SKŁAD: Holewiński – Dolot, Turek, Milczarek, Matysiak – Cyran (69” Zaor), Kubiak( 78” Morgaś), Kowalski, Piechna, Potakowski – Rakowski (55” Król)
Niestety, tak jak się spodziewaliśmy Lechistom nie posłużyła dziesięciodniowa przerwa spowodowana odwołaniem dwunastej kolejki ligowej. Zagrali jedną z najsłabszych gier w tej rundzie. Boisko nie zweryfikowało przewagi punktowej, jaka dzieliła oba zespoły. Wspierani przez 20 osobową grupę kibiców, piłkarze gości od pierwszej minuty nastawili się na grę w „agresywną” defensywę.
Pierwszy strzał w meczu obejrzeliśmy dopiero w 13 minucie, kiedy to Kamil Kubiak uderzeniem z dystansu próbował zaskoczyć Mateusza Zaniewskiego. Chwilę później szczęścia próbował Piechna, który ładnie obrócił się z piłką w polu karnym, ale fatalnie skiksował.
Gra obu zespołów delikatnie „mówiąc” nie zachwyciła. Mecz bardziej przypominał towarzyska grę przedsezonową, aniżeli pojedynek o punkty. Ciężar gry na siebie próbował wziąć Kubiak, który w 21 minucie po raz kolejny próbował zagrozić bramce rywala, ale niestety „skierowana” w stronę bramki Zaniewskiego piłka przeleciała obok słupka.
Gracze z Sieradza dostosowali się do gry gospodarzy i ani razu nie byli w stanie zagrozić bramce Holewińskiego. W 41 minucie nareszcie doczekaliśmy się składnej, zespołowej akcji zielono – czerwonych, po której Kowalski pięknie wypuścił Potakowskiego. Daniel niestety nie wykorzystał szansy, strzelając z bliskiej odległości w Zaniewskiego.
Trzy minuty później na indywidualną akcję w postaci uderzenia na bramkę zdecydował się Kubiak, ale Zaniewski znakomitą interwencją sparował futbolówkę na rzut rożny.
Druga połowa potoczyła się jak pierwsza. Emocji było jak na lekarstwo. Bez pauzującego za kartki Kamila Szymczaka, oraz siedzącego na ławce rezerwowych Michała Tonowicza, środek wyglądał tragicznie. Słaba, wolna gra obu drużyn sprawiła, iż kibice bardziej zajęci byli niedzielną pogawędką w swoim towarzystwie.
W 55 minucie Aleksander Majić próbował zmienić obraz gry zdejmując z murawy miotającego się po boisku Rakowskiego, wpuszczając energicznego Króla. Pięć minut później pięknym strzałem z ok 30 metrów popisał się zawodnik gości. Na nasze szczęście czujność w bramce zachował Holewiński, nie mając problemu z interwencją.
W 69 minucie Cyrana zastępuje Zaor. Powoli mecz zbliża się ku końcowi. W 78 minucie Dolot w swoim stylu wyrzuca piłkę z autu, mocno w pole karne, niestety Zaniewski intuicyjną interwencją ratuje swój zespół przed utratą gola. Chwilę później kibice żegnają brawami prezentującego dobry poziom Kubiaka, a witają Przemka Morgasia.
W końcówce spotkania Lechia straciła tempo (o ile można tak to nazwać) i nie potrafiła przerzucić ciężaru gry na połowę rywala. Sieradzanie przejęli inicjatywę i chaotyczną ofensywą próbowali przechylić szalę na swoją korzyść. Jednak w 93 minucie to Lechia wywalczyła rzut rożny. Do piłki podszedł Morgaś, ale fatalnie skiksował. Gracz Warty podbiegł do piłki i próbował ją wybić, ale zrobił to fatalnie, więc obejrzeliśmy powtórkę z rozrywki.
Tym razem wykonawcą Mariusz Kowalski, który posyła futbolówkę w pole karne. Piłka spada na głowę gracza Warty, który nie zastanawiając się ani sekundy posyła ją na 17 metr. Sytuacją dobrze zamyka Milczarek, który „huknął” jak z armaty w stronę Zaniewskiego. Kibice oszaleli z radości, ale radość ta nie trwała długo, bo gola jednak nie było…zabrakło centymetrów.
Koniec meczu. W mizerny sposób straciliśmy „dwa punkty”, bo inaczej takiego wyniku nazwać nie można. Po dwóch zwycięstwach nad Omegą Kleszczów spodziewaliśmy się czegoś więcej, tym bardzie, iż klasa obu rywali nieporównywalna.
Już w środę piłkarze Lechii pojadą do Otwocka, by rozegrać zaległy mecz ze Startem. W sobotę rundę jesienną zakończymy potyczką z Mazurem Karczew. Kibicom życzymy wspaniałych emocji i sześciu punktów.
RKS Lechia – Warta Sieradz 0:0
Żółte kartki: Cyran, Turek
Napisz komentarz
Komentarze