Zacznę od pytania jakie pojawia się często przy podobnych konferencjach prasowych. Brzmi ono: czy nie można tego po prostu zrobić i nie zwoływać konferencji prasowych? Odpowiedź jest oczywista: można, ale dlaczego tego nie robić, jeśli się nie przegina i na każdą z nich nie zaprasza na przykład Antoniego Macierewicza, który nawet nie wie w jakim mieście się znajduje. Nie mówimy tu o zakupie papieru do kserokopiarki ale o wartej kilka milionów złotych inwestycji bardzo ważnej z punktu widzenia tomaszowian. Czy Minister nie powinien informować, że przystępuje do jej realizacji? Powinien, a nawet ma taki obowiązek. - No ale przecież oni wykonują swoją pracę, czy ja za każdym razem jak idę do swojej, muszę to wszystkim ogłaszać - pyta jakaś pani. No cóż... przecież nic nie stoi na przeszkodzie... Problem w tym, że nikt mógłby nie być tym zainteresowany. Co ciekawe, być może szef tej pani robi dokładnie to samo, co wspomniany Minister, reklamując działalność swojej Firmy, chwaląc się efektami pracy własnych pracowników. Ja tak robię, bo moja firma to właśnie ich praca. Przy okazji też przeczytać możemy, że w czasie konferencji prasowej nie padły żadne konkrety a same ogólniki. Cóż, okazuje się, że specjaliści komentują nie zapoznając się nawet z pełną treścią artykułu, pod którym własne twórcze opinie prezentują.
Kolejna niezwykle ważna sugestia, to otwarcie kasy biletowej na dworcu a także sklepu dla podróżnych a może i restauracji. - Przecież kiedyś tu były - czytamy. Tyle, że to kiedyś, to jakieś 30 lat wstecz. No może nawet 40. Kasa biletowa obsługiwana przez ludzi to co najmniej trzy etaty, a więc minimum 15 tysięcy miesięcznie kosztów, po warunkiem zatrudnienia osób niepełnosprawnych, których wynagrodzenie zrefunduje częściowo PFRON. Do tego trzeba doliczyć wiele innych kosztów. A bilety każdego dnia kupiłoby zapewne kilka osób,, a może nawet nikt, bo przecież można to zrobić w internetowej aplikacji. Bardziej uzasadnione ekonomicznie byłoby pozwolić tomaszowianom jeździć za darmo. Obawiam się jednak, że i wówczas byliby niezadowoleni.
Sklep, restauracja?? Świetny pomysł. Przecież lody w tym miejscu świetnie się sprzedają, a nawet do okienka ustawiają się kolejki. Z przyjemnością pomogę osobie zainteresowanej otwarciem takich miejsc w kontakcie z właścicielem dworca. Mogę się założyć, że chętnie wynajmie w przystęp4nej cenie odpowiednie pomieszczenia. Skoro to tak oczywisty i opłacalny biznes, to czemu osoba zgłaszająca pomysł go nie uruchomi? aaaa, ma inną pracę. Rozumiem. No ale ci biedni podróżni przecież umrą z głodu, jak nie kupią sobie snickersa.
- Po co nam parking skoro dworzec wymaga generalnego remontu - czytam sobie komentarz pewnej pani i już wiem, że przeczytała tylko tytuł artykułu. Dlaczego? Otóż dlatego, że w tekście dokładnie napisano, że i dworzec ma zostać wyremontowany. Problemem nie jest sam remont, ale to, by go w jakiś sposób wykorzystać, bo mamy tu kilkaset metrów powierzchni użytkowej. Ma stać pusta po tym, jak wyda się na nią kilka milionów złotych publicznych pieniędzy? A miejsce jednak jest specyficzne i znalezienie najemcy nie będzie łatwe. Natomiast sama budowa parkingu jest bardzo ważna, ponieważ wiele osób dojeżdża pociągami do pracy w Łodzi. Co więcej, gdyby dopasować odpowiednio rozkład jazdy, pasażerów może być więcej. Do Łodzi koleją mogliby jeździć na przykład studenci, oszczędzając wydatków na wynajem mieszkań.
Ludzie dyskutując o dworcu (oczywiście profesjonalnie i rzeczowo) mieszają do dyskusji Arenę Lodową, Schronisko dla bezdomnych zwierząt, osiedlowe parkingi, a nawet koncerty Disco Polo. Wcale nie żartuję. Mówiąc po młodzieżowemu: totalny odpał.
Napisz komentarz
Komentarze