Mariusz Węgrzynowski postanowił wykorzystać okres wakacyjny i głosowanie nad własnym odwołaniem zaplanował w czasie, kiedy część radnych wyjechała na urlopy. Trudno to określić inaczej niż mianem podwórkowego cwaniactwa. Sposób zwoływania sesji z dnia na dzień, w tak istotnej sprawie, wskazuje też w jaki sposób Starosta oraz Przewodniczący Marek Kociubiński traktują innych radnych, a przede wszystkim mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego.
29 maja br. radni powiatu tomaszowskiego debatowali nad udzieleniem absolutorium, przyjęciem sprawozdania finansowego oraz wotum zaufania dla Starosty oraz Zarządu Powiatu Tomaszowskiego za ubiegły rok. Obrotu spraw, jaki nastąpił chyba nikt się nie spodziewał, bo wotum zaufania oraz absolutorium z wykonania budżetu były dla wszystkich właściwie pewne. Okazało się, że radni z komitetu Marcina Witko sprawili niespodziankę odmawiając udziału w głosowaniu. W ten sposób Staroście nie udało się uzyskać wymaganych ustawą 12. głosów. Co to oznaczało? Otóż to, że po upływie co najmniej 14 dni radni mają głosować za odwołaniem Starosty i całego Zarządu.
Tymczasem minęły ponad dwa miesiące. Głosowanie odkładano, argumentując, że Zarząd Powiatu oraz przewodniczący Kociubiński czekają na opinię wojewody w tej sprawie . Warto dodać, że opinię w sprawie oczywistej. Zgodnie z art. 30 a ust 11ustawy o samorządzie powiatowym Rada Powiatu rozpoznaje sprawę odwołania Zarządu Powiatu z przyczyny nieudzielenia mu wotum zaufania na sesji zwołanej nie wcześniej niż po upływie 14 dni od podjęcia uchwały w tym przedmiocie. Rada powiatu może odwołać Zarząd większością co najmniej 3/5 głosów ustawowego składu rady. W naszym przypadku jest to 14 radnych.
Ostatnio wokół Starosty Mariusza Węgrzynowskiego robi się coraz bardziej gorąco. Wszystko za sprawą kolejnych decyzji personalnych. Chyba najbardziej spektakularną jest powołanie na stanowisko prokurenta w Tomaszowskim Centrum Zdrowia, Grzegorza Glimasińskiego. Na powiatowych korytarzach mówi się wprost, że ta nominacja ma na celu pozyskanie przynajmniej części głosów Koalicji Obywatelskiej. Czy tak jest rzeczywiście? Przekonamy się już jutro, bo tylko obecność na sesji radnych KO pozwoli Mariuszowi Węgrzynowskiemu zachować swój stołek.
Napisz komentarz
Komentarze