Artur Holewiński (7) – gdyby nie dwa wpuszczone „babole” w spotkaniach z Bronią Radom, oraz Ursusem Warszawa, Holewińskiemu przyznalibyśmy notę 9, jednak były to gole które miały wpływ na przebieg meczu, nie bez winy był także przy bramce samobójczej Mateusza Turka. Nie zmienia to faktu, że Artur jest pewnym punktem zespołu i nie raz uratował nam punkty. Zawodnik rozegrał komplet 15 spotkań, przebywając na boisku 1410 minut.
Michał Chachuła – nie rozegrał ani minuty
Andrzej Dolot (6) – początek rundy naszego rosłego obrońcy mocno przeciętny. Mecz z Legionovią pokazał jak wielkie dziury posiada nasza defensywa. Posadzony w środku jesieni ławce miał czas, aby przemyśleć sobie wiele spraw. Końcówkę jesieni zagrał już jak prawdziwy profesor. Dolot wystąpił w 13 spotkaniach (jedno z ławki), na boisku łącznie spędzając 1270 minut.
Kamil Cyran (8) – Chyba jeden z najbardziej wszechstronnych graczy Lechii. Zagrał na środku obrony, jako defensywny pomocnik, a nawet na pozycji napastnika. Jego postawa i zaangażowanie świadczą o tym, jakim jest profesjonalistą. Bramka i asysta w meczu ze Startem Otwock przypieczętowała jego dobre występy. Jeden z najlepszych piłkarzy rundy jesiennej. (15 gier – 1176 minut)
Mateusz Milczarek (6) – i tu jest mały problem… gdybym miał oceniać jego występy z początku sezonu jedyną na jaką by zasługiwał to „3”.Niestety, Milczarkowi nie szło nadzwyczajnie.Mimo asysty w meczu z Ursusem, wielkiego zapału i dużego serca do gry, „Buli” był najsłabszym ogniwem Lechii w defensywie. Z biegiem rundy forma powoli wzrastała, a wszystkie swoje grzeszki odrobił w dwumeczu z Omegą Kleszczów. Kropkę nad „i” postawił w ostatnim spotkaniu z Mazurem Karczew strzelając gola w 88 minucie! (10 spotkań w „11”: 1 z ławki; gol i asysta)
Michał Polit (bez oceny) – nasz defensor rozegrał zaledwie dwa pełne spotkania, po czym usiadł na ławce i już nie zagrał. Wydaje się, iż czas Polita w Lechii dobiega końca. Tym bardziej, iż formacja defensywna w spotkaniach w których wystąpił całkowicie zawiodła.
Mateusz Matysiak (8) – komplet gier w wyjściowej jedenastce. Matysiak doskonale radził sobie na prawym skrzydle, co rusz łącząc formację obrony z atakiem. Jego uskrzydlające akcje prawym skrzydłem przypieczętowały zwycięstwo z Omegą, oraz GKP Targówek. Jeden z wyróżniających się graczy trzecioligowych.
Mateusz Turek (7) – trochę chyba niedoceniany, chociaż w każdym meczu stara się grać jak najlepiej, nie popełniając większych błędów. W meczu ze Startem Otwock strzelił bramkę samobójczą, ale był to kompletny przypadek, iż dośrodkowana z prawej strony piłka, mimo ostrego kąta minęła linię bramkową. W końcówce rundy wskoczył do pierwszej jedenastki i nie zawalił. (6 gier w „11”; 1 z ławki; 587 minut).
Michał Tonowicz (7) – rozegrał 12 gier w „11” spędzając na murawie 1054 minuty. Bez bramki i asysty, ale Tonowicz to chłopak od czarnej roboty – na boisku nogi nie odłoży. Doskonały „Libero”. Czasem wydaję się, iż dla tak młodego gracza o taki dużych umiejętnościach i chęci do gry, „zabawa” w trzeciej lidze nie jest żadnym wyzwaniem, a Tonowiczowi właśnie chyba tego brakuje, aby osiągnąć pełnię swoich możliwości.
Kamil Szymczak (5) – jedna bramka i zaledwie trzy asysty to zbyt słabo jak na gracza klasy Szymczaka. Wydaje się, iż coraz bardziej gubi się w tej drużynie. Mimo wielu negatywnych opinii na jego temat, ja wciąż uważam, iż Kamil jest zawodnikiem, który jako jeden z niewielu w tej drużynie może przesądzić o losach Lechii w trzeciej lidze. Liczymy na lepszą rundę w wykonaniu naszego kapitana (12 gier w „11”; 1 z ławki – 1 gol, 3 asysty).
Mariusz Kowalski (4) - miał być liderem Lechii w środku pola, a zawiódł kompletnie. Jeden gol i dwie przypadkowe asysty nie są statystykami których oczekiwaliśmy. Bramek mogło być co prawda więcej, ale Kowal rozregulował sobie celownik i obijał słupki, oraz poprzeczki bramki rywali. Niestety kontuzja kompletnie rozłożyła formę Mariusza. Wiosną oczekujemy większego zaangażowania od najlepszego zawodnika Lechii z poprzedniego sezonu. (8 gier w „11”; 695 minut; 4 z ławki; 1 gol, 2 asysty)
Mariusz Zaor (2) – siedem goli w spotkaniach przedsezonowych świadczyło to, iż transfer Mariusza będzie ogromnym wzmocnienie zielono – czerwonych. Oliwy do ognia dołożył jego świetny występ uwieczniony bramką w meczu z GKP Targówek. Niestety później już było tylko gorzej. Zaor zaskoczył kibiców tym, iż jest więcej kontuzjowany aniżeli gra. Jego wejścia z ławki także nie dawały zbyt wiele drużynie. Szkoda bo zapowiadało się całkiem nieźle (2 gry w pierwszej „11”; siedem gier z ławki; 1 gol).
Klaudiusz Król (7) – forma Króla jak zawsze: równa i solidna. Prawdziwy fighter - nie odpuszcza. Ten niepozorny zawodnik, stara się walczyć w polu karnym z rosłymi obrońcami jak równy z równym. Jeszcze z początku rundy wiele ludzi na trybunach wspominało, iż Król gra dlatego, ponieważ w zarządzie ma ojca. Dziś już nikt o tych słowach nie pamięta. Klaudiusz udowodnił swoją postawą iż protekcja nie jest mu potrzebna i skupił się na swoich występach. Efekt to bramki w meczu z Pogonią Grodzisk, oraz MKS Kutno. (7 gier w pierwszej „11”; 3 z ławki; 2 gole).
Daniel Potakowski (8) – o tym że można być młodym zawodnikiem, dojrzałym w swojej grze, a jednocześnie przebojowym udowodnił były zawodnikCeramiki Opoczno. Obecnie drugi strzelec zespołu (3 gole). Nareszcie mamy skrzydłowego z prawdziwego zdarzenia, jeżeli Daniel dalej będzie się tak rozwijać jak teraz o przyszłość możemy być spokojni (11 gier w pierwszej „11”; 2 z ławki; 3 gole, 1041 minut).
Kamil Kubiak (7) – gdyby tylko wykorzystał połowę tych okazji które miał to dzisiaj mógłby walczyć z Górskim, Zapaśnikiem i Feliksiakiem o koronę króla strzelców, a tak na koncie ma zero goli! Kubiak jednak rundę jesienną zagrał znakomicie, nie rzadko biorąc ciężar gry całej drużyny na swoje barki. Całego kolorytu dodaje jego boiskowa fantazja, która czasem go ponosi zbyt daleko. Miejmy nadzieję, iż wiosną nastąpi przełamanie i Kamil zacznie wreszcie trafiać w światło bramki. (9 gier w pierwszej „11”; 4 z ławki;).
Grzegorz Piechna (8) – przed sezonem, co do transferu Piechny zdania były podzielone. Dla jednych Grzesiek miał być wzmocnieniem, dla innych zwykłym chwytem marketingowym. Dzisiaj już chyba znamy odpowiedź, iż ci pierwsi są jednak bliżej racji. Piechna dał drużynie prawdziwego lidera, który potrafi krzyknąć zmobilizować i pomóc w najtrudniejszych momentach. Doświadczenie i umiejętności techniczne pozwoliły Lechii zająć wysokie miejsce w lidze i awansować do drugiego etapu Pucharu Polski. (15 gier w pierwszej „11”;1274 minut ; 5 goli; 2 asysty)
Przemysław Morgaś (7) – po prawej stronie mamy Potakowskiego, po lewej mamy kolejnego młodzieżowca o dużym potencjale piłkarskim. Nikt przed sezonem nie spodziewał się, iż wychowanek SMSu Łódź tak szybko wkomponuje się w zespół. Jego trzy asysty w pojedynkach z Targówkiem, Rzgowem i Karczewem, były prawdziwą ozdobą meczu. Jedynie czego zabrakło to bramki, ale te chyba nie należą do zadań młodego piłkarza.
Kacper Rakowski (6) – w zeszłym sezonie podstawowy napastnik Lechii, w tym sezonie „as” z rękawa w rękach Majica. Niestety Kacper niczym szczególnym się nie wyróżnił, a jednak w zaledwie 399 minut jakie spędził na murawie zdołał zdobyć dwa gole. Wyrównał stan rywalizacji z Legionovią na 2:2, z Zawiszą Rzgów strzelił gola na 2:0.
Velimir Loncar (bez oceny) – moim zdaniem za szybko podjęto decyzję o rezygnacji z tego piłkarza. Z czterech czarnogórców których okazję mieliśmy poznać ten był najlepszy. Jedyne czego zabrakło Loncarowi to minut na boisku, a także zaufania trenera. No cóż szkoda, bo zawodnik ten całkiem nieźle się zapowiadał. Kreatywny, bardzo dobry technicznie. Zabrakło czasu na murawie i zgrania z kolegami.
Aleksander Majic (7) – nie mam zielonego pojęcia czy jest to kwestia przypadku, szczęścia, czy być może geniuszu tego trenera. Jak inaczej wytłumaczyć sobie można decyzje dotyczącą wystawienia Piechny na środek pola, Cyrana jako napastnika, czy choćby Kubiaka jako ofensywnego pomocnika? Drużyna posiada jedną z najgorszych ofensyw w lidze, a zajmuje obecnie czwarte miejsce. Niestety kilka decyzji było dość kontrowersyjnych. Przykładem może być porównanie meczu Lechii z Omegą Kleszczów, oraz Wartą Sieradz. Mam na myśli to, iż z silnym Kleszczowem Majic zaryzykował co przyniosło mu sukces, ze słabiutka Wartą Sieradz postawił na defensywę i tutaj straciliśmy dwa „oczka”. Podobny przebieg miały spotkania z Bronią i Sokołem. Defensywny styl niewiele dał w postaci gry, tym bardziej nie przynosząc rezultatów w postaci punktów. Czasem odnosi się takie wrażenie, iż Majić po prostu ustawia zespół zbyt zachowawczo. Patrząc na wyniki, z czołówką ligi ponieśliśmy klęskę: z Legionovią 2:4, z Sokołem 0:2, z Bronią 0:2, z Ursusem 1:1.
Są także dobre aspekty pracy trenera. Obrona spisuje się doskonale. Trener nie boi się podejmować dość kontrowersyjnych, a jednak ( jak się okazuje z czasem) często skutecznych decyzji kadrowych.
Przytaczając tytuł artykuł sprzed roku, trenera podsumować można krótko: Aleksandr Majic, czyli jedna wielka zagadka.
Foto: Lechia1923
Napisz komentarz
Komentarze