Na łamach mediów ogólnopolskich rozpoczęto dyskusję o tym, że polscy panczeniści nie mają gdzie trenować i ze względu na brak zadaszonego toru do jazdy szybkiej muszą korzystać z obiektów zagranicznych.
Fakt, że tor powinien w Polsce, nie był raczej przez nikogo kwestionowany. Zaczęto zastanawiać się nad tym, gdzie należy go zlokalizować, lub który z istniejących już torów zadaszyć. W ten sposób obok obiektów na warszawskich Stegnach i Zakopanem zaczął pojawiać się także Tomaszów. Chyba jednak nikt nie miał od samego początku wątpliwości, że miejskiego samorządu na taką inwestycję i jej późniejsze utrzymanie po prostu nie stać.
Po krótkiej debacie, która odbywała się głównie w mediach, powstał szum informacyjny, z którego kompletnie nic nie wynika. Jako pewniaki pojawiały się już wszystkie lokalizacje (oczywiście z wyjątkiem Tomaszowa) a na koniec okazało się, że nic nie jest pewne ani przesądzone. Tak przynajmniej twierdzi prezydent Rafał Zagozdon.
- Zdziwiła nas informacja o zadaszeniu toru w Zakopanem – wyjaśniał prezydent. – Chociaż z drugiej strony być może nie powinna, bo w końcu jest to obiekt państwowy, należący do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich. Zaskakujące natomiast jest to, że pan minister równolegle wystąpił do nas z pismem, w którym zapytał o to w jaki sposób chcemy wykorzystywać tor i czy mamy gwarancje jego wykorzystywania przez Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego. Kolejne pytanie dotyczyło tego jakie środki zewnętrzne pozyskamy w celu wspólnej budy obiektu. Wystąpiliśmy kilka tygodni temu zarówno do marszałka województwa, jak i związku i do dzisiaj informacji zwrotnej nie otrzymaliśmy.
Prezydent podkreśla, że na dzień dzisiejszy dla miasta najważniejsza jest jednak sprawa remontu maszynowni. Na ten cel również brakuje funduszy, dlatego Urząd wystąpił do Ministerstwa Sportu o dofinansowanie. Na odpowiedź w tym względzie również przyjdzie nam poczekać. Zwłoka w podjęciu decyzji może skutkować tym, że w najbliższym sezonie tor nie zostanie w ogóle zamrożony, ponieważ cykl inwestycyjny to minimum 5 miesięcy, do niego należy doliczyć przetarg, jego rozstrzygnięcie i ewentualne odwołania uczestników.
W całej sprawie nieco dziwi postawa zarówno Związku łyżwiarstwa Szybkiego jak i urzędu Marszałkowskiego. Wygląda, jakby instytucje te nie były kompletnie zainteresowane tematem. Nie wykazuje go także minister Biernat, a on również powinien być mocno zainteresowany, by zadaszony tor zlokalizować właśnie w Tomaszowie, ponieważ poza tym, że jest ministrem, jest też posłem z naszego regionu.
Napisz komentarz
Komentarze