Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 15:05
Reklama Sklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 24 - Ogród Botaniczny ZDK

Było takie piękne miejsce w Tomaszowie – miejski zieleniec z drzewami liściastymi, iglastymi z różnego rodzaju trawami i krzewami z kilkoma parkowymi ławkami - w samym centrum miasta, na tak zwany rzut beretem. To miejsce, to Ogród ZDK Włókniarz przy ulicy Mościckiego 6 (dawna Armii Czerwonej, Piliczna), zwany językiem potocznym wśród niektórych mieszkańców naszego miasta, nie wiem dlaczego, botanicznym.

 

Zielony teren o wymiarach prostokąta, około 150 metrów długości w kierunku południowym i 75 metrów szerokości w kierunku wschodnio – zachodnim, położony był od południa na terenie końca obiektu Sali Widowiskowej ZDK Włókniarz, ciągnący się w tym kierunku do czarnej drogi (szlakówka) łączącej  budynek Warsztatów Szkolonych z budynkiem ZSZ nr.1 przy ulicy Św. Antoniego 29. Pokonując furtkę do ogrodu (z dziedzińca ZDK Włókniarz) po lewej stronie stoi całkowicie zadaszona, duża, murowana scena widowiskowa (wciąż jeszcze jest), jedyna i największa w naszym mieście zanim powstał Park XX-lecia PRL (dziś Solidarność) z Muszlą Koncertową z prawdziwego zdarzenia. Przed nią był wybetonowany prostokątny plac, 23 metry X 17 metrów, na którym układano, połączone w całość deski tworzące podłogę, przeznaczoną również w czasie zabaw tanecznych, jako parkiet.

 

Podczas odbywających się na scenie muzycznych koncertów (również rock’n’rollowych), festynów ludowych, akademii z okazji rocznic państwowych i narodowych, pikników, na tych deskach (parkiecie) ustawiano krzesełka stwarzając widownię. Po prawej stronie od wejścia ciągnęła się od zachodu, styczna do muru Hotelu Mazowieckiego, długa altana, około 30 metrów długości i 6 metrów szerokości wykończona artystycznie ozdobioną deską. W głąb altany wykonany był wrąb (około 1,5 metra), który ułatwiał żywotność, rosnącej tu od lat starej lipy. Wrąb dzielił altanę na mniej więcej, dwie równe części. W altanie w okresie wiosennoletnim i wczesną jesienią, istniał bufet (polowy), ustawiane były dwa rzędy stolików z krzesełkami, służące do konsumpcji. Co najważniejsze istniały w niej kontakty elektryczne na prąd 220 V. Prowadzono tu sprzedaż lodów, przeróżnych wyrobów cukierniczych, ciast i napoi.

 

Idąc dalej w kierunku południowym od wejścia głównego do Ogrodu, pokonując blisko 50 metrów, ciągnął się w kierunku czarnej drogi za ogrodzeniem, trawiasty skwer (dziś na tym terenie Hala Sportowa ZSZ nr.1) tworzący park. Rosło na nim sporo przeróżnych krzewów, kwiatów, paproci, drzew iglastych i liściastych. Warto było  przyjść do Ogrodu wczesnym rankiem (np. na wagary), usiąść na jednej z ławek i słuchać cudownego, ptasiego koncertu. Wiodąca wkoło skweru, w kształcie podkowy alejka, wyposażona była w parkowe ławki (których nikomu nie przychodziło do głowy niszczyć). Był to piękny skrawek ziemi, w samym sercu miasta. Mówiło się nawet, że były to małe płuca naszego grodu.

 

Będąc uczniem szkoły średniej przychodziłem tu z koleżankami i kolegami, między innymi na wagary, choć nie tylko. Bawiliśmy się w różne gry fantowe, flirtowe jak na przykład, gra w pomidora, gdzie wykupywanie fantów odbywało się przez skryte pocałunki. Rozbudzały się uczucia jakie wytwarzają się przy zbliżeniach z płcią przeciwną. Były to drżące, pierwsze dotyki miłosne, zaczepne manewry, w których dochodziło do niewinnych zbliżeń, nawet tych nieco bardziej intymnych. Zawsze pamiętać będę niezamierzone zbliżenia, erotyczne inicjacje, pierwsze kontakty z dziewczyną. Ogród był punktem zbornym dla umówionych na randki, spotkanie towarzyskie przyjaciół, również tych zakochanych.

 

 

 

 

Rzadko w to miejsce docierał milicjant, chyba, że zgłoszono interwencję. Nie docierały  żadne grupy dorosłych, szkolnych pedagogów, rodziców. Te wspaniałe warunki poza jakąkolwiek kontrolą nigdy nie doprowadzały do sytuacji patologicznych, chuligańskich ekscesów, które wymagałyby interwencji. Kiedy zacząłem odwiedzać to miejsce było jasne dla mnie i moich przyjaciół, że jest ono wyjątkowe. Ogród to jedno z miejsc w naszym mieście gdzie pamięć o nim, w moim pokoleniu, zawsze będzie wyzwalać wspomnienia o pięknym, beztroskim, niewinnym okresie młodości przypadające na lata 50/60/70 ubiegłego wieku, wprowadzając w nostalgiczny nastrój.

 

Przez dziesiątki lat (jeszcze w okresie międzywojnia, II RP) w Ogrodzie odbywały się wielkie, rodzinne festyny, gdzie na ławkach, trawiastych placach organizowano pikniki połączone z konsumpcją. Przychodziły tu całe rodziny z dziećmi, z kocami, które rozkładano do siedzenia, z własnym, suchym prowiantem. Na scenie odbywały się koncerty muzyczne tak lokalnych zespołów jak również tych przyjezdnych. Z tomaszowskich grup muzycznych najczęściej występował zespół pana Edmunda Wydrzyńskiego (na stałe obsługiwał dancingi w Literackiej mieszczącej się w budynku ZDK Włókniarz), zespół DIX-61 Zdzisława Piwowarskiego z kombinatu gastronomicznego, Jagódka, zespół pana Zygmunta Dursta (również grywał w Jagódce) i wiele innych, młodzieżowych czy szkolnych zespołów. Wystawiano tu teatralne sztuki lokalnych, amatorskich teatrów, jakie istniały przy zakładowych świetlicach, Domach Kultury. Zaglądały tu również zawodowe teatry z Łodzi czy Warszawy. Odbywały się przeglądy orkiestr dętych, ludowych kapel a było ich w Tomaszowie i okolicznych gminach wiele. Można powiedzieć, że w Ogrodzie Botanicznym ZDK komasowało się i tętniło życie kulturalne, rozrywkowe miasta i jego okolic.

 

Jako nastoletni chłopak przychodziłem na przełomie lat 1950/60 do Ogrodu, by podglądać taneczne pary, gdzie na parkiecie tomaszowskiego zieleńca, w soboty i niedziele w okresie letnim odbywały się tu zabawy taneczne (kiedy nie istniały jeszcze dancingowe lokale, Jagódka czy Literacka). Choć zabawy organizowano również kiedy te lokale powstały. Podglądałem słynną parę taneczną, Janek Rzęczykowski i jego partnerkę Halinę (późniejsza żona) i wiele innych osób dobrze (jak Wiktor Weggi) tańczących, jak szaleją w zakazanym, prześladowanym wówczas przez władzę, rock’n’rollu. Warto było pokonywać drogę ze Starzyc do centrum miasta, by zaspokoić oczy a w szczególności duszę, egzotycznym dla mnie widokiem, przybyłego zza Oceanu tanecznego stylu.

 

Jednak dla mojego pokolenia bardzo ważną funkcję w Ogrodzie Botanicznym ZDK, pełniła altana, do której w wakacje i inne ciepłe, wiosenne czy jesienne dni (w latach 1961/62/63), przychodziła tomaszowska młodzież (szkolna, studiująca czy pracująca), by na jej stolikach rozgrywać karciane turnieje, pojedynki w kierki, remika czy brydża (były to bardzo modne w tamtym czasie gry w karty wśród młodzieży). Od rana do wieczora rozgrywano tu zaciekle wielkie mecze, bywało tak, że niektórzy karciani zapaleńcy nie szli do swoich domów na obiad, a udawali się (gdy powstały) wprost na fajfy do Literackiej. Istniejące w altanie gniazdka elektryczne na 220 V, zainspirowały nas by je wykorzystywać do odtwarzania z magnetofonu naszej, ukochanej przez młodzież, rock’n’rollowej muzyki.

Zawsze znalazł się w altanie magnetofon, czy to od Wojtka Szymona, Jacka Michalskiego z Wąwału, czy jeszcze z innego źródła. Połączenie przyjemnego z pożytecznym sprawdziło się w przypadku Ogrodu Botanicznego ZDK, grając z przyjemnością w karty, na bieżąco słuchaliśmy nowości jakie ukazywały się na muzycznym rynku. Pamiętam utwory, które w tamtym czasie dominowały  w altanie ogrodu, a były to wchodzące na muzyczny rynek jak Jerry Lee Lewisa Cold Cold Heart, Teenage Letter, Money, Fatsa Domino Let The Four Winds Blow, Walking To New Orleans, Don’t Come Knocking, Cliffa Richarda The Young Ones, Summer Holiday, Elvisa Presleya Devil In Disquise, Little Sister, Shes Not You czy Ricky Nelsona Hello Mary Lou.

 

Gospodarze obiektu mieszkali na końcu budynku Sali Widowiskowej, z okien ich mieszkań widać było główne wejście do Ogrodu, część altany. Mieliśmy z nimi przyjazne relacje. Zawsze kiedy zachowywaliśmy się za głośno, ktoś przychodził ostrzec nas, że jesteśmy za bardzo słyszalni, że głosy dochodzą do biur ZDK czy na ulicę Mościckiego. Były to ważne ostrzeżenia, nam wszystkim zależało, by takiego cudownego miejsca nie spalić. Pozwolę sobie wymienić gospodarzy, którzy na przestrzeni mojej młodości mieli pieczę nad całym obiektem ZDK, również nad Ogrodem Botanicznym, byli to w kolejności zatrudnienia: Franciszek Boryś (lata 50/60), Józef Serwa (lata 60/70), Wincenty Tomczyk (lata 70/80) i aktualnie, pracujący do dzisiaj, syn pana Tomczyka, Stefan.

 

Końcowe lata 60/70 minionego wieku to powolne, naturalne umieranie kultowego miejsca, jakim był dla wielu pokoleń Tomaszowa, Ogród Botaniczny. Powstały na gruzach Hrabskiego Ogrodu, Park XX-lecia (dziś Solidarność), stopniowo przejmował wszystkie miejskie funkcje w postaci imprez kulturalnych (jak młodzieżowe występy, koncerty zespołów muzycznych, tanecznych, kapel podwórkowych, ludowych, dętych orkiestr, teatralnych sztuk, bokserskich zawodów). W drugiej połowie lat 80-tych parkowa część ogrodu odsprzedana została szkole ZSZ nr. 1 gdzie w tym miejscu wybudowano Halę Widowiskowo Sportową (zresztą niezbędną szkole również miastu).

 

Agonia Ogrodu Botanicznego ZDK trwała blisko 20 lat, w 2012 roku na pozostałej części ogrodu, dokonano całkowitej egzekucji. Wybudowano (obwodnica, również miastu potrzebna) nową ulicę imienia Tadeusza Kawki.

 

Pozostała po ogrodzie, o ironio, choć bardzo podupadła, murowana scena widowiskowa, całkowicie zadaszona oraz przy niej stojaca sosna, która towarzyszy jej od samego początku. Któregoś dnia pozwoliłem sobie pokonać nogami niezbyt długi odcinek tej ulicy i przyznam, że nie była to droga przez psychiczną mękę a wręcz przeciwnie, droga wspomnień, refleksji i powrotu do najpiękniejszych dni, MŁODOŚCI.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Sally 04.03.2013 18:30
@18 Robert,wlasnie sie o tym dowiaduje czytajac wypowiedzi naszych forumowiczow. W innych artykulach ludzie mowia wiecej. To jest bardzo szokujace ale i bardzo prawdopodobne. Na cialach rosliny rosna najlepiej.Wiadomo robaki uzyzniaja glebe. Jest jeszcze cos czego nie zapomne ..tam bylo zawsze tak cicho . I ten dominujacy szum wysokich drzew. Tego nie zapomne nigdy.Pozdrawiam.

Robert 04.03.2013 08:43
@17- ten cudowny opisywany przez Ciebie zaułek powstał na miejscu przesiąkniętym krwią, w piwnicach kamienicy gdzie mieści się cukiernia na Antoniego róg Kawki, przez dziesięć lat po wojnie była katownia SB. Obecnie trwają badania historyków z IPN i nie wykluczone że dojdzie do ekshumacji ciał ofiar represji potajemnie pochowanych w ogrodzie przylegającym do tejże kamienicy. Póżniej teren nazwano ogrodem botanicznym i dla zakamuflowania zdarzeń sprzed lat, urządzono tam miejsce rozrywki z okazałą sceną. Miejmy nadzieję że poznamy niebawem ten urywek naszych mrocznych dziejów.

Sally 03.03.2013 23:21
Jako male dziecko po '85 z bratem chodzilismy na te scene. Pamietam,ze to miejsce bylo jakos zaczarowane. Nie daleko od centrum bo tuz za hotelem mazowieckim a szlo sie przez brame od Wlokniarza gdzie nas Mama na bajki zabierala ( jednak Mazowsze bylo nasze ulubione:) Uwilelbialam po tej scenie chodzic,stukac obcasami ,po prostu byc. Tam byl taki spokuj,jakby daleko od wszystkiego. Pozniej jako nastolatka chodzilismy tam na filmy. Z kuponem z TiT'u za 1.50zl mozna bylo obejrzec wsrod sporej grupy ludzi ,polskie ,stare filmy lub amerykanskie komedie. Nie mialam pojecia,ze istnial kiedys botaniczny ogrod. Chcialabym sie przeniesc w czasie,posiedziec i posluchac tej ptaszyny :) Pozdrawiam autora :)

Antek Malewski 03.03.2013 21:37
do Pitera: oczywiście masz rację, murowaną scenę w Ogrodzie Botanicznym ZDK już rozebrano, wycięto również sosnę obok stojącą. Dlatego przepraszam. Kiedy w pierwszym a może drugim tygodniu od otwarcia ulicy Tadeusza Kawki miałem okazję nią spacerować scena jeszcze była. W miniony piątek, po zapoznaniu się z wpisemna na tę stronę przez Pitera, specjalnie się wybrałem w ten fragment miasta i stwierdzam nieobecność sceny. Jeszcze raz za ten fakt chciałem wszystkich przeprosić, szczególnie tych, którzy ten rozdział Ogród Botaniczny ZDK przeczytali, z pokłonem i poszanowaniem Antoni

Robert 01.03.2013 09:37
do Antoni M. - dzięki za poniższy wpis, ja też uważam że te ,,cukierkowe,, informacje o styczniu 1945 roku są wredne i nie godne uwagi, taka smutna prawda i te ruskie nazwiska a któż to uwiarygodni czy to Krasnodubcew czy inny... prawda i tak wyjdzie na światło dzienne.

Antek Malewski 01.03.2013 09:11
Nie chcę na łamach tego portalu dywagować o "historycznej prawdzie" miejsc o których w "Subiektywnej Historii R&R" w swoich felietonach opisuję, nie tylko w rozdziale o nieistniejącym dziś Ogrodzie Botanicznym ZDK. Mam swoją wiedzę (choć urodziłem się w ostatnim roku II Wojny) o początkach "wolności" niesionej na bagnetach Czerwonej Armii ale nie jest to temat do dyskusji na stronie "Nasz Tomaszów". Dziś kiedy jest coraz więcej prawdziwej informacji o obiektywnej PRAWDZIE tamtego okresu, conajmniej nietaktem jest powoływać się na jednostronne sprawozdania, reportaże z walk, JANCZRÓW przynoszących "wolność" mojemu miastu. Dziś 1 marca - dzień pamięci o Żołnierzach Wyklętych - skupiam się nad PRAWDZIWYMI BOHATERAMI obrony polskości, Tomaszowa Maz. i pozwolę sobie nie dotykać "wrednych" informacji o styczniu roku 1945.

Ewa 28.02.2013 20:46
http://tptm.eu/2012/01/17/wyzw...1945-roku/ Rozdział "Pierwsze dni po wyzwoleniu" podaje inne inne adresy i nazwiska.

Marcin R. 28.02.2013 20:45
A tak naprawde po II wojnie światowej cała polską była jedna wielką mogiłą ....

Marcin R. 28.02.2013 20:42
NIE SŁUCHAJCIE KIKI PODAJE BZDURY : cytuje twoje słowa: W Tomaszowie też była katownia NKWD i UB.Duży budynek i posesja granicząca z ogrodem MDK. Co kryje budynek i jego piwnice...kto to wie. ODPOWIADAM CI : Tuż po zajęciu Tomaszowa Mazowieckiego przez wojska sowieckie, czyli 19 stycznia 1945 r. faktyczną władzę w mieście objął mjr Moskwiczow, który został Komendantem Wojennym Miasta. Komendantura Armii Czerwonej miała siedzibę przy ul. Legionów w budynkach, w których obecnie mieści się ZSP nr 3 (tzw. samochodówka). W tym samym miejscu miało swoją siedzine NKWD i jej przedstawiciel lejtnanta Sabudorow. ORAZ Rozpoczął działanie Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, który umiejscowił się przy ul. Bartosza Głowackiego 1/3 i 5. Na czele tego urzędu stał kpt. Stanisław Przestalski i Ignacy Kiełbasinski. Może najpierw odrobine HISTORII a pózniej pisac co KIKI .....

Robert 28.02.2013 20:02
do 7 &w kobieto jest ,,róbta co chceta'' czy nie jest? mamy wolność i możemy grzebać gdzie nam się zechce a to wygląda na całkiem ciekawy wątek no bo czy spacerując nową uliczką Kafki nie depczemy czasami po kimś przed laty potajemnie pochowanym w tzw, ogrodzie botanicznym Czemu tak usilnie zrobiono pospiesznie tę uliczkę czy aby po to aby zatrzeć ślady? może by ten wątek rozwijać poprzez jakieś artykuły w necie

kiki 28.02.2013 19:38
ŚLADAMI ZBRODNI 1944 - 1956

Michał 28.02.2013 15:25
kiki podasz mi link IPNu z opisem tego budynku, serdeczne dzięki

Krystyna 28.02.2013 15:23
@4-6,; no tak, młodzi zaczynają grzebać w historii a to niezdrowe! :okaże się bowiem że wielu na świecznikach władzy to potomkowie tamtych ciemiężycieli, a po co to roztrząsać :komu to się nada, lepiej siedzieć cicho sza.

kiki 28.02.2013 14:58
Piwnice,piwnice owego budynku z pewnością muszą kryć nie jedno. IPN opisuje ów budynek,nawet jest jego zdjęcie jako miesce kaźni NKWD I UB.

Michał 28.02.2013 14:39
do kiki -a gdzie znajdowała się katownia w której prano mózgi i wymuszano podsuwane wersje zeznań? pytam bo bardzo interesuje mnie ten temat terroru na normalnych Polakach przez naszych wyzwolicieli zza Buga. Podobno miejsce katowni przejęto po hitlerowcach w budynku d. Herbapolu ale też słyszałem wersję że po wojnie NKWD zajęło poniemiecką katownię przy ul. Zapiecek a czy wspomniany ,,Ogród Botaniczny" nie był czasami miejscem pochówku tych którzy nie wytrzymali procedury wciskanych im zeznań? - pytania rodzą pytania...

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama