[reklama2]
Mowa tu na przykład o unikatowej wersji niemieckiego opancerzonego ciągnika artyleryjskiego, który nad ranem 18 stycznia 1945 roku zatonął w Pilicy koło Tomaszowa Mazowieckiego podczas jej nieudanego forsowania w trakcie odwrotu wojsk niemieckich przed tzw. ofensywą zimową Armii Czerwonej. W październiku 1999 roku wrak 16-tonowego ciagnika został wydobyty z dawnego dna rzeki staraniem Stowarzyszenia Przyjaciół Pilicy i Nadpilicza, a następnie trafił do tworzonego przez nie Skansenu Rzeki Pilicy. Tutaj w latach 2000-2005 został pieczołowicie odrestaurowany i… uruchomiony!
Jest to obecnie jedyny zachowany na świecie egzemplarz z zaledwie kilku eksperymentalnych, opancerzonych ciągników artyleryjskich, które niemieckie dowództwo testowało w 1943 roku. Wkrótce próby zaniechano i dopiero w końcu II w.św. pojazd ten znalazł się na wyposażeniu artylerii przeciwlotniczej – Luftwaffe (stąd jego obecna, popularna nazwa: „Lufcik”).
Podobne przeznaczenie miał niemiecki 18-tonowy ciągnik artyleryjski typu FAMO, którego wrak został wydobyty spod dna Pilicy koło Białej Góry w 1989 roku. I ta zdobycz wojenna Pilicy okazała się unikatem; był to bowiem najcięższy, półgąsienicowy pojazd II w.św. Służył głównie do holowania cięż kich dział oraz wyciągania unieruchomionych czołgów z rzek i bagien. Ogółem Niemcy wyprodukowali około 2.500 tych ciągników. Do dzisiaj na świecie zachowało się zaledwie jedenaście takich pojazdów. Jedyny egzemplarz zachowany w Polsce znajduje się właśnie w tomaszowskim Skansenie.
Po wydobyciu z Pilicy ciągnik ten trafił do zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. W listopadzie 2008 roku został przez nie przekazany do Skansenu Rzeki Pilicy jako depozyt. W porozumieniu z MWP tomaszowska placówka podjęła prace renowacyjne i restauracyjne przy tym eksponacie. Dokonano już m.in. odrdzewienia i zabezpieczenia antykorozyjnego elementów nadwozia. Trwa kompletowanie podzespołów silnika.
W minioną sobotę do skansenowej ekspozycji wojennych trofeów Pilicy dołączył niemiecki półgąsienicowy transporter opancerzony typu SdKfz 251/ 3-IV Ausf. D. Ten 8-tonowy pojazd, należący do 2 kompanii wydzielonego oddziału łączności 19 Dolnosaksońskiej Dywizji Pancernej Wehrmachtu, zatonął w Pilicy nad ranem 18 stycznia 1945 roku podczas przekraczania mostu w Brzustówce - dzielnicy Tomaszowa Mazowieckiego. Znajdował się wśród ostatnich pojazdów niemieckich, forsujących Pilicę w odwrocie przed ofensywą Armii Czerwonej. Szybko i całkowicie pogrążony w piaszczystym dnie rzeki, przetrwał w stanie niemal kompletnym do lipca 1996 roku, kiedy został wydobyty w związku z prowadzoną w tym miejscu budową nowego mostu.
Rezultatem 8-dniowej akcji wydobywczej było pozyskanie unikatowego w skali światowej egzemplarza transportera z II wojny światowej, wyposażonego w sprzęt łącznościowy (w tym kompletny zestaw radiostacji i anten), a także liczne elementy uzbrojenia, wyposażenia i osobistego ekwipunku żołnierzy. W okresie od października 1996 roku do kwietnia 1997 roku transporter został poddany gruntownemu remontowi w byłych Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Głownie. Został on uwieńczony… uruchomieniem pojazdu z wykorzystaniem jego oryginalnego silnika! Po remoncie transporter, na którego pancerzu zachowała się nazwa „Rosi” (od żeńskiego imienia Rózia, Różyczka, prawdopodobnie nadana mu w czasie wojny przez jednego z członków załogi), trafił do zbiorów Muzeum w Tomaszowie Maz. W Skansenie Rzeki Pilicy jest obecnie eksponowany w charakterze depozytu czasowego, udostępnionego przez to Muzeum. Będzie go można tutaj oglądać do końca sierpnia br.
Przyjazd pancernej „Różyczki” zbiegł się z wizytą członków Ogólnopolskiego Stowarzyszenia „Klub Pancernych”, grupującego fanów serialu „Czterej pancerni i pies”. Celem ich częstych przyjazdów jest znajdujący się w pilickim Skansenie autentyczny czołg T-34/85 - taki sam, jaki „grał” we wspomnianym serialu. Warto przy tym wiedzieć, że właśnie nad Pilicą w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego nakręcono w 1968 roku wiele scen do drugiej części kultowego już dzisiaj serialu. Skansenowy „Rudy” jest od pięciu lat depozytem Muzeum Wojska Polskiego.
I ten pojazd został poddany w Skansenie pieczołowitej renowacji. Jej rezultatem było uruchomienie i skompletowanie wyposażenia pancernego kolosa. Jego bieżącą konserwacją i obsługą techniczną zajmują się wspomniani wcześniej miłośnicy wojennych przygód „Rudego” i jego załogi. Na ostatni, 2-dniowy biwak techniczny w Skansenie przybyli: Marek Łazarz (prezes Klubu Pancernych, na co dzień dyrektor Muzeum Jeńców Wojennych w Żaganiu) oraz Andrzej Gładysz, Przemysław Gregorowicz, Piotr Marczak, Piotr Rysz, Adrian i Paweł Świątkowie i Szymon Tomaszewski. Wykonali oni przy czołgu kawał dobrej roboty, sprawdzając jej rezultaty w trakcie próbnych jazd po skansenowym poligonie.
Napisz komentarz
Komentarze