Sam obserwując to co się wokół mnie dzieje zacząłem coraz częściej „rzucać mięchem” a wykonawcy rockowi, na których się wychowałem, coraz bardziej odpływają w przestworza, które z realnym światem niewiele mają wspólnego.
W ten sposób ostatnimi artystami, twardo stąpającymi po ziemi, pozostały właśnie, układające swoje rymowanki i bity, „dzieci ulicy”. Przekonuję się o tym niemal codziennie, słuchając lokalnych wykonawców, którzy podsyłają mi swoje utwory.
Dowodem są też produkcje czołowych polskich twórców, których kolejne płyty są na niezmiennie wysokim poziomie. Niedawno miałem okazję pisać o nowej płycie Abradaba, otrzymałem świetny album Bosskiego Romana, a teraz przychodzi czas na wydany w ostatnio krążek dowodzonego przez Rycha Peję, Slums Attack, który już w pierwszym dniu sprzedaży uzyskał status złotej płyty. Trudno się zresztą temu dziwić….
„Weterani, lecz nie wapno” - Płyta zaczyna się od jasnej deklaracji ideowej. Peja określa się w sposób jednoznaczny. Wciąż jest wierny swojej stylistyce i korzeniom, mimo, że od daty nagrania przez niego pierwszego dema (Staszica) w przyszłym roku minie już 20 lat. Wrzeciono czasu plecie nić, na której Slums Attack pozostaje w niezmienionej, szczytowej formie, nawet jeśli ma to być jej „całkiem nowe oblicze”. Ta nowa twarz wydaje się być związana raczej z większym poziomem dojrzałości, zarówno życiowej, jak i społecznej i twórczej.
„Ja Polskę kocham a oni Polskę rujnują” - Słyszymy i nie mamy złudzeń, bo Slums Attack artykułuje jedynie to, o czym codziennie wszyscy myślimy lub podświadomie odczuwamy. Polska jest krajem pozbawionym perspektyw. Peja szuka winnych wśród funkcjonujących u nas elit politycznych. Nie istnieje dla niego podział na koalicję i opozycję. „W większości to same zera” - mówi i trudno się z nim nie zgodzić. Krytykuje też ograniczenia w Polsce wolności słowa. Nic dziwnego, kiedy chce się być jak „taksówkarz DeNiro” a zamiast Magnum ma się do dyspozycji jedynie własny głos.
„I mieć święty spokój” - Pojawia się Pezet, pierwszy z zaproszonych przez Peję gości. Zmienia się nieco klimat. Muzyka staje się bardziej wielkomiejska i duszna. Mroczny klimat blokowisk i obcych sobie ludzi oddzielonych od siebie betonowymi ścianami. Niebezpieczne miejsca, z których jednak można się wyrwać, wyznaczając sobie cele i priorytety.
„To dom zły, to zły dom” - Jeśli jesteś DDA, zrozumiesz jak bardzo osobista opowieść przewija się przez szósty na płycie utwór, którego smutek w warstwie lirycznej podkreślają wygenerowane bity. Alkohol, przemoc, ból, strach i łzy. Dramatyczna rzeczywistość i matki wyładowujące swoje rozterki i frustracje na dzieciakach.
„Miejsca zapomniane przez ludzi i Boga” - Robi się bardzo rockowo. Pojawia się Glaca znany ze Sweet Noise i udajemy się w podróż do świata elektrycznych gitar. Peja nie po raz pierwszy współpracuje z charyzmatycznym wokalistą. Najwyraźniej lubią razem tworzyć. „Rychu” pojawia się nie tylko w utworach sygnowanych marką Sweet Noise ale również projektu My Riot. Tym razem to Glaca jest gościem na płycie poznańskiego rapera.
CNO2, czyli „Całkiem nowe oblicze”, to 19 utworów zróżnicowanych stylistycznie, tak jak zróżnicowany jest skład, który przez prawie półtora roku brał udział w nagrywaniu materiału, jaki znalazł się na wydanym przez Fonografikę krążku. Każdy z nich moglibyśmy poddać dokładnej analizie stylistycznej, fonetycznej, socjologicznej, politycznej i jakiej tylko byśmy sobie nie wymyślili. Recenzja zajęłaby wtedy 150 stron i zamiast niej stworzylibyśmy książkę, która z kolei zaczęłaby żyć swoim własnym życiem i sama podlegałaby kolejnym recenzjom. Chyba lepiej, aby swoją własną książkę na temat CNO2 napisał sobie każdy z Was. Jestem przekonany, że za każdym przesłuchaniem krążka dopiszecie do niej kolejny rozdział.
Za całą muzykę odpowiada na nim DJ Decks, teksty są autorstwa Peji, za wyjątkiem części refrenów i zwrotek, w których udzielają się zaproszeni (nie byle jacy) goście. Wśród nich poza wymienionymi wyżej usłyszeć można: Trzeci Wymiar, Kroolik Underwood, Masta Ace, Defucto, Azyl, Sniper, Clementino, R.MC, Gandzior, Loo MC, Shazzam Hijack.
Dodatkowo w nasze ręce trafiła emitowana edycja albumu, zawierająca dodatkową płytę, na której znajdują się instrumentale, których słucha się fantastycznie i do których każdy z Was może dopisać własne rymy.
Napisz komentarz
Komentarze