Inaczej zwana "Krainą uśmiechów", Tajlandia, była moim marzeniem jak miałem 15-18 lat. Kusiły mnie wtedy barwne opowieści moich włoskich znajomych o.... tym, z czego najbardziej słynie ten kraj.
Zanim przyjechałem do tego kraju z Laosu, łudziłem się, że oprócz złej sławy istnieje coś jeszcze. Nie myliłem się. Faktycznie, istnieje - Tajlandia to kolorowy, tropikalny, azjatycki raj. Tajlandia kusi górami, dolinami, egzotyką, gorącymi źródłami, plażami, nurkowaniem, surfingiem, bogatą i bardzo mocno zagmatwaną historią, zróżnicowaniem religijnym, licznymi kursami czy wielopoziomowością Bangkoku.
Niebieskie strzałki przy drogach kierujące do atrakcji turystycznych rozsiane są co kilkaset metrów. Tyle tylko, że zaraz obok tych pokus, mimo formalnego zakazu, czają się przebiegłe mamasany, słitaśne lejdiboje i "masażystki".
Może dlatego, "Kraina Uśmiechów", wydała mi się być jednym wielkim wesołym miasteczkiem ze świetnie skrojoną ofertą dla całej rodziny. Kochanie, źle się dzisiaj czuję. Zabierz dzieciaki do zoo a ja zostanę w hotelu. Tutaj masz pieniążki na bilety. 10 minut później: [puk, puk], zamawiał Pan masaż?
Po dodaniu do tego wszystkiego stosunkowo niskich cen, oprócz raju turystycznego, "Kraina Uśmiechów", staje się również miejscem przyciągającym tysiące emerytów, rencistów, zarobkowych imigrantów i studentów.
WIZY
Wiza do Tajlandii jest darmowa.... w tajskim rozumieniu tego słowa. Darmowy pociąg kosztuje kilkadziesiąt bahtów, darmowe 20 bahtów na rozmowy telefoniczne kosztuje 20 bahtów, a wiza? Za darmo można wlecieć na 30 dni, lub wjechać lądem na 15 dni. Jeśli potrzeba nam więcej czasu, trzeba zapłacić 1000 bahtów za każdy wjazd z 60-dniowym pobytem. Swoją wlepkę załatwiłem w konsulacie w Savannakhet. Wystarczył paszport, dwa zdjęcia, gotówka i wypełniony na szybko wniosek.
Na wizie nie ma określonego czasu pobytu - równie dobrze, można sobie przykleić naklejkę z gumy turbo bo wiza daje nam po prostu wjazd, który i tak jest gratis. Wszystko zależy od tego jak się spodobamy funkcjonariuszom na przejściu, na którym najpierw trzeba ich znaleźć. Warto więc zawsze upewnić się w ambasadzie, w której uzyskujemy wizę jakie aktualnie stemple wbijają panowie mundurowi dla kategorii, o którą akurat się ubiegamy.
BEZPIECZEŃSTWO
Podobnie jak w reszcie krajów azjatyckiej "wątróbki", w Tajlandii można czuć się bardzo bezpiecznie. Nawet jeśli sami prosimy się o kłopoty, musimy wręcz o nie błagać. Mimo, że często rozgrywają się tutaj porachunki mafijne z wykorzystaniem bardzo wyrafinowanych technik, zwykli szaracy mogą przeczytać o nich jedynie w gazetach.
Kradzieże mają miejsce rzadko, choć w miejscach zatłoczonych, warto pilnować swoich rzeczy. Jak w większości krajów zmotoryzowanych w sposób dwukołowy, ulubioną metodą złodziejaszków jest wyrywanie aparatów i telefonów bez uprzedniego zatrzymania pojazdu i zapytania się o pozwolenie. Malaria występuje jedynie w regionach przygranicznych z Birmą, Kambodżą i Laosem. Za to zagrożenie dengą jest całkiem poważne. Na szczęście, albo małych krwiopijców jest znacznie mniej, albo przestały mnie gryźć uznawając mnie już za w pełni zasymilowanego lokalesa.
Uważać trzeba też na ruch uliczny. To, że w Tajlandii jeździ się po lewej stronie to pikuś. Da się w miarę szybko połapać, ewentualnie spryskując sobie szyby podczas zmiany pasa. Gorszej kultury jazdy niż w "Krainie Uśmiechów" jeszcze nie widziałem. W Wietnamie panuje zupełny chaos - tutaj, pozorna organizacja z zasadą, że "duży może więcej".
O ile, w Wietnamie przechodząc przez ulicę, trzeba się pchać, pamiętając o tym, że nas widzą i mają hamulce o tyle, Tajowie, przeważnie zatrąbią, ale się nie zatrzymają. Przez miesiąc, moje łydki zaliczyły dwa spotkania ze zderzakami przejeżdżających samochodów - na szczęście, w bocznych uliczkach i przy małych prędkościach. Pozostałe niebezpieczeństwa:
- taksówkarze z przekręconymi licznikami/tuk-tuki naciągacze
- salony pseudomasażu
- uliczni naciągacze
- dzikie zwierzaczki
- spadające kokosy
- spadające butelki z miejskich mostów i kładek dla pieszych
- powodzie
LUDZIE
Przy pierwszym kontakcie, Tajowie, mogą wydać się krzykliwi. Szybko, jednak, okazuje się, że są bardzo pomocni i uczynni. Oczywiście, pod warunkiem, że się ich o coś poprosi. Nie proszeni, wolą trzymać się z daleka od cudzych problemów. Tajlandię podobno nazywa się "Krainą Uśmiechów".... cóż..... nie tylko w moim odczuciu, przeważnie, uśmiechy kosztują.
Za darmo, lepiej uśmiechów szukać w innych krajach Azji. Kilka razy zdarzyło mi się, że zanim zapytałem uliczną kramikarkę o drogę, dostałem wyczerpującą odpowiedź "folti baaaat", mającą oznaczać 40 baht. Tajowie to również urodzeni oportuniści. Lubią zarabiać z zerowym, lub blisko-zerowym kosztem uzyskania przychodu - na przykład poprzez ustawienie sobie budki koszącej opłaty za przejście np. prez most.
Najbardziej sympatycznych ludzi sypiących na prawo i lewo szczerymi uśmiechami poznałem w Mae Sot w prowincji Tak i na, podobno niebezpiecznym, południowym wschodzie kraju w pobliżu granizy z Malezją.
CENY
Już po przejściu z laotańskiego Huay Xai do tajskiego Chiang Khong, bardzo się zdziwiłem, że przy wszystkich produktach jest metka. Na wiele targów nie przychodzi się targować tylko robić zakupy - dziwna sprawa. Na tle innych krajów Azji Południowo-Wschodniej, Tajlandia, ogólnie, wypada nieco drożej. Porównując, jednak z krajami zachodnimi, nadal jest taniej. Najlepiej odnajdą się tutaj obżartuchy - może dlatego nieco się w tym kraju zasiedziałem.
Obok dużego wyboru mocno przyprawionego i świeżego i taniego jedzenia, właśnie w Tajlandii widziałem najtańsze owoce w całej Azji Południowo-Wschodniej. Do tego, wszystkie są doskonałej jakości. Tajowie to owocowi mistrzowie. Kokosy - jedyne w swoim rodzaju - ze słodkim sokiem o lekko orzechowym posmaku. Dzięki dobrze rozbudowanej sieci dróg i autostrad, cały kraj zaopatrzony jest tak samo. Na każdym targu można spotkać owoce charakterystyczne dla regionu znajdującego się tysiące kilometrów dalej. W znajdujących się na rogu większości ulic sklepów sieci 7-11, można zrobić wszystkie zakupy bieżące. Chcąc zwiedzać atrakcje turystyczne, liczyć się trzeba z mocnym uszczupleniem portfela. Płacić trzeba na każdym kroku - czasem drobne kwoty, czasem wysokie. Ziarnko do ziarnka a zbierze się....
Przykładowe ceny (maj 2012);
Tym razem w złotówkach z przybliżonym przelicznikiem 10 baht - 1zł.
- woda "mineralna": 0.7 zł (mała butelka); 0.1 zł (1 litr wody z ulicznego dystrybutora)
- papierosy: od 3 zł - 10 zł
- piwo: 2.5 zł - 5 zł.
- kawa: 2zł - 5 zł.
- ryż: 2 - 5 zł za porcję smażonego ryżu z ulicy
- makaron (nudle): 2 - 5 zł za porcję zupy lub smażonych nudli z ulicznego kramiku
- makaron (spaghetti): od 3 zł. - 7zł. / 500 g.
- owoce: śmiesznie tanie
- autobus miejski (Bangkok): ok. 0.5 zł
- busik pozamiejski: ok. 8zł/100km.
- pociąg: darmowe pociągi są śmiesznie tanie
- tuktuk/mototaksówka w mieście: lepiej korzystać tylko w ostateczności - na krótkich dystansach, cena nie powinna być większa niż 3 zł.
- wynajem stuterka: 10 - 30 zł/1 dzień
- wynajem motoru 250 - 750 ccm - ok. 80 - 100 zł/1 dzień
- wynajem samochodu: 100 - 200 zł / 1 dzień
- zakwaterowanie - 15 zł - kilku tysięcy złotych za dzień.
KOMUNIKACJA
Po Tajlandii jeździ się szybko i sprawnie. Drogi są genialne choć czasem, podczas pory deszczowej, bywają zalane. Czyżby budowlańcy przekroczyli prędkość i pominęli system odprowadzania wody? Podobnie jak w innych państwach azjatyckiej "wątróbki", można zrobić sobie bazę wypadową w danym mieście, wynająć rower, skuter, motor lub samochód i udać się na objazd okolicy.
Niestety, w Tajlandii, nie czekają nas już przygody na ledwo ubitych i kończących się z nienacka leśnych ścieżkach. Zamiast tego, pod kołami będą nam się ciągnąć dwa lub trzy pasy dobrej jakości betonu lub asfaltu.
Oprócz tego, "Kraina Uśmiechów" oferuje na prawdę bardzo dobrze rozwinięty transport. W większość miejsc można dojechać autobusem - do wyboru mamy klimatyzowane i zwykłe. Przejazd pociągiem - szczególnie 3-klasy na twardym siedzeniu z, wliczonymi w cenę darmowego biletu, darmowymi pokazami chodzących tam i spowrotem sprzedawców wszystkiego to przeżycie warte polecenia każdemu, kto chce zaznać odrobiny lokalnego folkloru. Tanie i ciekawe są również Songthaewy czyli połączenie pickupa lub wywrotki z autobusem. W miastach, w których nie kursują autobusy, paradoksalnie te ciekawe stworki, które nie dostałyby w Europie homologacji wypierają cenowo tuk-tuki czy taksówki. Songthaewami można przemieszczać się również z miasta do miasta.
Inną opcją jest autostop - ja tak przejechałem całą Tajlandię. Choć na początku, wydawało mi się być trudniej niż w Laosie, z czasem, przekonałem się, że jest o wiele łatwiej niż w Europie. No bo jak tutaj się nie zatrzymać widząc na ulicy jakiegoś dziwnego osobnika o dziwnym kolorze skóry z dziwnymi, pokręconymi jak chińska zupka włosami? Taka okazja może się długo nie powtórzyć. Lewy kciuk w górę, plus, ewentualnie, napis na karteczcę,czy spacerek od kierowcy do kierowcy na stacji benzynowej i do przodu!
HOTELE
Jak przystało na kraj ściągający rocznie ok. 20.000.000 turystów różnego rodzaju, w Tajlandii, każdy znajdzie coś dla siebie. Ceny noclegów zaczynają się od 150 bahtów (15 zł.) a kończą..... tak wysoko, że mój wzrok aż tam nie sięga. Najdroższe miejsca to oczywiście sławne Bangkok, Pattaya i Phukhet. Oczywiście za 150 bahtów nie można spodziewać się wiele. Zwolennicy skromnego komfortu muszą się liczyć z wydatkiem 400 do 1000 bahtów (40 - 100zł) za noc w dwuosobowym pokoju z klimatyzacją i telewizorem. W odróżnieniu od Kambodży, Laosu czy Birmy, w Tajlandii świetnie działa couchsurfing. Podobnie jak w innych krajach buddyjskich, można również poprosić o darmowy nocleg w świątyniach. Czasem możemy nawet liczyć na prywatność w postaci własnego pokoju i luksus w postaci łazienki z prysznicem.
PRZESZKODY
1. Łatwizna - Tajlandia jest tak łatwym do podróżowania krajem, że przez przyzwoite ceny, ogólną dostępność większości produktów, dobre oznakowanie, powszechny angielski można z czasem wyrobić sobie pewne złe nawyki.
2. W Tajlandii pies uważany jest za zwierzę domowe. Niestety, nie wszystkie psy trzymane są w domu a kaganiec czy smycz to dla Tajów dziwny wymysł Białopośladkowców, którzy chcą zimperializować nawet zwierzęta
CIEKAWOSTKI
1. W Tajlandii jest gorąco. Tak gorąco, że Bangkok jest najgorętszą stolicą na Świecie.
2. W Tajlandii wszycy kochają króla tak bardzo, że nawet dzień ojca jest obchodzony w jego urodziny. Dzień matki, z kolei, obchodzony jest w dniu urodzin królowej. Portrety króla z czasów jego młodości zdobią banknoty, ulice, wnętrza biurowców i prywatnych domów. Za znieważenie Jego Wysokości grożą surowe kary. Słowem - z tym panem, lepiej nie zadzierać.
3. Do jedzenia, Tajowie najczęściej używają łyżki i widelca. Pałeczki używane są tylko przy jedzeniu zupek.... oczywiście płyn siorbie się z łyżki.
4. Do roku 1939, Tajlandia nazywana była Syjamem.
5. Tajlandia to jedyne państwo w Azji Południowo-Wschodniej, które nigdy nie zostało skolonizowane przez Białopośladkowych Europejczyków.
6. Zgodnie z buddyjską tradycją, każdy mężczyzna powinien choć raz w życiu zostać mnichem.
7. Dlaczego Kraina Uśmiechów? Dobry klimat, jedzenia pod dostatkiem przez cały rok, więc czego więcej potrzeba? Aha - no tak, IPhonów. Dlatego, Tajowie rzadziej się uśmiechają niż dawniej.
8. Tajlandia to kraina najlepszych wg. mnie na świecie kokosów. Ich sok ma specyficzny, trudny do pomylenia z innymi gatunkami smak - słodki, lekko orzechowy.
Napisz komentarz
Komentarze