Tomaszowianie bardzo nerwowo zaczęli spotkanie w Wieluniu. Już w pierwszej minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie po błędzie Kamila Krzemińskiego, który poślizgnął się tuż przed własnym polem karnym. W jego miejsce jednak szybko pobiegł Krystian Karwat i wyjaśnił sytuację, wybijając
W 11. minucie nikt nie wierzył własnym oczom, gdy arbiter główny wskazał na jedenastkę dla gości. Decyzji sędziego nie można było podważyć, na nic nie zdała się dyskusja Szymona Milczarka, który ujrzał za nią żółtą kartkę. Do karnego bardzo pewnie podszedł pomocnik Wielunia. Do tych zadań chyba tylko ograniczała się jego rola, gdyż uderzył tak fatalnie, że Milczarek nie miał najmniejszych problemów z jego obroną.
Mimo że zegar wskazywał już 20 minutę, gra nadal nie mogła nabrać rumieńców. Wielunianie mieli bardzo dużo miejsca w środku boiska, gdzie wbiegał środkowy pomocnik i zagrywał na lewą stronę.
Wszystko miało się zmienić pięć minut później po świetnej indywidualnej akcji Dominika Trepiaka. Minąwszy czterech przeciwników zatrzymał się na piątym, który stał przed samym polem karnym. 60 sekund później nie było już żadnych wątpliwości. Na wysokości 3. metra piłka znalazła się pod nogami Sebastiana Piotrowskiego. Z ostrego kąta oddał strzał między nogami golkipera gospodarzy i umieścił futbolówkę w siatce.
W 34. minucie tomaszowianie mogli podwyższyć prowadzenie, lecz sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Dominik Gaca, choć trzeba przyznać, że piłka znalazła się pod jego nogami dość przypadkowo.
Wielunianie nie mogąc oddać strzału z bliskiej odległości postanowili strzelać z dystansu, o ile można to nazwać strzałem, gdyż piłka najczęściej zatrzymywała się za ogrodzeniem stadionu.
W ostatnich minutach pierwszej połowy goście mogli zdobyć drugą bramkę. Marcin Świech, minąwszy dwóch przeciwników zdołał dorzucić piłkę. Niestety po drugiej stronie nie było żadnego partnera z zespołu i piłka wyszła na aut. Arbiter nie doliczył nawet sekundy i zaprosił obie drużyny na 15 minut przerwy do szatni.
Druga połowa mogła zacząć się od 2:0. Piłka toczyła się w pole karne, lecz za wolno do niej zebrał się Gaca. Chwilę później nadarzyła się kolejna okazja, tym razem z rzutu rożnego. Do wysokiego dośrodkowania Trepiaka świetnie doszedł Karwat. Jego uderzenie z głowy jednak minęło się z bramką o kilka centymetrów.
Losy spotkania mogły się jednak w jednej chwili odwrócić, gdyby nie niesamowita dyspozycja Milczarka w tym spotkaniu. Z najbliższej odległości pomocnik gospodarzy oddał całkiem mocny strzał, a tomaszowski bramkarz jak gdyby nigdy nic… złapał piłkę w koszyk!
Nieporadność tomaszowian w pod bramką gospodarzy była coraz bardziej widoczna. Szczególnie zawodził Karwat, który nie wykorzystał dwóch bardzo dogodnych dośrodkowań na głowę. Rzucało się to w oczy o tyle, że zawsze on takie sytuacje wykorzystuje.
75. minuta i świetny kontratak gości. Piotrowski po indywidualnej akcji zdecydował się przerzucić piłkę na drugą stronę, gdzie dobiegał do niej Rafał Mucha. Bardzo mocno uderzył na bramkę gości, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się wieluński golkiper.
Na dziesięć minut przed końcem spotkania podopieczni Wiesława Żmudy bardzo dobrze przeprowadzili atak na bramkę Wielunia. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, ale zbrakło ostatniego podania od Piasty. Słupek prezentujący posiadanie piłki coraz bardziej przechodził na stronę gości. Niestety, w ostatnich minutach gospodarze w końcu dopięli swego – zdobyli wyrównującą bramkę. Trudno wskazać, kto zawinił przy utracie gola. Niemniej jednak stało się i już nikt nie cofnie czasu.
Arbiter główny doliczył do meczu 3 minuty. Wszystko mogło się obrócić na korzyść Trójki. Przyjezdni mieli jeszcze cztery bardzo dobre okazje do objęcia prowadzenia, ale nie zdołali ich wykorzystać. Chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni.
Relacja ze strony www.ukstrojka.com
Napisz komentarz
Komentarze