Utwór tytułowy czyli tytularne „Emocje”, towarzyszące debiutowi zespołu Nutshell od pierwszych do ostatnich dźwięków zaraz „na wejściu” wskazują jaką drogę obrali muzycy. To droga ciernista i pełna wybojów przez to, że świadomie programowa stylistycznie. Mocne riffy gitar, motoryczna sekcja rytmiczna, cedzący wers za wersem silna osobowościowo wokalistka. Guano Apes, The Gathering w swoim wczesnym wydaniu to kapele, które od razu przychodzą nam na myśl. Czasami wokal Katarzyny Konopki w kwestiach interpretacyjnych troszeczkę przypomina głos Anji Ortodox, ale sama muzyka Nutshell ma już niewiele wspólnego z propozycją Closterkellera.
Słychać, ze Nutshell nie ogląda się na tzw. „potencjał radiowy”, choć ich utwory bez problemu zmieściłaby się w konwencji takiej na przykład „Eski Rock”. „Prawda” (najbardziej zbliżona do „closterkellerowej” estetyki) spokojnie mogłaby być rockowym przebojem, choć zamyka ją może zbyt mocna coda jak na „radio przy śniadaniu”. Z kolei „Uda się” to niemal metalowe patenty (patrz: partie gitar), ale jeśli już to mocno przechylone w stronę nu-metalu. „Podpal mnie, tak tu zimno dzisiaj jest/ czuję wielki chłód, w krainie zamiast wody lód/ podpal nie czekaj”, śpiewa Konopka w „Pali się”. I od razu daje wyczuć się pod niby zrównoważonym tempem tej kompozycji, charakteryzujący dla muzyki Nutshell „podskórny nerw”, który w ostatecznym rozrachunku dochodzi w tym utworze do głosu.
Podobnie w przewrotnym „Pieprz się” („Jestem tylko głupią kobietą/ Boże jak ja nienawidzę tego…”), który jakoś kojarzy się z Heyem (w jego najmocniejszych, „grunge’owych” momentach). Po w całości instumentalnym „In (s) thru mental” w kompozycji „To niebo” powracamy do źródeł, czyli wyczuwalnych inspiracji pochodzących ze strony grupy Alice In Chains. „To nie byłam ja” jest na swój sposób pokręconą balladą, ale taką raczej w stylu Nosowskiej, niż Górniak („To nie ja byłam Julią”) – sorry, jasne, że to żart! Górniak od Konopki dzieli wszystko, co w muzyce może dzielić. Raczej nigdy nie spotkają się na tej samej scenie w Opolu.
„C.D.N…” ładnie buja, a „Zanim” jest chwilowym i przyjemnym wyciszeniem (pojawiają się w niej smyczki). Nie rozczarowuje, bo ani na chwile nie siada w nim napięcie; muzycznie wciąż w jej warstwie kompozycyjnej dużo się dzieje. Zresztą po tej specyficznej balladzie (wykonanej w autorskim stylu Nutshell) dostajemy „Turbopolkę” – taką z prawdziwym „doładowaniem”. Płytę „Emocje” kończy bonus track, demo „Fabryki” z 2006 roku, które uświadamia, że już ładnych kilka lat temu zespół miał sprecyzowaną wizję swojego grania.
Zatem dzięki Nutshell, w Ozimku nawet w okresie zimowym nie ma potrzeby martwić się o rockowe” oziminy, od strony muzycznej panuje tam ciepłe lato, śmiało na koncertowe „wywczasy” mogą tam przybywać wszelcy ziomkowie mocniejszego grania. Oby tylko nie pomylili się i nie pojechali „na Opole”.
PS: Płyta posiada ukryty track pt. „Zamiana”. Ale niech to będzie już niespodzianka.
Dla naszych czytelników mamy do rozlosowania kilka płyt Nutshell. Otrzymają je ci, którzy najszybciej odpowiedzą na pytanie, które znajdą na naszym „fejsbukowym” profilu.I pamiętajcie, że MP3 zabija muzykę.
Nutshell, „Emocje”. Wydanie własne
Napisz komentarz
Komentarze