- W sierpniu 2009 roku dyrektor łódzkiego oddziału GDDKiA wystąpił do Zarządu Powiatu Tomaszowskiego, którego byłem wówczas członkiem z prośbą o wyrażenie stanowiska w sprawie nadania nazw węzłom na planowanej do przebudowy drodze S8 - wyjaśnia Jacek Kowalewski. - Dyrekcja zaproponowała następujące nazwy: Tomaszów, Ujazd, Zawada. W odpowiedzi Starostwo Powiatowe przesłało swoje propozycje. Chodziło nam o to, żeby były one jak najbardziej powiązane z Tomaszowem. Dlatego zaproponowaliśmy nazwy Tomaszów - Południe, Tomaszów Centrum i Tomaszów Północ. Wystarczy już, że dominującym elementem krajobrazu jest Ceramika Paradyż i wiele przejeżdżających osób myśli, że mija nie Tomaszów Mazowiecki ale właśnie gminę Paradyż.
Podobne stanowisko do tego, jakie zajęło Starostwo, zaprezentowały Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad także władze miasta. - To wydawało nam się oczywiste - mówi ówczesny prezydent Grzegorz Haraśny, który w tej sprawie prowadził korespondencję z dyrektorem łódzkiego oddziału GDDKiA. - Różnica była taka, że zamiast węzła o nazwie Tomaszów Centrum zaproponowaliśmy Tomaszów Zachód, zgodnie z jego położeniem geograficznym.
Zarówno Kowalewski, jak i Haraśny nie kryją zaskoczenia z faktu, że GDDKiA nie wzięła pod uwagę sugestii i propozycji tomaszowskich samorządów. Budzi to tym większe ich zdziwienie, że Dyrekcja w żaden sposób nie odniosła się do stanowisk miasta i powiatu. Ponadto na wniosek Kowalewskiego, pod koniec ubiegłego roku Prezydent Tomaszowa Mazowieckiego potwierdził proponowane nazewnictwo, wskazując przy okazji nazwę Tomaszów - Centrum jak właściwszą dla węzła położonego na wysokości wsi Komorów. - Zasada w cywilizowanych krajach jest taka, że jeśli się sprawę załatwia zgodnie z wnioskiem, to kolejne pismo nie jest potrzebne - komentuje były członek Zarządu Powiatu Tomaszowskiego. - W innym przypadku powinno się udzielić odpowiedzi wraz z uzasadnieniem.
O tym, że konsultacje prowadzone z samorządami były jedynie niepotrzebną i czasochłonną „produkcją” pism władze Tomaszowa Mazowieckiego dowiedziały się w styczniu tego roku. Po raz kolejny okazało się, że tak zwane konsultacje społeczne są jedynie farsą i tak naprawdę urzędnika je przeprowadzającego nie interesują tak naprawdę opinie osób bezpośrednio zainteresowanych.
Napisz komentarz
Komentarze