- Mój pełnomocnik procesowy, pan mecenas Kownacki, po zapoznaniu się z dokumentacją sprawy zamierza w najbliższych dniach złożyć wniosek o skierowanie sprawy do ponownego zbadania przez prokuraturę - mówi Robert Frycz. - Dopatrzyliśmy się wielu nieprawidłowości w śledztwie, wiele braków, które w naszej ocenie wymagają uzupełnienia właśnie na etapie śledztwa a nie postępowania sądowego .
Antykomor twierdzi również, że prowadzona przez niego strona nie miała na celu znieważenie kogokolwiek a miała jedynie charakter satyryczny. - Podobnych stron są w Internecie dziesiątki - tłumaczy w rozmowie z portalem. - Wystarczy przypomnieć strony atakujące i krytykujące, nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Krytykowano i wyśmiewano też Aleksandra Kwaśniewskiego. Na każdej z nich znajdowały się rysunki, karykatury i fotomontaże. Żadna z osób prowadzących tamte serwisy nie była prześladowana i w stosunku do żadnej nie używano środków takich, jak to miało miejsce w moim przypadku.
Frycz porównuje swój przypadek ze sprawą białoruskiego dziennikarza Andrzeja Poczobuta, dziennikarza, ściganego przez reżim Aleksandra Łukaszenki. - Nie chodzi tu o porównywanie dokonań ale o sposób funkcjonowania organów ścigania, które stają się organami represji.
Mimo, że od pamiętnej rewizji, przeprowadzonej w domu Roberta Frycza przez grupę oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego upłynął ponad rok, wciąż nie są jasne motywy, dla których prokuratura wszczęła z urzędu postępowanie dotyczące znieważenia Głowy Państwa. Sprawa ma o tyle interesujący wymiar, że stwarza precedens pozwalający ścigać osoby poddające krytyce osoby zajmujące stanowiska i pełniące funkcje publiczne. Pytanie jakie możemy sobie zadawać brzmi: gdzie jest granica od której prokuratorzy będą wszczynać śledztwa i przygotowywać akty oskarżenia w stosunku do osób, które co prawda w mało wyszukanej formie, ale poddają krytyce działania władz publicznych. Chyba nie ma takiego użytkownika Internetu, któremu nie zdarzyłoby się, na jakimś forum internetowym powiedzieć tego, co myśli na temat polityka X lub prezydenta Y.
Robert Frycz być może nie jest romantycznym bohaterem walki o wolność słowa. Ma na swoim koncie mniejsze i nieco większe grzechy i grzeszki. Świadczą o tym też inne zarzuty stawiane mu przez prokuraturę. Sam oskarżony nie stara się wybielać, twierdzi jednak (chyba nie bez racji), że w Polsce różne osoby traktowane są w różny sposób, że prokuratury latami prowadzą postępowania zmierzające do ukarania sprawców przekrętów i malwersacji a sprawy często ulegają przedawnieniu.
Poza zarzutem znieważanie Prezydenta Antykomor usłyszał też zarzut fałszowania dokumentów oraz posługiwania się cudzym dowodem osobistym. Dowody na popełnienie tych przestępstw znaleziono na komputerze zatrzymanym przez funkcjonariuszy ABW. Co ciekawe, jakiś czas temu opisaliśmy na naszym portalu proceder fałszowania dokumentacji w jednym z tomaszowskich urzędów. Prokuratorzy wszczęli oczywiście postępowanie ale nie przeciwko urzędnikom, tylko przeciwko internautom, którzy wyrażali negatywne opinie na temat opisanego przestępstwa (również ściganego z urzędu) oraz portalowi. Ostatecznie zostało ono umorzone, ponieważ urzędnik, na którego wniosek je prowadzono, a który poczuł się dotknięty, wycofał swoje oskarżenia.
Napisz komentarz
Komentarze