Jest pan „arbuzem”?
Faktycznie ukończyłem II Liceum Ogólnokształcące. To fantastyczny okres w moim życiu. Rewelacyjni nauczyciele, świetni przyjaciele, z którymi bliskie kontakty utrzymujemy do dzisiaj. Tam również poznałem swoją żonę Klaudię z domu Kot.
A jak pan postrzega funkcjonowanie oświaty w Tomaszowie w obecnych czasach?
To temat niezwykle złożony, na który należy spojrzeć z szerszej perspektywy i z poziomu osobno ucznia, rodzica czy kadry pedagogicznej oraz administracyjnej. Skoro rozmawiamy w kontekście mojego kandydowania w wyborach prezydenckich, to musimy się skupić na szkolnictwie, nad którym pieczę sprawuje samorząd miejski, czyli na przedszkolach, szkołach podstawowych i gimnazjach.
Jako radny Rady Miejskiej widzi pan potrzebę zmian?
Widzę, że tomaszowscy nauczyciele są w przeważającej większości bardzo aktywni. W swoją pracę wkładają dużo serca. Mam świadomość, że czas ich pracy nie ogranicza się wyłącznie do pensum ale wynosi tygodniowo co najmniej 40 godzin. Widać to wyraźnie po wynikach egzaminów szóstoklasistów i gimnazjalistów. Są one w Tomaszowie na bardzo przyzwoitym poziomie, chociaż są szkoły, które w klasyfikacjach przodują. Mój program przewiduje większe inwestycje w system oświaty. Nie tylko te w budynki i infrastrukturę ale przede wszystkim w kapitał ludzki. Mam tu na myśli oczywiście kadrę dydaktyczną ale... jest to tak naprawdę inwestycja w nasze dzieci, czyli znowu w tomaszowskie rodziny.
Jakiego rodzaju mają to być inwestycje?
Głównie w zajęcia pozalekcyjne. Chcemy z jednej strony wyrównywać szanse słabszych uczniów, z drugiej pogłębiać wiedzę tych najbardziej pracowitych i najzdolniejszych. Traktuję to jako inwestycję w przyszłość miasta. Jednak, żeby nie było zbyt prosto, to nauczyciele prowadzący te zajęcia muszą być wynagradzani za efekty swojej pracy. Ograniczone środki należy wydać w sposób jak najbardziej efektywny. Konieczna jest też koordynacja i planowanie strategiczne działań oświatowych wspólnie z powiatem. Dodatkowe zajęcia szkolne w gimnazjach powinny korelować z kierunkami kształcenia na poziomie liceów czy techników.
Ale to taka inwestycja eksportowa, bo ta najlepiej wykształcona młodzież z Tomaszowa wyjeżdża.
Migracja ludności jest zjawiskiem naturalnym i cyklicznym. Ludzie wcześniej sprowadzali się do miast. Dzisiaj emigrują poza nie. Nawet jeśli pracują w mieście, często mieszkają w okolicznych gminach. To trend odwrócony w stosunku do tego z ubiegłego wieku. Oczywiście jest też emigracja za granicę oraz do dużych ośrodków miejskich. Nie możemy się jednak spodziewać, że przyjdą do nas jacyś inwestorzy, jeśli nie wykształcimy im odpowiednich kadr. Poważny Ośrodek Akademicki mamy w Łodzi. Potrzebujemy jednak dobrego ze stolicą regionu skomunikowania. Ważna jest tu współpraca z samorządem województwa. Dlatego też równolegle z wyborami na prezydenta miasta kandyduje również do Sejmiku wojewódzkiego
W najbliższych latach szkolnictwo w Tomaszowie powinno dopasować się do celów całego województwa. Spośród 84 inwestycji o znaczeniu strategicznym dla regionu część dotyczy oświaty na poziomie wyższym. Musimy już dzisiaj brać je pod uwagę. Inaczej okaże się, że znowu nas ktoś wyprzedził.
Mamy problem z edukacją kulturalną?
Jest niezbędna. Szczególnie teraz, w dobie internetu. Okazuje się, że musimy od nowa uczyć ludzi uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych. Ten nawyk powinno się kształtować od dziecka. Nie zawsze właściwe warunki do rozwoju stwarza rodzinny dom. Ten obowiązek może przejąć na siebie szkoła. Pieniądze muszą się znaleźć. Nie może być tak, że dziecko nie może wybrać się z klasą do teatru, bo rodziców nie stać na bilet.
Szkoła w zakresie edukacji kulturalnej jest ważna też z innego względu. Pamiętajmy, że do naszych Domów Kultury na zajęcia trafiają dzieci, które zostają tam przyprowadzone przez rodziców. Wiele talentów się marnuje. Zadaniem szkoły jest je wyłuskiwać i we właściwy sposób ukierunkowywać.
Idealnym stanem była by interakcja, gdzie młodzież uczestniczy w kulturze jako widz ale i jako twórca.
Miasto próbowało stworzyć strategię rozwoju kultury i nic z tego nie wyszło.
Myślę, że nie ma sensu tworzenie dla miasta tzw. strategii kultury. Potrzebny jest natomiast konkretny program roczny działań kulturalnych, który służyłby różnym celom. Pierwszym i najważniejszym z nich jest wychowanie dla kultury młodego pokolenia tomaszowian. Zwłaszcza gimnazja potrzebują zdecydowanego wsparcia w tej dziedzinie. To tam głównym problemem jest rozwój emocjonalny młodzieży.
Projekty kulturalne, realizowane w różnych formach pozalekcyjnych mogą być znakomitym uzupełnieniem działalności wychowawczej szkoły. Koordynatorem i merytorycznym zapleczem tych działań mogą być istniejące w mieście placówki kultury. One same na swoich zajęciach artystycznych zagospodarowują zbyt małą liczbę uczestników, by można było mówić o masowej skali procesu wychowawczego.
A co z dorosłymi mieszkańcami Tomaszowa?
Chcę aby ośrodki kultury z większą aktywnością pozyskiwały dorosłych mieszkańców Tomaszowa, zwłaszcza seniorów, których z każdym rokiem przybywa. To drugi z istotnych celów programu. Marzy mi się ich aktywność niczym we Francji, gdzie kilka lat temu takie ośrodki aktywizujące osoby starsze zwiedzałem. Ale w tej dziedzinie zrobiono ostatnimi laty w Tomaszowie wiele dobrego.
Jak wspierać grupy nieformalne?
Chcemy je wszystkie objąć mecenatem. Myślę tutaj o ludziach tworzących kulturę poza funkcjonującymi na terenie miasta placówkami. To oni mogą stać się zalążkiem przyszłego środowiska kulturalnego Tomaszowa.
W każdym przypadku niezwykle istotne jest miejsce i rola miejskich placówek kultury. Każda z nich powinna stać się ważnym miejscem na mapie kulturalnej Tomaszowa.
Uważa pan, że domy kultury należy scentralizować i wprowadzić jeden zarząd tworząc np. Tomaszowskie Centrum Kultury, które zarządzałoby wszystkimi placówkami?
Jestem wrogiem wszelkiej centralizacji. Zwolennicy takich rozwiązań akcentują obniżenie kosztów zarządu. Ja jednak obawiam się, że w ten sposób zabilibyśmy naturalną konkurencję między placówkami. Jedyne co uważam za konieczne to wprowadzenie funkcji koordynatora. Nie chodzi o zatrudnienia kolejnej osoby ale o przypisanie tej roli jednemu z aktualnie zatrudnionych pracowników i stosowanie tego w praktyce. Organizowane w mieście imprezy nie powinny się na siebie nakładać, ponieważ najczęściej posiadają tych samych odbiorców i skromne budżety. Prezydent powinien zachęcać prywatne firmy do sponsorowania i wspierania działalności kulturalnej w mieście. Będę to robił.
Jakie jest pana zdanie na temat reaktywacji Dni Tomaszowa?
Już kiedyś na ten temat rozmawialiśmy (czyt. Czy potrzebne nam Dni Tomaszowa). Nie pytajmy „czy” organizować Dni Tomaszowa, tylko spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytania „dla kogo” i „po co”. Moim zdaniem warto powrócić do idei, które przyświecały pierwszym organizatorom imprezy. Platforma ma na to pomysł, a w samym Tomaszowie jest wielu społeczników i ludzi kreatywnych, którzy mogliby to zrobić. Wystarczy im tylko stworzyć odpowiednie warunki do działania.
Jednocześnie trzeba stworzyć dobrze zaplanowany promocyjnie program dużych imprez kulturalnych, służących zarówno mieszkańcom miasta, jak i przyjezdnym gościom. Kluczem do sprawy jest jednak potężny, wiodący sponsor jak kiedyś robił to Star Foods.
Czytaj także:
Gajewski: Szybciej, więcej, efektywniej
Napisz komentarz
Komentarze