad obecnością Boga w świecie i człowieku, nad tajemnicą jaką jest duch i człowiek, ale także nad tajemnicą życia i śmierci człowieka oraz jego ostatecznego przeznaczenia."
Poprzez ten muzyczny projekt owo przesłanie miało możliwość dotarcia do znacznie szerszego grona, również do tych, którzy być może, nie pokusiliby się, by sięgnąć po medytację w jej formie pierwotnej. Poetycki przekaz został wzmocniony niezwykle silnym narzędziem oddziaływania, jakim jest muzyka. Tchnęła nowe życie w te, jakże pełne głębi i prawdy, słowa . Po prostu muzyka, bez silenia się na efektowne instrumentalne "popisy", bez żadnego nadęcia. Nie doszukamy się go ani w artyście, ani w jego muzyce. Wielkość i prostota jednocześnie.
Prawdziwy artysta światowego formatu. Od pierwszych chwil, gdy tylko pojawił się za pianinem, całkowicie zagarnął uwagę licznie zgromadzonej publiczności. Pełne zaangażowania skupienie udało się utrzymać do ostatniej wygranej nuty...
Było to coś znacznie więcej niż zwykły koncert, wspaniałe przeżycie o wymiarze nie tylko artystycznym ale i duchowym, a przy tym niezwykle cenna lekcja ponadczasowych prawd.
Wszystko to w pięknej, wzniosłej kościelnej scenerii, ze wspaniałą akustyką.
Śmiało można rzec, iż póki co, był to najlepszy koncert tego roku, zdaje się, że jedyne co może mu dorównać to nadchodzący koncert legendarnego zespołu Dżem (6.12), ale to się dopiero okaże...
Napisz komentarz
Komentarze