Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 21 stycznia 2025 13:29
Reklama
Reklama

Jak to się robi w „Sikago”

Prawie półtora roku trwały moje perypetie związane z odmową zapłaty mandatu karnego, jaki próbowali nałożyć na mnie Strażnicy Miejscy, za to, że ich zdaniem nie wywiązałem się z obowiązku odśnieżenia chodnika przed należąca do mnie posesją przy ulicy Słowackiego. Kilka rozpraw, fałszowanie i dorabianie dokumentów, sprzeczne zeznania i naruszenie ustawy o ochronie danych osobowych. Działania, jakich dopuścili się wobec mnie funkcjonariusze w czarnych mundurach, w mojej ocenie kwalifikują się co najmniej pod kilka paragrafów i chwilami mogłyby być ciekawym materiałem na scenariusz filmu Barei. Opary absurdu unosiły się na Sali Sądowej, czyniąc atmosferę duszną nawet dla doświadczonego sędziego. Zacznijmy jednak od samego początku.

 

Sobota 9 stycznia 2010 roku. Spadł, pierwszy tamtej zimy, obfity śnieg. W nocy zasypało ulice i chodniki. Warstwa kilkudziesięciocentymetrowej grubości białej „kołdry” przykryła szarość naszego miasta. Tuż przed 9 rano, wychodząc do pracy, odbieram telefon. Strażnik miejski grzecznie informuje mnie, że chodnik przy moim biurze jest zasypany i należy go odśnieżyć. – Właśnie wychodzę w tym celu z domu - odpowiadam i pędzę walczyć z „żywiołem”. Kilka godzin machania łopatą i chodniki odśnieżone. Nie tylko te, których odśnieżanie jest moim obowiązkiem ale również i te, które odśnieżyć powinno miasto. Są to jednak „Syzyfowe prace”, ponieważ śnieg wciąż pada i zasypuje to, co odśnieżyć się już udało.

 

Kolejny dzień, 10 stycznia, ciągłe opady śniegu. Jest niedziela, ale mimo wszystko odśnieżamy. Wykopujemy w zaspach ścieżkę, by było możliwe przejście.  

 

Poniedziałek, 11 stycznia. Jak zwykle zjawiam się w pracy o 7:45. Mój najemca pojawia się 15 minut później. Całą noc padało, więc parking, chodnik i ulica zasypane. Trzeba wszystko odśnieżyć, bo sąsiad czeka na dostawę sprzedawanych przez siebie towarów. Odśnieżamy po raz kolejny. Znowu to, co do nas należy i to, czego odśnieżać nie musimy. Opadów coraz mniej, mimo to akcje w ciągu dnia powtarzamy kilkakrotnie.

 

Mija kolejna noc, kolejne dni, wszystko toczy się zwykłym trybem. Od czasu do czasu pada, my odśnieżamy, zrzucamy też śnieg z dachu. Zwykła rzecz. Co roku nas nie omija.

 

Po kilku tygodniach otrzymujemy jednak wezwanie. Czytamy w niem, że musimy zgłosić się do siedziby Straży Miejskiej. Idę więc, jak zwykle radośnie, wszak kilka strażniczek jest w miarę urodziwych. Niestety w ponurym i ciasnym holu, czeka na mnie przedstawiciel płci tożsamej z moją i wcale nie ma uśmiechu na ustach. -  Pan nie odśnieżył – mówi do mnie a Ja traktuje to jak dobry żart i mówię: ok. przyjmuję pouczenie i spadam do pracy. Niestety, okazało się, że to nie takie proste. Zanim wyjdę, musze zapłacić mandat w wysokości 100 zł. Przyznam, że zdenerwowałem się i przeszła mi ochota na żarty. Nie chodziło o tę kwotę, której ode mnie zażądano. Pomyślałem sobie, że za swoje odciski jeszcze mandat chcą mi wcisnąć a jest to wyjątkowo niesprawiedliwe, bo jedyna posesja, jaka była odśnieżona na całej ulicy należała do mnie. Uparłem się i powiedziałem, że nie zapłacę. Pan pouczył mnie, że w takim razie spotkamy się w Sądzie.

 

Minęło kilka miesięcy, o sprawie zapomniałem ale okazało się, że nie zapomniała o niej Straż Miejska. Funkcjonariusze dotrzymali słowa. Dostałem wezwanie do Sądu na rozprawę w charakterze obwinionego.  Zaczęła się „zabawa”. Nie mówię tego z przekąsem, bo jak nazwać sytuację, gdzie w tej samej sprawie raz występuję w charakterze świadka a raz obwinionego? Ten dualizm podmiotowy wziął się stąd, że Straż zamiast złożyć jeden wniosek w stosunku do mnie i do mojej mamy, która jest współwłaścicielką nieruchomości, skierowano dwa odrębne, angażując dwójkę sędziów i dwukrotnie prowadząc te same postępowania. Na szczęście jeden z Sędziów dopatrzył się tego lapsusa i postanowił, że obie "spawy" zostaną zamknięte a wszczęta zostanie nowa dotycząca dwójki obwinionych równocześnie. Tak więc po trzech posiedzeniach, przesłuchaniu świadków i obwinionych, wszystko zaczęło się od początku.

 

A początek wcale nie był łatwy, bo zaczęło się od wezwania, jakie zostało do nas wysłane przez strażników miejskich. Widniało w nim wyraźnie, że wzywa się nas, ponieważ nie odśnieżyliśmy chodnika przy ulicy Grunwaldzkiej. Ten kwit nie trafił jednak do akt sądowych, ponieważ problem leżał w tym, że uprzątnięcie chodnika przy tej ulicy należało do… miasta. Trzeba było to zmienić, więc obwiniono nas o chodnik na Słowackiego. Zarzut brzmiał więc: w dniu 12 stycznia o godzinie 10:00 nie odśnieżył chodnika. Oczywiście nie dosłownie ale właśnie o to chodziło. Ta właśnie godzina zastanowiła mnie na samym początku. Jak wspomniałem wcześniej pracuje od 7:45 a mój najemca od 8:00, więc dziwnym mi się wydało, że strażnicy miejscy będąc o 10 na patrolu nie próbowali wejść do jednego, czy drugiego lokalu i ukarać mnie lub pouczyć na miejscu. O co chodzi? – pomyślałem sobie. - Jaki jest cel takich działań? Czy utrzymanie porządku w mieście, czy może polowanie na „leszcza”? Logika wskazywałaby, że ważny jest porządek i bezpieczeństwo.

 

Niestety logiki w działaniach strażników tutaj nie ma. Jeden zeznał, że lokale były zamknięte, drugi, że "nie mają takiego obowiązku". Na koniec zmienili zeznania i stwierdzili, że byli przed moją posesją o godzinie 7:20. Jacy oni biedni… naprawdę się rozczuliłem. Uczucie to spotęgowało się jeszcze bardziej, kiedy obejrzałem sobie kopie notatników służbowych moich „stróżów ładu i porządku”. Jak nie współczuć ludziom, którzy wypędzani są na patrol o godzinie 6:20, by sprawdzili, czy chodniki są odśnieżone a pozwala się wrócić do ciepełka dopiero o 8:20 tego samego dnia. Dwie godziny na mrozie? To skandal! Na szczęście po prowocie do włąsnej siedziby już później nigdzie wychodzić nie musieli. Wybaczcie mi sarkazm ale z większą głupotą naprawdę trudno się spotkać.

 

Notatniki służbowe, które powinny dokumentować przebieg służby, to kolejny zabawny temat. Pozwoliłem sobie kopie pokazać zaprzyjaźnionym policjantom. Przyznam, że dawno nie widziałem i nie słyszałem, tak radosnego rechotu. Trasa patrolu opisana w sposób „dowolny”. Co to znaczy? Otóż wyjaśnili to strażnicy  w swoich zeznaniach, stwierdzając, że nie należy patrzeć na to, co tam napisane, bo oni notatki robili w brudnopisach a później dopiero przepisywali do notatników. To również pokazałem znajomemu policjantowi. Ryknął śmiechem i mówi do mnie: zapytaj, w jaki sposób mają ewidencjonowane te brudnopisy. Łzy miał w oczach, dorosły facet, no… jak już przestał się śmiać stwierdził, że jego zdaniem ma to charakter korupcyjny,

 

 

 

 

W tych, „dokumentach”, które w wielu przypadkach stanowią materiał dowodowy w sprawach sądowych, można zauważyć kilka innych ciekawych rzeczy. Np. zdarza się, że wezwania do kilku właścicieli jednej nieruchomości noszą ten sam numer a bywa, że są to kolejne numery. Oznacza to, że w Straży Miejskiej nie ma opracowanych żadnych standardów i wzorców postępowania. W jaki sposób nadawane są kolejne numery dokumentom jest dla mnie prawdziwą tajemnicą.

 

Zabawne są również zapiski godzinowe. Zgodnie ze złożonymi zeznaniami, panowie wyszli z siedziby o godzinie 6:30. Przeszli Piłsudskiego, Zgorzelicką, Grunwaldzką, Krzyżową, Wschodnią, Słowackiego i Górną  w 50 minut, w tym czasie notując nieodśnieżone posesje. Biorąc pod uwagę porę roku, to prędkość z jaką to zrobili należy uznać za godną Janusza Kusocińskiego. Niestety  w pierwszej części patrolu tak bardzo się zmęczyli, że spod mojego biura na ulicy Słowackiego wracali do swojej siedziby już ponad godzinę. Mnie, powłóczystym, starczym krokiem, droga ta zajmuje najwyżej 15 minut.  

 

Przygotowując się do jednej z rozpraw natrafiłem na artykuł Arka Wojciechowskiego, jaki napisał dla TiT. Mówił on o właścicielach garaży przy ulicy Grunwaldzkiej, którzy mieli podobny problem do mojego. Zaciekawił mnie ze zrozumiałych względów niezmiernie. Przede wszystkim dlatego, że sytuacja  i data były takie same. W dodatku garaże są w bezpośrednim sąsiedztwie mojej nieruchomości. Sprawdziłem w notatnikach strażników i okazało się, że garaże nie są do nich wpisane, więc albo moich sąsiadów odwiedził inny patrol albo trafili zamiast do notatnika do brudnopisu. Czy ktoś trafi za strażnikiem miejskim? Ja za przewodnika w lesie bym takiego nie wynajął.   

 

Nie chciał zapłacić? No to my mu pokażemy! I tak się rzeczywiście stało. Zobaczyłem obraz niekompetencji, łamania prawa w różnej postaci. Co gorsza działanie to nie miało za zadanie ochronę obywatela ale dokuczenie mu. W dodatku w głębokim poczuciu własnej bezkarności.

 

Fakt, że panowie po półtoragodzinnym spacerze już później ze swojej siedziby nie wychodzili, natchnął mnie kolejnym pytaniem, którego nie omieszkałem zadać. Zapytałem skąd wiedzieli, że nieruchomość należy do mnie. Przesłuchiwani przeze mnie strażnicy beztrosko stwierdzili, że poszli sobie do Wydziału Geodezji i urzędniczka udostępniła im moje dane. Byłem w szoku! - Bez pisemnego wniosku? – próbowałem się upewnić. Okazało się, że strażnicy zostali wyszkoleni w taki sposób, że nie muszą nic pisać. Super, pomyślałem, jak będzie taki współpracował z bandytami, to im sprawdzi, co będą chcieli i nawet śladu nie będzie. Dla odmiany policjanci sprawdzający cokolwiek w swojej bazie danych muszą za każdym razem użyć swojego numeru służbowego. Sprawa jak nic dla Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, którego oczywiście nie omieszkam powiadomić.

 

Oczywiście, kiedy się kogoś oskarża, należy przygotować odpowiedni materiał dowodowy. Nasi strażnicy zrobili to również wobec mojej osoby. Jednym z dowodów jest notatka urzędowa z dnia 14 stycznia 2010, która stwierdza, że zgłosiłem się i że odmówiłem zapłacenia mandatu. Ktoś jednak nie zauważył, że wezwanie do stawienia się wysłano dopiero 28 stycznia. Wynika z tego, że do siedziby Straży miejskiej sprowadziła mnie … intuicja.

 

Żeby było zabawniej fakt mojego stawienia się potwierdza podobna notatka (kolejny dowód w sprawie), podpisana przez jednego ze strażników, którym postawiono ostatnio zarzuty, datowana na 26 stycznia. Stwierdza ona m.in. że moja wina nie budzi wątpliwości i dlatego odstąpiono od przesłuchania mojej osoby.  Jak można przesłuchiwać kogoś kogo się jeszcze nie wezwało?

 

W obliczu bałaganu w dokumentacji, sprzecznych zeznań i dorabianych dokumentów, postanowiłem wezwać na świadka komendanta straży miejskiej. Udało mi się też przekonać sędziego, że jest to konieczne, ze względu na interes społeczny. Niestety Komendant, po otrzymaniu wezwania się zachorował a reprezentująca Straż, niezwykle sympatyczna dziewczyna zawnioskowała o uniewinnienie mnie i mojej matki z powodu braku dowodów, do czego Sąd się oczywiście przychylił.

 

Dlaczego piszę o tym, w tej właśnie formie? Otóż z doświadczenia wiem, że w podobnych przypadkach, obywatel w konfrontacji z funkcjonariuszami publicznymi stoi na pozycji z góry przegranej. Zakłada się, że są oni osobami zaufania publicznego i że ich zeznania mają większą wartość niż zeznania składane przez obwinionego Kowalskiego. Nie zawsze jest tak, jak w moim przypadku. Może się zdarzyć, że ktoś zostanie fałszywie oskarżony lub obwiniony a funkcjonariusze dołożą „należytej staranności” w fabrykowaniu materiału dowodowego… 

 

P.S.

 

Ustawowy obowiązek utrzymywania porządku na chodnikach będących własnością kogoś innego, jest jednym z absurdów polskiego prawa.  Z jednej strony nakłada się na kogoś obowiązek sprzątania, z drugiej, kiedy ta sama osoba, będzie chciała zrobić w tym samym miejscu mini stragan, będzie musiała zapłacić właścicielowi chodnika opłatę za zajęcie pasa drogowego.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

? 31.05.2011 19:04
do 20-tki.zrobić trzeba referendum90% przypuszczam,będzie za rozwiązaniem.

Tomaszowianka 31.05.2011 17:41
Boże jaki pan biedny wstawał tak rano odśnieżać chodnik a śnieg padał i padał normalnie syzyfowa praca, a panowie w czarnych mundurach wystawili panu mamdat jak to możliwe, że taki poważny i odpowiedzialny człowiek dostał mandat za coś czego nie zrobił. Ale za to w pozytywny sposób wypowiada się pan o kobietach w czarnych mundurach szkoda panu było, że nie od nich dostał mandat i tak sie rozczarował, że trzeba strażników miejskich zmieszać z błotem. Szkoda że nie zauważa pan że jednak strażnicy miejscy robią coś dobrego w tym mieście.

mieszkanka 31.05.2011 00:10
Byłoby o czym porozmawiać , ale niestety nie ma z kim, a straszyć to pan może, dzieci Mikołajem.ł. Mimo wszystko pozdrawiam, PA

kiki 29.05.2011 13:20
Ło jeejku?...a cioto...mieszkanka do szkoły nie chodziła,że tyle byków narobiła ?...

El Loco 29.05.2011 12:48
Do MS: rozumiem że osoby które pomawiały p. Frycza mogły to robić bez problemu i nikt tych 'komentarzy' nie kasował a teraz gdy ktoś emituje podobne 'sformułowania' to trzeba je wykluczać z publikowania.

MS 29.05.2011 11:37
"mieszkanka", poprzednich nicków nie pamiętam, każdy z trzech wykasowanych wpisów łamał prawo, zawierał treści zniesławiające i pomawiające, kwalifikujące się na pozew sądowy w powództwie cywilnym oraz karnym z oskarżenia prywatnego. Wypowiedzi o tej samej treści z przyjemnością opublikujemy, pod pańskim rzeczywistym imieniem i nazwiskiem. Powyższy tekst, to tylko skrót wielomiesięcznego postępowania sądowego. Wielu informacji tu nie zamieściłem. Np. odpowiedzi strażników na pytanie dlaczego w inny sposób traktowani są właściciele prywatnych posesji a inaczej zarządcy "publiczni". Otóż okazało się, że w Tomaszowie nie karze się mandatami zarządcy drogi, ttbs, który zarządza nieruchomościami, dyrektorów szkół i innych miejskich jednostek.

mieszkanka 29.05.2011 08:14
Aha, rozumiem, piszemy o Straży i strażnikach tylko żle, bo pozytywy nie śą przez pana wyświetlane, no to oki, zaczynam. Te strazniki to takie podłe, że jak potrzebowałam pomocy to po złości przyjechali i pomogli, a czasami to przujeżdżają nawet wtedy gdy ich nie potrzeba, nieroby jedne, niech jeżdża tylko tam gdzie są wzywani, a nie tak marnują paliwo i jeżdżą po osiedlach i straszą tych naszych super kierowców którzy parkują na trawnikach, gonią łobuzy tych biednych handlujacych na skrzyżowaniach, nie dają pić wódy tej naszej kochanej kólturalnej młodzieży, a już dziwie się bardzo że tych pijoków z klatek przeganiają, i w piwnicach też nie dają sikać i kupać, przeciez to nienormalne jest. Podłe te strażniki, niech ich piorun trzaśnie.Czepiają się podłoty, tych co śmieci do lasu wywalają, a gdzie mają wywalać?No już , bo naprawdę przyłożę rękę do rozwiązania tych Czarnych Demonów.

Poldek 28.05.2011 11:14
Jezeli śnieg pada nie masz obowiązku odsnieżać.

? 28.05.2011 00:05
satyr myślę,żeś naprawdę satyr.tylko w tym kraju takich można znależć.obrońców bajzlu,korupcji,cwaniactwa.na głupotę nie ma lekarstwa.tumanów nie sieją saami się rodzą.

, 27.05.2011 21:28
ooo taaaaaaaa bardzo ganiaja za nieodsniezanie...glownie lapia gnojkow z piwem albo babcie na rynku bo zle stoja...a jesli chcecie straznikow z autem to najczesciej stoja na muszli no chyba, ze musza jakas swoja sprawe zalatwic ;]

kiki 27.05.2011 19:21
Przy takich obfitych tegorocznych opadach śniegu prywatni właściciele posesji przy takiej wąskiej ulicy jaką jest Grunwaldzka mieli o śnieg w workach na nartach do Wolbórki nosić ?... Dodać należy,że służby miejskie jak co roku zima zaskoczyła i wszystkie drogi miejskie były aż do wiosny nie odśnieżane. Drogi powiatowe owszem,tak. Czarnuchy (demony) placówki państwowe omijali z daleka... Gnębili i wyżywali się na właścicielach,mimo,że ci pierwsi o porannym zmroku przystąpili do walki z opadami gdy demony jeszcze nie łazili, no bo lenie sobie spali a potem bzdury w raportach wypisywali.

mieszkamiec 27.05.2011 18:45
To małe miasto i wiem że mieszkańcy często ociągają się z odśnieżaniem jak ich Strażnicy nie pogonią to śnieg leży a ja przemaczam buty.Ulica Grunwaldzka często była nie odśnieżona.Odsnieżać trzeba a Strażnicy są po to by się czepiać. Natomiast jeśli fałszowali dokumenty to biada im biada.Poza tym wieloletnie działania Strażników doprowadziły że w mieście jest czyściej szkoda tylko że Urząd Miasta nie nadąża.Zobaczcie Plac Kościuszki ręce opadają a p.Prezydent chce przyjrzeć się Straży Miejskiej , niech się przyjrzy swoim terenom i weżmie się za robotę.

Satyr 27.05.2011 18:04
Racja KIKI trzeba sprawdzić czy w Straży Miejskiej nie ma żydów , masonów żółtych czarnych lub czerwonych tylko prawdziwy Polak jest uczciwy.Polska dla Polaków.To zalatuje poprzednią epoką mam nadzieje że nie wróci. KIKI może czas o tym z kimś porozmawiać.

Satyr 27.05.2011 17:57
Masz racje " ? " wszystkiemu jest winna Straż Miejska nawet za wypadek w Smoleńsku.Nie myśl że jak zlikwidują Straż to będziesz płacił niższe podatki , oraz że część problemów zniknie.Nie , będą nowe np.dzieciak wpadnie do wyrwy w chodniku itp.Poza tym w Urzędzie Miasta jest nie lepiej i w innych instytucjach też bywa bajzel.Poza tym " ? " ty rozumiem jesteś ideałem. Ponadto wiesz w USA kontrolerzy na lotniskach spali , jedz do ameryki i daj jankesom parę dobrych rad. Powodzenia " ? "

? 27.05.2011 15:26
gwardia przyboczna,prezydentów i burmistrzów,poza kontrolą społeczeństwa.spytajcie się radnych czy chcą się na razić podjąć temat. przypuszczam,że same pociotki,obiboki,na koroniówke znimi.tak wygląda demokracja POLSZE,brak prawa dla obywatela,porządnej konstytucji,pchanie na radnych,posłów,bliżej koryta i do się.wracając do tematu ilu takich ,którzy zapłacili nie chcieli prowadzac się po sądach.dzisiaj znajomy zwrócił mi uwagę na fakt,czy pan.B,LAS GAS,

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi? Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliów
Zarząd Powiatu świetnie się bawi. Płacą rodzice Sezon studniówkowy ruszył pełną parą. Dzisiejsze imprezy nie są tym samym, czym były 30 lat temu, kiedy to organizowano je w szkołach, a uczniowie samodzielnie szykowali dekoracje. Obecnie przypominają one bardziej XIX wieczne Bale Debiutantek. Muszą więc kosztować. Stroje, fryzjer, kosmetyczka. To co najmniej kilkaset złotych, a bywa że sama sukienka to kwota sięgająca czterech cyfr. Do tego oczywiście koszt samej imprezy, zespołu lub DJ-a, wystroju sali. Zbiera się pokaźna kwota. Na jedną osobę to kilkaset złotych, w zależności od szkoły i miejsca organizacji imprezy. Co roku powraca temat studniówkowych gości, którzy odkąd rządzi w naszym powiecie PiS tłumnie odwiedzają zabawy licealistów. Tańcom, hulankom, swawolom nie ma oczywiście końca. Rodzice i uczniowie oczywiście za zabawy oficjeli muszą zapłacić. Co ciekawe nie zapraszają ich członkowie Rady Rodziców ale dyrekcje poszczególnych szkół. Za to, że nie mamy nowego bloku operacyjnego odpowiada Starosta Węgrzynowski Radni Komitetu Wyborczego Marcina Witko w Powiecie Tomaszowskim oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego złożyli wniosek o zwołanie sesji w trybie tzw. nadzwyczajnym. Tematem przewodnim była sytuacja w szpitalu po zmianie Prezesa spółki. Radni chcieli też przepytać Marka Utrackiego i poznać zakres jego kompetencji. W czasie 3 godzin obrad pojawiło się tak wiele wątków, że dla przejrzystości należy relację podzielić na kilka części. To, co najbardziej powinno interesować tomaszowian, to oczywiście poprawa jakości usług, której nie da się przeprowadzić bez ważnych inwestycji. Są one istotne z punktu widzenia rozwoju i coraz większego zapotrzebowania w związku ze starzejącym się społeczeństwa miasta, powiatu. Dyrektor Monika Białas skupiła się na dwóch złożonych wnioskach oraz trzecim, który jest gotowy do złożenia.
Skaczcie do góry jak... polityczne kangury Wszystko wskazuje na to, że Adrianowi Witczakowi uda się w krótkim czasie odzyskać dwóch radnych w Radzie Miejskiej. Nie jest tu mowa oczywiście o paniach, które złożyły rezygnację z członkostwa w klubie i partii, nie godząc się z zachowaniami posła Platformy Obywatelskiej. Do radnych KO dołączą najprawdopodobniej dwaj radni Kucharscy, którzy już obecnie uczestniczą w partyjnych zebraniach Platformy. Obaj Panowie dostali się do Rady z listy Polski 2050 Szymona Hołowni, wcześniej mandaty uzyskali kandydując z list PO. Teraz wykonają kolejny kangurzy skok. Co na to Polska 2050? Członkowie partii od swoich radnych się odcinają. Nawet świąteczne życzenia w Tomaszowskim Informatorze Tygodniowym składali osobno. Twierdzą, że panowie w partii nie są i od ich działań się dystansują Mając 2,5 promila jechał ciężarówką pod prąd Pomimo, sukcesywnie prowadzonych przez Policję kampanii informacyjnych przestrzegających przed kierowaniem pojazdami pod wpływem alkoholu i informujących o skutkach takiego zachowania, nadal zdarzają się nieodpowiedzialni kierowcy, którzy wsiadają za kierownicę na tzw. ,,podwójnym gazie”. Szczególnym brakiem wyobraźni w tej materii wykazał się 64-latek, który mając w organizmie 2,5 promila alkoholu kierował pojazdem ciężarowym z naczepą i usiłował wjechać ,,pod prąd” na drogę ekspresową S-8. Policjanci zatrzymali mu już prawo jazdy. Za jazdę pod wpływem alkoholu grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna i zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi.
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: Mariusz StrzępekTreść komentarza: O kampanię wyborcze pytaliśmy. Pan poseł w ramach transparentności odpowiedzi nam nie udzielił. Ale nic to, ponowimy. Dostarczane są nam też kolejne informacje dotyczące prowadzonej przez niego fundacji.Źródło komentarza: W poszukiwaniu ośrodka decyzyjnego. Witczak u WęgrzynowskiegoAutor komentarza: UmoczonyTreść komentarza: A ten samochodzie w którym się w swoich postach lansuje poseł to na kredyt czy za gotówkę? Z pensji nauczyciela czy diety poselskiej?Źródło komentarza: W poszukiwaniu ośrodka decyzyjnego. Witczak u WęgrzynowskiegoAutor komentarza: ETM123Treść komentarza: Nakład takiego kalendarza to ile kosztuje? Czy naprawdę nie można zapytać komitetu wyborczego, kto i ile za to zapłacił? Ile banerów wisiało w mieście na każdym rondzie? Kto sponsorował kampanię tomaszowskiego nauczyciela? Gdzie wynajmuje biura? Od kogo? Kto tam dyżuruje, bo na pewno nie poseł osobiście?Źródło komentarza: W poszukiwaniu ośrodka decyzyjnego. Witczak u WęgrzynowskiegoAutor komentarza: AlinaTreść komentarza: Kalendarze dostaliśmy też wszyscy seniorzy tomaszowscy. Pan poseł obietnic składał nam wiele. Mieliśmy do Ameryki lecieć a jak Joński wygra do Brukseli jechać. Niech zadba o nasze miasto o los osób starszych ale ładnie się mówi jak będzie pięknie.Źródło komentarza: W poszukiwaniu ośrodka decyzyjnego. Witczak u WęgrzynowskiegoAutor komentarza: SamozwaniecTreść komentarza: Apolityczna szkoła na Sosnowej? Kampania zaczęła się tam na długo przed oficjalnym startem Witczaka w wyborach. Agitowała dyrektorka, agitowali nauczyciele i uczniowie. A co było po wyborach? Nabożeństwo w tej niekatolickiej szkole na cześć posła, tort, famfary i wielki portret bohatera na telebimie... Kult tej jednostki trwa do dziś tutaj. Tylko na temat wizyty Macierewicza w sąsiedniej szkole się mówi. Dlaczego?Źródło komentarza: W poszukiwaniu ośrodka decyzyjnego. Witczak u WęgrzynowskiegoAutor komentarza: dżonyTreść komentarza: Chodziłem w latach 80. na religię w salce katechetycznej i była jedna godzina w tygodniu. Teraz księża się burzą, że jedna godzina w szkole to za mało.Źródło komentarza: Opublikowano rozporządzenie ws. wymiaru lekcji religii w szkołach i przedszkolach
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama