Wszystko to wydarzyło się w 1928 roku, a zdarzenie opisuje gazeta Wieczór Warszawski z dn. 11 maja tamtego roku. Pismo miało według dzisiejszych standardów wybitnie tabloidowy charakter. Większość zebranych w nim artykułów to sensacyjne wiadomości z kraju i ze świata. Jak doszło do krwawej i makabrycznej zbrodni w międzywojennym Tomaszowie?
W miejscowej fabryce (gazeta nie wspomina w której) mieszkał robotnik Jak Kiełkiewicz ze swą piękną, młodą żoną i 6-letnią córeczką, Kamilą. Pewnego razu w drzwiach mieszania ukazał się jakiś podróżny, przystojny młody mężczyzna, Stanisław Antosiewicz, lat 28. Poprosił o nocleg, a na drugi dzień też o posadę.
- czytamy w notatce prasowej. Gospodarz wzruszył się tak bardzo opowiadaniem niespodziewanego gościa, że postanowił przyjąć go do swojego domu i załatwił mu pracę w fabryce. Nic dziwnego, bo jak się dowiadujemy, lokator był uprzejmy, wesoły i grzeczny, Polubili go wszyscy domownicy. Najbardziej córeczka i... żona.
Z czasem jednak Kiełkiewicz zauważył, że sympatia żony do Antosiewicza zaczyna być niepokojąca. Ale Kiełkiewiczowa nic sobie z mężowskich napomnień nie robiła. Nawet coś tam się mężowi pantoflarzowi oberwało przy tej okazji i w rezultacie Kiełkiewiczowa kazała się wozić ze swym ukochanym na zabawy.
Sielanka nie trwała długo a niewierna żona okazała się też niewierna swojemu kochankowi. Kobieta nie okazała się być stała w uczuciach i szybko zakochała się w innym mężczyźnie, niejakim Głowackim.
Onegdaj, gdy Antosiewicz przyszedł do mieszkania i zastał Kiełkiewiczową w czułem tete a tete z nowym kochankiem, strzelił do niego, lecz chybił. Nowy adorator wyskoczył oknem. Wówczas Antosiewicz strzelił do Kiełkiewiczowej, następnie palnął z rewolweru do płaczącej nad matką 6-letniej Kamili, kładąc dziewczynkę trupem i wreszcie sam sobie wpakował kulę w okolice serca.
Romans zakończył się tragicznie, śmiercią trzech osób, bo i ranna kochanka zmarła nim dowieziono ją do szpitala.
Napisz komentarz
Komentarze