Mimo dość dobrej postawy tomaszowskich piłkarzy, jaką obserwować można było od pierwszych minut spotkania, to jednak gospodarze, jako pierwsi strzelili bramkę. Stało się to w około 10 minucie gry.
Prostopadła piłka do napastnika Mazovii, ten oddaje strzał, który odbija się od bramkarza Lechii, lecz tak nie fortunnie, że piłka trafia pod nogi zawodnika rawskiej drużyny. Dochodzi do czysto sportowej przepychanki między Robertem Zieleniakiem a zawodnikiem Rawy Mazowieckiej, w której obaj upadają. Sędzia dyktuje kontrowersyjny rzut karny dla przeciwników tomaszowian. Celny strzał i piłka trafia do siatki.
Do końca pierwszej polowy na boisku dominowali tomaszowianie. Za wszelką cenę starano się doprowadzić do wyrównania. Kilka dogodnych sytuacji nie wykorzystali m. in. Robert Golenia, który po dośrodkowaniu Krzysztofa Łazowskiego, niecelnie posłał piłkę głową ponad bramką. Swoją szanse mieli też Paweł Kuta oraz Damian Szymański, po którego strzale piłka trafiła w słupek.
Gospodarze w tej części sprowadzali swoją grę wyłącznie do kontrataków. Oddawane przez nich strzały nie sprawiały problemów golkiperowi Lechii. Dobrze sprawowała się też linia defensywna Lechitów.
Pierwsza odsłona nie przyniosła więcej bramek. Wart zanotowania jest fakt, że gospodarze grali od 30 min. w osłabieniu po tym jak jeden z graczy Mazovii otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Kolejne 45 minut miało dosyć przewidywalny przebieg. Zawodnicy z Mazovii ograniczali się jedynie do gry z kontrataków, chcąc utrzymać za wszelką cenę korzystny wynik. Lechici dominowali na boisku. Niestety nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze w tym dniu ustawione szyki obronne przeciwników.
Kilka mało klarownych sytuacji nie przyniosło pożądanego efektu. W międzyczasie kilkakrotnie gospodarze napędzili strachu obrońcom Lechii. Ich kontrataki kończyły się nieudanym wykończeniem w najważniejszym momencie lub też tomaszowianie grali "nie czysto" powodując stałe fragmenty gry w pobliżu pola karnego.
Ostatecznie sen o zwycięstwie prysł w chwili, gdy Błażej Szulc otrzymał drugą żółtą kartkę, którą sędzia pokazał po faulu na zawodniku Mazovii, których wychodził na sytuację sam na sam z bramkarzem.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się stanem 1:0 arbiter podjął kolejną tego dnia absurdalną decyzję. W 90 minucie meczu podyktował rzut wolny pośredni po tym, jak Sebastian Urbaszek wykopywał piłkę z "ręki" rzekomo za linią pola karnego. Kolejny prezent dla zawodników z Rawy pewnie wykonany. Silnie bita piłka wleciała do siatki, a Urbaszek został pokonany po raz drugi.
W tym meczu juniorów starszych Lechii stać było jedynie na bramkę honorową. Autorem jej był Damian Szymański, który trafił do siatki bezpośrednio po stałym fragmencie gry. Wykorzystał kiepskie ustawienie bramkarza i pięknym strzałem pod poprzeczka umieścił piłkę w siatce.
Młodym piłkarzom Lechii z całą pewnością nie można zarzucić braku chęci i zaangażowania w to, by wynik był inny. Być może gdyby nie dość słaba postawa trójki sędziowskiej, ten mecz zakończyłby się całkiem inaczej. Jednak nie ma co winić sędziów, gdy piłkarze z Tomaszowa nie potrafili udokumentować bramkami swojej wyższości na boisku.
Zawodnicy powinni jak najszybciej o tym spotkaniu zapomnieć i zmotywować sie do najbliższego spotkania, które odbędzie się w środę o 17.30 w Wieluniu z miejscowym WKS'em. Choć szanse na utrzymanie po tym meczu wydają się znikome, tomaszowianie nie powinni się poddawać.
Piotr Gawarzyński
http://juniorzyrkslechia.futbolowo.pl/juniorzyrkslechia/index.php
Napisz komentarz
Komentarze