- Do siedziby naszej Komisji w II Liceum Ogólnokształcącym wszedł mężczyzna, który poprosił „o te białą kartą, za którą w pobliskim sklepie można dostać talon” – opowiada Justyna Saktura, przedstawiciel Urzędu Miasta w Komisji. – Myślałam, że ten człowiek żartuje ale zauważyłam, że rzeczywiście kartę z nazwiskami kandydatów na radnych złożył i schował do kieszeni. Kart z siedziby Komisji wynosić nie wolno, dlatego postanowiłam go zatrzymać. Ponieważ stawiał opór zatelefonowałam na policję.
Zdarzenie potwierdza oficer prasowy tomaszowskiej policji, komisarz Katarzyna Dutkiewicz – Pawlikowska. – Mogę jedynie powiedzieć, że rzeczywiście prowadzone są czynności policyjne zmierzające do ustalenia czy w jednym z lokali wyborczych doszło do naruszenia przepisów prawa w zakresie przebiegu wyborów samorządowych – mówi, podkreślając, że nie może dla dobra postępowania ujawnić jego szczegółów.
Według relacji członkini komisji zatrzymany mężczyzna był zaskoczony – Miał do nas wręcz żal, że został zatrzymany i mówił, że jego kolegom, którzy byli wcześniej, żadnych problemów nie robiono - mówi. – Najprawdopodobniej poprzednicy z kartami wchodzili za parawan i dopiero tam chowali karty. Członkowie komisji tego, co dzieje się za kotarą zwyczajnie nie widzą.
Wyniesionych tylko z tej Komisji kart było więcej. Nie wiadomo ile z nich wróciło i trafiło do urny. Wiadomo natomiast, że po opisywanym zajściu 10-ciu z nich zabrakło. Odnalazły się one jeszcze tego samego dnia zupełnie gdzieś indziej. Trafiły do urny ale w całkiem innej obwodowej Komisji Wyborczej. Odnaleziono je wszystkie w dawnym Liceum Medycznym.
- Rzeczywiście wpłynęło do nas 10 kart z obwodowej komisji, która mieściła się w II Liceum – mówi jeden z członków tej komisji. – Były to listy kandydatów na radnych Rady Miejskiej. Na wszystkich widniało skreślone to samo nazwisko.Nie wiem czy mogę je panu ujawnić.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że kandydatem wskazanym na listach jest obecny członek zarządu powiatu tomaszowskiego, rekomendowany przez SLD i kandydujący z listy tej partii Kazimierz Baran, z którym nie udało nam się skontaktować.
Czy ujawniony fakt próby fałszowania wyniku wyborczego może być przyczyną unieważnienia wyników wyborów w okręgu wyborczym, w którym miał on miejsce? Teoretycznie jest to możliwe. Osoba zainteresowana, czy jakikolwiek mieszkaniec miasta ma prawo do złożenia protestu wyborczego do Sądu Okręgowego w Piotrkowie. Jednak nie jest to wcale takie proste, ponieważ jak poinformował nas pełnomocnik Miejskiej Komisji Wyborczej, pan Przemysław Sepkowski, Sąd nie może opierać się na domniemaniach. W pierwszej kolejności badał będzie dowody przedłożone w sprawie a tu kluczowe znaczenie mają protokoły z obwodowych komisji wyborczych. Następnie Sąd ocenia, czy udokumentowane nieprawidłowości mogły mieć wpływ na ostateczny wynik głosowania.
Na chwilę obecną do piotrkowskiego Sądu nie wpłynął żaden protest wyborczy – Nie prowadziliśmy żadnych postępowań związanych z kampanią wyborczą ani w okresie poprzedzającym głosowanie ani też po pierwszej turze wyborów – mówi nam rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Sędzia Iwona Szybka.
Napisz komentarz
Komentarze