Zima odeszła właściwie całkiem niedawno. Pozostały po niej dziury w ulicach i piach. Właściwie rzecz ujmując, to całe piaskowe wyspy, szczególnie w okolicach skrzyżowań. Stanowią one prawdziwe zagrożenie dla kierowców. Wystarczy chwila nieuwagi by zatrzymać się na tylnym zderzaku innego auta. Nie wiem kto odpowiada za sprzątanie pozimowego piaszczyska ale z cała pewnością jest to mężczyzna, bo jak mi mówi moje doświadczenie ale i intuicja większość panów powoli budzi się z zimowego snu.
W ubiegłym tygodniu zauważyłam pewien ruch w tym temacie. Na ulicy Jana Pawła II zamiatarka. Jadąc za nią mało co widziałam. Takie tumany kurzu unosiły się ze szczotek. Gdy zatrzymałam się przed sklepem okazało się, że mój samochód zmienił kolor a szkoda, bo jest naprawdę ładny.
Kolejny dzień, kolejny raz zamiatarka na Jana Pawła. Trochę się zdziwiłam, bo przecież dzień wcześniej również jeździła. Tym razem znowu kurz i znowu brudny samochód. Drugi raz w ciągu tygodnia musiałam odwiedzić myjnię. Takie mamy w firmie wymogi, auta muszą być czyste, bo świadczą o nas.
Trzeciego dnia zdenerwowałam się nie na żarty, tym razem na ulicy Polnej. Sytuacja podobna. Zamiatarka i tumany kurzu. Przyszło mi do głowy, że dzień wcześniej we własnym mieszkaniu myłam okna. Wyobrażam sobie jak musiały być złe kobiety, które myły je tutaj. Cóż pewnie facet, który jechał zamiatarką okien w domu nie myje.
W tym tygodniu kolejne głupoty obserwuje. Jedzie jakaś maszyna ulicą Oskara Lange i jakiś proszek wysypuje. Niby łatają a tak naprawdę tylko kurz robią. Ale cóż, baba jestem to wiem niewiele. Prawda panowie?
Napisz komentarz
Komentarze