Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 10 stycznia 2025 17:09
Reklama
Reklama

Koń to środek przymusu bezpośredniego

Sam widok dużego konia, który niczego się nie boi, budzi respekt. Nikt nie chciałby się zderzyć z taką ścianą ani się z nią kopać. Koń jest środkiem przymusu bezpośredniego - powiedział PAP sierż. szt. Mateusz Lis z ogniwa konnego sekcji konnej i przewodników psów służbowych wydziału wywiadowczo-patrolowego KSP.

PAP: Zacznijmy od historii: kiedy w polskiej policji pojawiły się konie?

Sierżant sztabowy Mateusz Lis: W polskiej policji służyły już w okresie międzywojennym. Pierwszy Szwadron Konny Państwowej Policji powołany został w Łodzi, w 1920 r. służyło w nim 90 funkcjonariuszy. W tym samym roku policjanci w ramach tzw. Huzarów Śmierci razem z żołnierzami walczyli z nawałą bolszewicką. Natomiast po II wojnie światowej konie wróciły do służby dopiero na początku lat 70. XX w. Pierwsze konne patrole wyjechały na ulice Warszawy w 1972 r. Powołano wtedy Pluton Konny, który umieszczony został w strukturach organizacyjnych Zmotoryzowanego Oddziału Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej. Dziś oprócz jednostki warszawskiej konne ogniwa znajdują się także w Szczecinie, Tomaszowie Mazowieckim (garnizon łódzki), w Rzeszowie, Poznaniu oraz w Częstochowie (garnizon Śląski). U nas jest 17 koni.

PAP: Jak słyszałam, to są same wałachy.

M.L.: Tak, to prawda, dzieje się tak ze względów bezpieczeństwa. Jako że pełnimy służbę na terenach zielonych, na ulicach, gdzie jest nie tylko ruch pieszy, ale także jeżdżą dorożki, musimy brać pod uwagę, że mogą być one ciągnięte przez klacze. Ogier na widok takiej końskiej piękności mógłby ponieść. Poza tym nad wałachem łatwiej jest zapanować.

PAP: W jaki sposób dobieracie zwierzęta do służby?

M.L.: To musi być duży, masywny, zdrowy koń w wieku od trzech do sześciu lat, wstępnie "zajeżdżony". Konie są wybierane przez specjalnie do tego celu powołaną komisję, w skład której wchodzą koordynator, policyjny jeździec, instruktor oraz weterynarz. Zwierzę musi także przejść podstawowe testy ujeżdżeniowe. U nas na stanie są głównie konie rasy śląskiej - są duże i mają świetny charakter, mają temperament i szybko łapią, o co człowiekowi chodzi. Ale jest też koń małopolski i wielkopolski, mamy też przedstawicieli szlachetnej półkrwi. Natomiast trudno sobie wyobrazić, aby służyły u nas araby – są za małe, za drobne, za szybkie.

PAP: Sprawdzacie, czy koń nie jest lękliwy?

M.L.: W pewnym zakresie, ale trudno wymagać od młodego konia, aby się nie bał, jeśli nigdy nie miał do czynienia z silnymi bodźcami pola walki, więc poprzedni właściciel nie miał możliwości, aby go na nie odczulić. Sprawdzamy natomiast, czy koń jest odważny, pozytywne nastawiony do człowieka. Chodzi o to, aby nie był agresywny, nie uciekał, tylko lgnął do człowieka. Natomiast w procesie szkolenia w jednostce koń będzie odczulany na wszelkie możliwe bodźce zewnętrzne, które może spotkać na służbie – podczas zwyczajnego patrolu, ale także zabezpieczania imprez masowych.

PAP: Musi być, na przykład, odporny na huki…

M.L.: Na wystrzały, na dymy, na różnego rodzaju ogień, nie może się spłoszyć, kiedy ktoś zacznie rzucać np. butelkami. "Wychowanie" takiego końskiego "twardziela" wymaga ciężkiej pracy, pierwszy etap szkolenia trwa około roku – program treningów obejmuje ujeżdżanie, elementy skoków i współdziałanie z jeźdźcem. Po takim szkoleniu zwierzę musi zdać egzamin. Jeśli się powiedzie, uzyskuje atest pierwszego stopnia. Wówczas może już brać udział w patrolach na terenach zielonych o małym stopniu zagrożenia.

Drugi etap szkolenia polega głównie na zapoznawaniu konia ze środkami używanymi na polu walki – to dymy, różnego rodzaju wystrzały, huki, ogień, wszystkie te rzeczy, które można spotkać na meczach bądź na różnych protestach, gdzie najprawdopodobniej będzie zakłócony porządek publiczny. Albo podczas patroli na granicy polsko-białoruskiej, w których także braliśmy udział. To szkolenie także zakończone jest egzaminem i przyznaniem atestu II stopnia uprawniającym do udziału w imprezach o podwyższonym ryzyku. Przy czym ten egzamin trzeba cyklicznie ponawiać co 18 miesięcy.

PAP: W jaki sposób konia przyzwyczaja się do warunków pola walki?

M.L.: Duży udział w szkoleniu mają starsze, doświadczone konie, które już niejedno widziały. Trzeba pamiętać, że to zwierzęta stadne, z natury płochliwe, więc nie dziwnego, że młode osobniki będą unikać nowych, niepokojących bodźców. Ale jeśli zaobserwują, że ich starsi koledzy są spokojni, że odważnie idą do przodu, pójdą za nimi, będą ich naśladować.

PAP: Jak wyglądają te egzaminy?

M.L.: Na pierwszym sprawdzane jest ujeżdżenie konia – musi po prostu wykonać pewne figury – np. zmiana chodu, zmiana nogi w galopie, cofanie, ciąg boczny, wolta i pół-wolta etc. Natomiast drugi egzamin to skoki oraz pokazanie komisji egzaminacyjnej, że koń nie boi się bodźców zewnętrznych oraz potrafi współdziałać z poddziałem zawartym pieszym – to taka imitacja wydarzenia, podczas którego należy przywrócić porządek publiczny

PAP: Jaką rolę pełnią konie w przywracaniu porządku publicznego? Funkcjonariusze mają tarcze, pałki, mają broń, a jak koń może im pomóc?

M.L.: Konia służbowego wykorzystuje się do przemieszczania grupy osób, wykorzystując jego masę - to jest jego największa zaleta. Poprzez tę masę konia można oddzielić na przykład dwie grupy bądź oddzielić grupę od osób postronnych. Zawsze się to udawało, bo sam widok dużego konia, który niczego się nie boi, budzi respekt. Nikt nie chciałby się zderzyć z taką ścianą ani się z nią kopać. Zresztą zgodnie z przepisami koń jest środkiem przymusu bezpośredniego.

PAP: Czy jest ryzyko, że taki koń uszkodzi jednego czy drugiego delikwenta?

M.L.: To jest tylko zwierzę, więc ryzyko zawsze istnieje, także dla policjanta. Ja służę od 2014 roku i nie pamiętam, aby jakaś krzywda się stała osobie postronnej. Natomiast policjanci od czasu do czasu spadają z konia, ale nikt z tego nie robi afery, gdyż wszyscy tutaj jesteśmy dlatego, że bardzo chcieliśmy - to połączenie pasji i służby.

PAP: Każdy funkcjonariusz ma swojego konia?

M.L.: Tak, choć może mieć nawet i dwa, jeśli jest instruktorem jeździectwa i dostaje młode konie do nauki. Natomiast służbę może pełnić nie tylko na swoim koniu, ale też na kolegi, jeśli jego wierzchowiec jest na zwolnieniu lekarskim, bo doznał jakieś drobnej kontuzji albo jest świeżo po szczepieniu.

PAP: Proszę mi opowiedzieć o swoim koniu?

M.L.: To Talizman, mam go bardzo krótko, bo od kwietnia, a największy sentyment mam do jego poprzednika, którego miałem od początku. To super zwierzak, niesamowity zgrywus, trudno było przewidzieć jego zachowanie, bardzo go polubiłem, bardzo się z nim związałem. Potrafił zrobić wszystko, wejść wszędzie, nie bał się niczego. Ale czasem, jak się zamyślił, to robiła się z niego straszna gapa i przechodząca kobieta z balonikiem potrafiła go tak przerazić, że robił prawdziwe rodeo. Teraz koń ten jest u kolegi, ja wziąłem młodszego, gdyż potrzebował doświadczonego jeźdźca, z tamtym widzę się codziennie. Talizman też ma potencjał, na razie się poznajemy. Koń musi być parą dla człowieka, inaczej nie dałoby się pełnić służby. Czasem bywa, że między jeźdźcem a wierzchowcem nie ma chemii, wówczas rotujemy te konie między innymi policjantami. Koń i jeździec muszą mieć do siebie zaufanie, wtedy na służbie jest bezpiecznie.

PAP: Kiedy wstąpił pan do policji, od razu trafił pan do konnej jednostki?

M.L.: Nie, najpierw miałem przydział do działu prewencji, aczkolwiek przychodząc do policji, marzyłem właśnie o służbie z końmi. Dlatego zaraz po szkole skierowałem raport do naczelnika i komendanta stołecznego z prośbą o skierowanie mnie do dalszej służby w oddziale konnym. Naczelnik wydziału wyraził zgodę. Komendant poparł. Wcześniej pracowałem jako programista maszyn, miałem swoje konie, ale niestety czasowo nie dawałem rady łączyć pracy z moją pasją. Teraz praca zawsze mi sprawia przyjemność. (PAP


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

K.P 24.07.2024 12:47
A co z końmi które już do służby się nie nadają?

Opinie
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Malarska opowieść o rzece Marcina Stańca Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza na wyjątkowy wernisaż malarstwa „W NURCIE”, który odbędzie się 17 stycznia, o godz. 18 w sali wystawowej MCK przy placu Kościuszki 18. Wstęp wolny.Ekspozycja obejmuje zbiór prac powstałych na przestrzeni ostatnich trzech lat w ramach cyklu „Rzeka”. Motyw rzeki w pejzażu jest obecnie głównym tematem malarskim realizowanym przez autora. Obrazy przedstawiają miejsca, które artysta lubi nazywać „swoimi”. Są to leśne strumienie i zbiorniki wodne znajdujące się w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego. Prace wykonane zostały w technice olejnej na płótnie.Marcin Staniec to artysta wszechstronny – malarz, grafik, ceramik, a także organizator licznych plenerów artystycznych. Jego bogaty dorobek obejmuje m.in. udział w prestiżowej wystawie „Najlepsze dyplomy ASP” oraz nagrodę Galerii Manhattan. Od 2017 roku prowadzi zajęcia artystyczne dla dzieci, młodzieży, dorosłych i seniorów oraz aranżuje wystawy w Miejskim Centrum Kultury. Jest także autorem projektów murali, scenografii dla lokalnych instytucji kultury, a także współtworzy elementy graficzne dla Love Polish Jazz Festival.Wystawa „W NURCIE” to nie tylko podróż po malowniczych zakątkach regionu, ale również okazja do zapoznania się z wyjątkową wrażliwością artysty, który z pasją i niezwykłą starannością uchwycił piękno natury.Data rozpoczęcia wydarzenia: 17.01.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 1°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1010 hPa
Wiatr: 26 km/h

Reklama
Bez poglądów i bez zasad, za to z dużą dozą cynizmu Czy ktoś jeszcze pamięta Andrzeja Olechowskiego oraz to, że brał on udział w wyborach prezydenckich, a nawet osiągnął całkiem niezły wynik? To właśnie wówczas powstał ruch Obywatele Dla Rzeczypospolitej, który stał się zalążkiem Platformy Obywatelskiej. Do Olechowskiego dołączył Donald Tusk "wycięty" w wyborach władz ówczesnej Unii Wolności. Trzecim tzw. tenorem był Maciej Płażyński. Dopiero później pojawił się Jan Maria Rokita. Dzisiaj pozostał już tylko Tusk. Niewiele osób pojechało na zjazd "założycielski" do hali gdańskiej "Oliwii". Do nielicznych należał Jacek Kowalewski i jeśli już kogoś można byłoby nazywać "ikoną tomaszowskiej Platformy" to chyba właśnie jego a nie posła, który spędził w niej zaledwie chwilę. Pytacie: kto na to pozwolił? Kolejne decyzje personalne podejmowane przez starostę Mariusza Węgrzynowskiego budzą nie tylko zdziwienie ale i oburzenie. Na portalu NaszTomaszow.pl, jako pierwszy informowałem o zatrudnianiu nowych dyrektorów w szpitalu, pisałem także o stworzeniu nikomu niepotrzebnego stanowiska prokurenta. Chyba jako jedyny radny występowałem przeciwko "występom" Antoniego Macierewicza w "Mechaniku" na rozpoczęciu roku szkolnego. Być może dlatego wiele osób pyta mnie o to, jak to się stało, że ktoś taki jak Mariusz Węgrzynowski został po raz kolejny starostą, mimo, że w poprzedniej kadencji nie brakowało konfliktów, a jakość jego zarządzanie wymyka się racjonalnej ocenie. Do tego władza Starosty opierała się jedynie na grupce skorumpowanych radnych KO.
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: chewezTreść komentarza: O co w tym wszystkim chodzi??????Źródło komentarza: W. Wendrowski znowu dyrektoremAutor komentarza: OloTreść komentarza: Katecheta dyrektorem muzeum , nic mnie już nie zdziwi w tym bantustanie.Źródło komentarza: W. Wendrowski znowu dyrektoremAutor komentarza: Mariusz StrzępekTreść komentarza: No nie do końca. Postępowanie stało się bezprzedmiotowe i taka powinna zapaść decyzja, ponieważ do czasu rozpatrzenia odwołania p. Gajewski powinien nadal być pełnoprawnym członkiem, chyba, że sam złożyłby rezygnację. Wtedy nie ma potrzeby obradować i kogokolwiek wykluczać, bo przecież już wcześniej wykluczył się sam. Tak też zrobił i miał rację. Dokładnie jak w każdym postępowaniu sądowym. Analogicznie jak ze sprawą wytoczoną panu Utrackiemu. W internecie znajdziemy informację, że ją wygrał. A on niczego nie wygrał, a Sąd wydał jedynie postanowienie o umorzeniu postępowania z uwagi na jego bezprzedmiotowość wynikająca z faktu, że oskarżyciel wycofał prywatny akt oskarżenia. Podsumowując informacja z tezą zawarta została w gazecie a nie w moim tekście :)Źródło komentarza: Gajewski wykluczony z PO? Fajno jakbym sam coś o tym wiedział - odpowiada były radnyAutor komentarza: andyTreść komentarza: To, że polityka to w krysztale pomyje pisano i śpiewano już dawno, ale autor powinien zachować elementarne poczucie staranności, zamiast pisać teksty z tezą. Z informacji TIT wynika, że decyzja o wykluczeniu pana Gajewskiego z partii zapadła w pierwszej instancji 15 października 2024 r. Został wykluczony z PO i od tej decyzji się odwołał do sądu II instancji. Jak zatem można złożyć rezygnację, która nastąpiła (zgodnie z pismem jakie pan Gajewski zamieścił na swoim fb) 20 listopada 2024 r., kiedy nie jest się już członkiem partii, a odwołanie dotyczy przywrócenia w prawach członka? Nie zmienia to oczywiście faktu, że partyjne gierki (każdej partii) to jedna wielka kloaka.Źródło komentarza: Gajewski wykluczony z PO? Fajno jakbym sam coś o tym wiedział - odpowiada były radnyAutor komentarza: nbrTreść komentarza: A gdzie doktryna, jeśli będziesz w PO to będziemy cię bronić jak niepodległości? Cyrk na kółkach w ostatnim czasie w tej lokalnej PO. Na górze wcale nie lepiej, bo już nawet głosują inaczej w tęczowej Koalicji, ale to akurat dobre dla Polski i Polaków.Źródło komentarza: Gajewski wykluczony z PO? Fajno jakbym sam coś o tym wiedział - odpowiada były radnyAutor komentarza: TomaszówTreść komentarza: Były też walczy za złem z sepsa i co?wszyscy byli w niebo wzięci,albo zimny Lech już wszyscy zapomnieli?Źródło komentarza: LV ukarani za zwulgaryzowanie reklamy. Takie bilbordy znajdują się też w okolicy Tomaszowa
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama