Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 20:42
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Malezja (Kuantan) - głębokie zanurzenie

W Songai Kolok spędziłem dwa dni. Musiałem, między innymi, kupić trochę tytoniu. Przy malezyjskich cenach papierosów, przyszła pora przyzwyczaić się do zwijania. Tytoń dostałem w pierwszym, lepszym osiedlowym sklepiku, do którego wszedłem. Dzięki braku akcyzy, kupiłem cały zapas. W Tajlandii, na niektórych, lepiej zaopatrzonych targowiskach można dostać tytoń prosto od rolnika. Tajowie roślinek mają pod dostatkiem więc i ceny, po odjęciu podatków, nie są wygórowane.

 

- Ile ta paczuszka?
- 3 bahty [30 groszy]
- Co? To ja 10 poproszę. Dziękuję.
- Jeszcze bletki mi są potrzebne i, ewentualnie, jeśli macie to filterki.
- Proszę, powiedział młody chłopak podsuwając mi wysuszone i skrojone jak na miarę liście bananowca.
- Co to?
- No do zwijania
- Ile?
- 2 bahty za paczkę
- Ok, poproszę.

 

Niestety, jak dla mnie, nie dało się tego palić. Listki były zbyt suche, sztywne i pękały. Za to, były idealnie dopasowane do mojego braku umiejętności skręcania. Za bletkami, schodziłem całe Songai Kolok - niestety nie znajdując ani jednej. Odpuściłem sobie, wróciłem do pensjonatu i wysłałem zapytania o kanapę do malezyjskich miast przygranicznych. Niestety, trafiłem akurat na sezon wakacyjny, w którym wszyscy się gdzieś przemieszczali. Do wieczora, odpowiedziała mi tylko jedna osoba z położonego 400 kilometrów od granicy Kuantan oferując tylko jeden nocleg. Dobre i to - choć szykował mi się kolejny dzień w Songai Kolok, które okazało się być bardzo nudnym miasteczkiem z bardzo przyjaznymi ludźmi i zagrożeniem konfliktu wiszącym w powietrzu.

 

Życie na południowo-wschodnim pograniczu Tajlandii i Malezji toczy się zaraz obok uzbrojonych żołnierzy i policjantów wyrywkowo kontrolujących przechodniów. Czy faktycznie jest niebezpiecznie? Jedni twierdzą, że tak, inni, że nie. Dziewczyna, którą przypadkowo spotkałem wciągając przy pomocy patyczków smażone pad thai, powiedziała mi "My nigdy nie wiemy, kiedy coś może się zdarzyć".

 

Mówiący w miarę dobrze po angielsku pracownik agencji zajmującej się sprzedażą biletów lotniczych poradził mi by trzymać się z dala od posterunków policji i wojska. Nieco dziwnie więc się czułem zasypiając przy zgaszonym świetle w pokoju mojego pensjonatu zaraz w jednym z najbardziej "strzeżonych" miejsc - dzielnicy czerwonych latarni. Do tego, właściciele miejsca, nie ukrywali szczerej nienawiści jaką do mnie żywili - głównie dlatego, że odmówiłem skorzystania z "usług dodatkowych", ograniczając się tylko do taniego miejsca na spędzenie moich ostatnich dwóch dni w Tajlandii.

 

Dlaczego wybrałem dzielnicę czerwonych latarni? Głównie dlatego, że prostytucja w "Krainie Uśmiechów" jest bardzo popularną formą spędzania wolnego czasu nie tylko wśród uciekinierów z zachodnich domów spokojnej starości, ale i Azjatów w każdym wieku. Ze względu na wysoki popyt, poza utartym szlakiem - to właśnie w tego typu miejscach w Tajlandii można znaleźć nocleg za rozsądną cenę. Porządna lokalizacja? Trzeba się liczyć z wydatkiem minimum 10 dolarów. Niestety - obsługa sex-hoteli, nie przepada zbytnio za turystami więc będą próbować wszystkich sposobów by takich lokatorów z nich wykurzyć.]

 

Żadnego zbrojnego starcia nie udało mi się na własnej skórze doświadczyć - oprócz namolnych pań lekkich obyczajów wśród których minimum 80% było kiedyś pewnie panami lekkich obyczajów, nie natrafiłem na żadne problemy. W dniu wyjazdu, byłem bardzo podekscytowany, że wreszcie opuszczam ten dziwny, pokręcony, niejasny i hipokrytyczny kraj. Przeszedłem na pieszo do mostu, na którym znajduje się granica, wymieniłem ostatnią gotówkę - 100 bahtów (10zł.), za które dostałem 10 malezyjskich ringgitów. Fajna nazwa waluty - trochę jak z Crazy Froga..... ring ring ring ring dong ringgggggiiittt dong dong. Do tego fajny przelicznik - 1 ringgit to ok. 1 złotego więc patrząc na ceny w sklepach nie trzeba sobie przy okazji urządzać codziennych powtórek z matematyki w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Kiedy tylko celnik wbił mi pieczątkę wyjazdową, czułem się wolny - papa Tajlandio. Może wrócę do tego kraju jak będę miał 70 lat i emeryturę i hajtnę się z 18-letnią Tajką. Pan obsługujący mnie w okienku pożegnał mnie smutną miną. Chyba przeczytał moje myśli i chciał przez to powiedzieć, że będzie tęsknić.

 

Malezyjskie pieniążki nazywają się ringgit - trochę jak z Crazy Froga.

 

Po stronie malezyjskiej, również nie było żadnych problemów - pieczątka, 90 dni pobytu, żadnych pytań, wjazd za darmo. Zaraz za przejściem - kobiety zakryte hidżabem. Główne grupy etniczne w Malezji to Malaje, Chińczycy i Hindusi. Północno-wschodnia część Malezji zdominowana jest przez muzułmańskich Malajów do tego stopnia, że nawet weekend, w stanach Kelantan, Terengganu i Kedan przypada na piątek i sobotę.

 

Wreszcie Malezja.

 

Pierwszą rzeczą z kategorii "krajobraz", która zwróciła moją uwagę w nowym kraju były samochody. Alfa Romeo? Mają ci Malezyjczycy gust. Zaraz, zaraz - nie, to nie była Alfa Romeo - to wymysł krajowej motoryzacji azjatyckiego "wyrostka robaczkowego" - Proton - jedna z trzech marek, samochodów, które ma w swojej ofercie Malezja. Pozostałe to Perodua i Naza. Malezyjskie samochody to prawdziwe hybrydy, pożyczające sobie części i rozwiązania od samochodów całego świata tak by powstał produkt idealny pod względem jakościowym i jednocześnie tani.

 

Alfa Romeo? Oj mają Malezyjczycy gust, mają. Zaraz, to nie Alfa - to..... Proton.

 

Wyszedłem na drogę, wyciągnąłem kciuka i.... jakoś nie uśmiechnęło się do mnie tzw. szczęście początkującego. Pierwszą godzinę w nowym kraju spędziłem więc na poboczu. Podszedł do mnie jeden z przyglądających mi się wcześniej taksówkarzy.

 

- Dokąd jedziesz?

- Kuantan. 60 ringgit i Cię zawiozę.

- Ale ja mam tylko 10 ringgit.

- Oj, to nie, wsiadaj. Pierwszy dzień w Malezji?

- Tak.

- To witam w moim kraju.

 

Hafiz, udzielił mi przyspieszonego kursu podstaw wiedzy o Malezji, przepraszając jednocześnie za swój, jak to określił, słaby angielski. Wysadził mnie kawałek od Kota Bharu, przy okazji częstując kilkoma papierosami na dalszą drogę. Egzotyka nazwy miejscowości, którą minęliśmy zachęciła mnie przez chwilę do powrotu. Pomyślałem jednak o kotach, za którymi specjalnie nie przepadam i zmieniłem zdanie. Po dwóch godzinach jazdy i trzeciej, którą straciłem przez zmianę strefy czasowej miałem przed sobą jeszcze tylko 300 kilometrów. Znowu droga, znów kciuk i trafiłem na młodego i bardzo sympatycznego Ahmada.

 

Przez kolejne 4 godziny tłoczenia się w strasznych korkach, rozmawialiśmy głównie na tematy religijne. Ahmad powiedział, że choć studiuje informatykę, najbardziej zainteresowany jest Koranem i najchętniej wyprowadziłby się na studia koraniczne do jakiegoś arabskiego kraju. Pytanie o religię? Pamiętając, że w krajach muzułmańskich lepiej nie przyznawać się do agnostycyzmu, odpowiedziałem, że jestem katolikiem. Ahmad był nieco zaskoczony moją znajomością Koranu, którą cały czas się popisywałem.

 

Główne grupy etniczne w Malezji to Malaje, Chińczycy i Hindusi.


Zostałem wysadzony 80 kilometrów od Kuala Terrenganu. Do Kuantan miałem jeszcze tylko 200 kilometrów. Od razu kiedy zacząłem machać zatrzymała się ciężarówka. Panowie wwieźli mnie do miasta i odstawili na dworzec autobusowy. Cena biletu? 28 ringgit (28zł). Co? Przecież paliwo kosztuje ok. 2 ringgit (2zł) za litr. Jak więc możliwe, że za 100 kilometrów autobusem trzeba wydać 14 ringgit (14zł)? Zawsze byłem kiepski z matematyki więc pewnie nigdy tego fenomenu nie zrozumiem.  Z powrotem na główną drogę dostałem się dzięki jednemu z kierowców, którego złapałem na wylotówce z miasta. Odstawił mnie na stację. Zaczął padać deszcz, do tego znowu zaszło słońce. Napisałem na kartcę Kuantan. Pierwszy kierowca, odwiózł mnie kilkanaście kilometrów dalej na kolejną stację. Tam, jedna osoba zaproponowała, że odstawi mnie na dworzec i zapłaci za mój bilet. Słysząc kuszącą propozycję, podziękowałem.

 

Kultura muzułmańska nakazuje wspomagać osoby w potrzebie a moja potrzeba wynikała z braku czasu na wypłacenie pieniędzy z bankomatu. Zapewniłem mojego dobroczyńcę, że góra 15 minut i ktoś mnie zabierze. Kilka razy próbował mi wręczyć banknot 50 ringgit i za każdym razem odmówiłem. W końcu nie ukrywając zdziwnienia, wsiadł do samochodu, życzył mi powodzenia i odjechał. Chwilę później, pracownik stacji przyniósł mi szklankę bielonej słodkim mlekiem herbaty. Poczułem się znów jakbym był na Bliskim Wschodzie. Home, sweet home. Zauważyłem przyglądającego mi się pana w okularach. Pokazałem zmoczoną nieco kartkę z napisem Kuantan i, na skinięcie podszedłem do drzwi.


- A-Salam-Aleykum
- Maleykum-A-Salam. Jesteś muzułmaninem?
- Nie
- To skąd A-Salam-Aleykum
- Bo... bo.... jakoś tak [nie chciałem wprost odpowiadać, że po hidżabie jego żony siedzącej obok, założyłem możliwość, że trafiłem na pozdrawiającego się właśnie w ten sposób wyznawcę Islamu i, najzwyczajniej w świecie, chciałem zrobić dobre wrażenie]
- Lepiej nie witaj się tak nawet z lokalnymi muzułmanami bo rodzi to u nas podejrzenie. [dobre wrażenie zrobiło pufff. No cóż - dobrymi chęciami podobno piekło jest wybrukowane]


Pan zaprosił mnie do środka i, w ciągu kilku kolejnych godzin, znów sprowadzając dyskutując na drażliwe tematy religijne, dojechaliśmy wreszcie do Kuantan. Pożyczyłem w jednej z otwartych jeszcze knajpek telefon i skontaktowałem się z Jessiką z couchsurfingu. Była pierwsza w nocy. Mogę u Ciebie jeszcze się zatrzymać? Nie ma sprawy - my akurat imprezę mamy.

 

Jessika podjechała po mnie w miejsce, w którym byłem i zabrała do domu swojej koleżanki. Trafiłem na spotkanie couchsurferów przy ogromnej ilości alkoholu i trawki. Jeszcze godzinę wcześniej, dostałem wykład na temat słuszności uznawania tego typu używek za haram, a tutaj? Piwo, wódka, whiskey, a może joincik z kiepskiej jakości haszyszu? Już pierwszego dnia w Malezji, przeżyłem głębokie zanurzenie. Po ok. 10 godzinach w towarzystwie bardzo restrykcyjnych muzułmanów i krótkiej kolacji w hinduskiej knajpcę, trafiłem na tolerujących wszystko Chińczyków.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią Od 1 stycznia 2025 r. będzie można składać wnioski o rentę wdowią. Przeznaczona jest dla wdów i wdowców mających prawo do co najmniej dwóch świadczeń emerytalno-rentowych, z których jedno to renta rodzinna po zmarłym małżonku – poinformowała ZUS.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:27ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
"A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? "A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu JESIEŃ NAD VOLBÓRKĄ, który odbędzie się w piątek 22.11.2024 roku o godz. 19:00 w Galerii Sztuki Arkady w Tomaszów Mazowiecki.Horntet to kwintet jazzowy, demokratyczny kolektyw złożony z pięciu wyróżniających się i jednych z najbardziej obiecujących polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia.Nominowani do nagrody Fryderyk 2024, zwycięzcy niemal wszystkich konkursów jazzowych w Polsce (m.in. Jazz nad Odrą 2023), zdobywcy 2 miejsca na prestiżowym European YoungArtists’ Jazz Award w Burghausen 2024, wielokrotnie doceniani przez krytyków i dziennikarzy muzycznych w kraju i zagranicą. Począwszy od roku 2019 i założenia zespołu z inicjatywy pianisty Bartłomieja Leśniaka, muzycy stale pracowali nad swoim własnym,wspólnym, rozpoznawalnym stylem opartym o autorskie kompozycje, będące mieszanką mainstreamu, muzyki free, ale też współczesnej muzyki klasycznej z zachowaniem słowiańskiego mianownika, będącego kontynuacją stylu określanego jako Polish Jazz. W 2023 zespół pewny kierunku, który obrał, wydał swój debiutancki album pt. „Horntet”.Skład zespołu:● Szymon Ziółkowski - saksofon altowy i sopranowy● Robert Wypasek - saksofon tenorowy i sopranowy● Bartłomiej Leśniak - fortepian● Mikołaj Sikora - kontrabas● Piotr Przewoźniak - perkusjaBilety:przedsprzedaż 45 plnw dniu koncertu 60 plnKarnet na trzy koncerty w ramach "Jesień nad Volbórką" - 100 pln.Informacje: 690 904 690Zapraszamy 1 Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: MaxTreść komentarza: Tylko po co nam baza hotelowa jak tu zwiedzania na kilka godzinŹródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: DanielTreść komentarza: Moja szkoła pozdrawiam wszystkich z rocznika 1985 z klasy pani Hajduk a później Pani Robak 😀😀😀Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: mTreść komentarza: W działaniach na temat turystyki musi być całkowita współpraca pracowników zatrudnionych w turystyce i promocji Urzędu Miasta i Starostwa Tomaszowskiego.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: mTreść komentarza: Ciekawe co w temacie ma do powiedzenia Prezydent Miasta Tomaszowa Maz., Starosta Tomaszowski, Wójtowie z powiatu.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: AsiaTreść komentarza: Należę do trzech bibliotek, wypożyczam, czytam. Nie wyobrażam sobie aby którąś zlikwidować, raczej dofinansować, by były nowe pozycje książkoweŹródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: AngelTreść komentarza: We wszystkich szkołach powinno tak być. Bo przecież te obiady są oplacone przez rodziców. I to oni wyrzucają pieniądze. Może reszta tomaszowskich szkół weźmie przykład. Bo mnie to denerwowało kiedy moje dziecko wracało głodne Bo było coś czego nie lubi. A zapłacić trzeba.Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej Dwunastce
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama