Wśród setek różnego rodzaju pomysłów nie pojawiły się te, od których zmiany systemu należałoby rozpocząć. Zamiast dyskutować o podwyższaniu kar, grzywien, konfiskacie mienia, składać propozycje likwidacji wyroków w zawieszeniu może należałoby zacząć od wyrównania praw wszystkich obywateli, zarówno pod względem ich ochrony, jak i odpowiedzialności.
Zgodnie z Konstytucją RP wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Tylko czy aby na pewno? Tysiące osób w Polsce to niestety typowe „święte krowy”, chronione różnego rodzaju immunitetami. Są wśród nich nie tylko posłowie, czy senatorowie ale również prokuratorzy i sędziowie. Jest to w sumie ponad 20 tysięcy osób. Do nich należy doliczyć kolejne tysiące funkcjonariuszy różnych służb których chroni nie tyle immunitet, co źle rozumiana solidarność zawodowa. Wiele z tych osób jeździ swoimi samochodami w stanie totalnego upojenia alkoholowego w poczuciu własnej absolutnej bezkarności.
Wśród pomysłów na eliminację pijaków z polskich ulic ani razu nie pojawił się ten mówiący o zrównaniu wszystkich wobec prawa, bo pijany sędzia, prokurator albo policjant stwarza takie samo zagrożenie jak szeregowy Kowalski, z tym, że w przypadku tych pierwszych odpowiedzialność jest zwielokrotniona pełnioną funkcją. Warto przypomnieć, że jazda na „podwójnym gazie” jest od jakiegoś czasu przestępstwem ściganym z oskarżenia publicznego a więc powinna eliminować z życia zawodowego każdego z wymienionych wyżej funkcjonariuszy publicznych.
Przywileje dotyczą zresztą nie tylko pijackich rajdów samochodami. Jak czuje się wspomniany Kowalski, kiedy słyszy, że Policjant przyłapany na kradzieży jest albo przywracany do służby albo dochodzi na wcześniejszą „zasłużoną” emeryturę? W ten sposób do końca życia złodziej przebywa już na utrzymaniu społeczeństwa, któremu wcześniej szkodził i które okradał. Czy to nie absurd?
Żaden z polityków jednak na ten temat się nawet nie zająknął. Zamiast zmian systemowych dyskutuje się o tym, jak zaszkodzić rodzinie pijanego kierowcy. Taka niestety prawda, bo zwiększenie kosztów, wprowadzenie wyższych grzywien, konfiskata samochodów nie uderza tylko w pijaków ale także w ich rodziny, które i tak nie mają z nimi lekkiego życia. Same koszty adwokackie i sądowe potrafią osiągnąć poziom kilku tysięcy złotych a doliczyć do nich przecież należy też grzywny. Pijak będzie pił i jeździł autem dalej a rodzina spłacać będzie jego długi. W sumie i tak w ostateczności zostanie nimi obciążone całe społeczeństwo poprzez system opieki społecznej. Tak więc niemądrych posłów, składających propozycje tego rodzaju zmian w prawie proponuję wykreślić z listy potencjalnych kandydatów w kolejnych wyborach parlamentarnych.
Trudno pojąć, czemu żaden z jajogłowych nie podsunął pomysłu przymusowej terapii dla zatrzymanych kierowców. W obecnym stanie prawnym rodziny alkoholików nie są w stanie sobie z nimi poradzić, bo sami zainteresowani muszą na leczenie wyrazić zgodę. Byłaby więc okazja nie tyle ukarać sprawcę ale wytworzyć pozytywny efekt w dłuższej perspektywie czasu. Nie zawsze musiałoby to być leczenie w warunkach zamkniętych, czasem wystarczającym mogłoby być regularne uczestnictwo w grupach terapeutycznych. Po co jednak wysilać mózgownicę, skoro prościej uderzyć kogoś po kieszeni.
Niedawno rozmawiałem z jednym z samorządowców. Stwierdził, że jest w stanie zagospodarować dowolną liczbę osób, które byłyby skazane przez sąd na wykonanie prac społecznie użytecznych. Sądy mają przecież taką możliwość ale wyroki tego rodzaju nie zapadają. Dzięki nim mielibyśmy czyste i uporządkowane miasta. Wyroki takie zapadać jednak nie mogą, bo wśród osób malujących ławki i zamiatających parkowe alejki ujrzeć moglibyśmy znanych lekarzy, nauczycieli i osobników, którzy samych siebie uznają za elitę.
Odpowiedzmy sobie sami, jaki jest społeczny pożytek z 30 dni aresztu (proponowanych przez przedstawicieli jednej z partii)? Oczywiście żaden, bo ani to resocjalizacja ani też adekwatna do przewinienia kara.
Napisz komentarz
Komentarze