Po zwolnieniu Grzegorza Wesołowskiego i braku propozycji dla Aleksandra Majica (końcowe potyczki rundy jesienne), nowy szkoleniowiec miał być receptą na problemy, z którymi nie poradził sobie ten pierwszy.
Niestety już spotkania towarzyskie, oraz chaotycznie przeprowadzony okres transferowy pokazał że droga Dziubka na Nowowiejskiej usłana różami nie będzie. Przeciętny schemat gry, który zimą zaprezentowała Lechia w okresie zimowym nie stanowił dobrej prognozy ligowej.
Po słabych wynikach w pojedynkach towarzyskich, przyszedł czas na piłkarską wiosnę. Otworzyliśmy ją dość pechową porażką 0:1 z Sokołem Ostróda. Obiektywnie jednak patrząc na grę, był to najniższy wymiar kary w tym meczu. Tydzień później Lechia po przeciętnej grze pokonała Sokół Aleksandrów 1:0. Dalej twierdziliśmy jednak że drużynie należy dać czas.
Pierwszy poważny sprawdzian Grzegorz Dziubek zaliczył w Nowym Dworze Mazowieckiem. Niestety na trudnym terenie Lechia uległa rywalowi 0:2.
Drugiego kwietnia na Nowowiejskiej stało się jednak coś niewytłumaczalnego. Do Tomaszowa przyjechał wówczas ostatni zespół tabeli Motor Lubawa. Bilans przeciwnika przed meczem z zielono - czerwonymi to zaledwie jeden zdobyty punkt w 21 grach. Wydawało się, iż pojedynek ten piłkarze gospodarzy wygrają bez większych problemów. Nieskuteczność w ataku zamknęła naszej drużynie możliwość zdobycia trzech punkty i czara goryczy została przelana. Zremisowaliśmy spotkanie 1:1.
. Ku zaskoczeniu wielu fanów zielono – czerwonych szkoleniowiec pozostał na swoim stanowisku, choć wydaje się że był to czas w którym szukano już zastępcy. Grzegorz Dziubek dostał szansę na rehabilitację i to dość poważną.
Mecz z Widzewem był dla Tomaszowian bardzo prestiżowy, a niestety skończył się kolejnym niewypałem. Choć Lechia walczyła w ostatnim kwadransie gry o trzy „oczka” to jednak z przebiegu całego spotkania byliśmy zdecydowanie słabsi, a za minimalną porażkę 1:2 możemy „podziękować” piłkarzom z Łodzi, którzy tego dnia razili nieskutecznością.
Ostatni blamaż z Concordią Elbląg to już tylko podsumowanie pomysłów Grzegorza Dziubka, a tych nie brakowało.
Już pierwszy ligowy mecz w 2017 roku pokazał że możemy się spodziewać wszystkiego w ustawieniu piłkarzy. Przykładem może być fakt, iż pod nieobecność Szymczaka w Ostródzie, szkoleniowiec postawił Żytka na lewej obronie. Obu piłkarzy uważamy za najbardziej kreatywnych, jeden z nich nie mógł wystąpić z powodu nadmiaru żółtych kartek, drugi zagrał w defensywie. Dziura w środku pola była widoczna gołym okiem.
Zaskoczeniem był także brak zaufania Dziubka do Jardela, który w przerwie zimowej był jednym z najlepiej dysponowanych zawodników. To m.in. dzięki jego zaangażowaniu (wszedł w 46 minucie) Lechia pokonała Zjednoczonych Bełchatów 4:0. Jardel swoją dobrą formę potwierdził w spotkaniach ligowych wchodząc z ławki rezerwowych. Szansy u nowego trenera tak naprawdę nie dostał.
Największym zaskoczeniem była jednak wyjściowa jedenastka, która rozpoczęła mecz z RTS. Brak Mireckiego w wyjściowym składzie i gra jednym napastnikiem nie wypaliła. Lechia prezentowała się słabo. Dopiero wejście Marcina i gra z Rozwandowiczem ożywiła naszą ofensywę. To był czysty „gol samobójczy” Dziubka już przed pierwszym gwizdkiem.
Niestety słuchając wypowiedzi pomeczowe szkoleniowca można była odnieść wrażenie, że brak pokory do swojej pracy to chyba największy mankament byłego już trenera Lechii. Dziubek czarował słuchaczy rzekomym "brakiem szczęscia" czy też "brakiem skuteczności". O ile w przypadku niektórych trenerów takie bujdy na resorach to czysta gra przed kamerami, o tyle w tym przypadku było to raczej przekonanie o tym że wszystko idzie we właściwym kierunku, czego dowodem mogło być powatarzanie tych samych błędów w ustawieniu, czy też systemie rozgrywania piłki, który opierał się często na grze skrzydłami, ominięciem środka pola, oraz wysokich zagraniach.
Grzegorz Dziubek zakończył przygodę z Lechią bilansem 1 zwycięstwa 1 remisu i 4 porażek. Lechia od momentu awansu do III ligi nie zanotowała tak fatalnego startu biorąc po uwagę którąkolwiek z rund rozeganych wstecz (jesienną czy wiosenną)
Bilans goli Lechii z Grzegorzem Dziubkiem na ławce to zaledwie 4 strzelone i aż 9 straconych. Na Nowowiejskiej Lechia rozegrała trzy spotkania i odniosła 1 zwycięstwo, 1 mecz zremisowała, 1 przegrała (Gole: 3:4). W spotkania wyjazdowych Lechia uzyskała bilans trzech porażek (1:5).
Napisz komentarz
Komentarze