Brak jakiekolwiek motywu tego okrutnego czynu nie powinien być czynnikiem łagodzącym ale obciążającym dla sprawców. Tym bardziej, że próbowali oni zatrzeć ślady podpalając mieszkanie, czym ścignęli także zagrożenie na innych mieszkańców budynku. Wyrok nie jest prawomocny.
Mordercy spotkali się ze swoją ofiarą w zajmowanym przez nią mieszkaniu przy ulicy Słowackiego. Pili alkohol. W czasie trwającej libacji doszło między nimi do kłótni. Chodziło o rzekome zatargi z przeszłości, których źródłem miało być doniesienie na Policję. Tak wyjaśniał motywy jakimi się kierował, uznany przez Sąd za prowodyra zabójstwa, Krystian L. Według jego zeznań ofiara miała sama „prosić” o śmierć.
„Prośbę” swojego kolegi spełnił zadając mu kilka ciosów nożem. Pomagać miał mu Radosław M. On, chociaż sam nie przyznał się do popełnienia zbrodni, według relacji głównego sprawcy również uderzał nożem zamordowanego Sebastiana. Potwierdza ten fakt znaleziony przy nim nóż ze śladami krwi denata. Mimo wielu uderzeń mężczyzna żył jeszcze leżąc na dywanie. Krystian zadał mu kolejne ciosy nożem.
Krystian L. wyszedł z mieszkania zostawiając za sobą trupa i Radosława M. Ciało martwego kolegi przykrył gazetami a następnie podpalił usiłując zatrzeć ślady swojej zbrodni. Na szczęście wezwani na miejsce zdarzenia strażacy szybko uporali się z pożarem. Zwęglone zwłoki odnaleźli w jednym z pokoi. W drugim z objawami zaczadzenia leżał wspólnik zbrodni.
Przebieg zbrodni w sposób niezwykle szczegółowy opisał prokuratorom sam morderca. Przyznał się do winy a w czasie ogłaszania wyroku przepraszał rodzinę swojej ofiary. Jego „wylewność” wziął pod uwagę Sąd i orzekł w stosunku do niego 25 lat pozbawienia wolności. Jego wspólnika skazano na 15 lat.
Napisz komentarz
Komentarze