W porównaniu z poprzednimi pojedynkami, dzisiejszy rywal nie należał do tych z najwyższej półki. Sieradz w dotychczasowych czterech grach zdobył zaledwie jeden punkt.
Lechia mecz rozpoczęła w składzie Musiał, Janikowski Obermeler, Pruski, Laskowski, Kucharski
Całość wystartowała rewelacyjnie. Patryk Kucharski pierwsze dwie piłki zakończył asami serwisowymi i objęliśmy prowadzenie 2:0. Sieradzanie nie zamierzali odpuścić i dość szybko doprowadzili do remisu 3:3, a następnie wyszli na prowadzenie 5:3.
Przy stanie 6:6 do głosu doszli Lechiści. Pięć wygranych piłek z rzędu (11:6) mogło ustawić losy rywalizacji, jednak Tomaszowianie po raz kolejny zbyt mocno się odprężyli i przeciwnik zdołał odrobić dużą część strat (15:13).
Końcowy fragment pierwszej cześci na szczęście rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Lechia zagrywką odrzuciła drużynę MOSIR od siatki 22:17, a całość asem serwisowym zakończył, ten który rozpoczął nasz punktowy dorobek – Patryk Kucharski. Lechia dobrze otwiera spotkanie wygraną w partii 25:20.
Drugi set rozpoczął się od wymiany ciosów (5:3 dla Lechii). Gospodarze z biegiem gry zdołali narzucić sieradzanom swoją grę i po koło 15 minutach na tablicy wyników widniał wynik 15:11. Swoją dobrą grę, tym razem utrzymaliśmy do ostatnich fragmentów. Całą partię skutecznym atakiem z lewego skrzydła zakończył Patryk Laskowski (25:18).
Czwarte spotkanie ligowe i czwarte wygrana bez strat w secie? Na to liczyliśmy. Siatkarze gości mieli jednak inne plany. Pierwsza część trzeciej odsłony to gra „punkt za punkt” (8:7).
Przy wyniku 8:7 zielono – czerwoni wygrywają trzy kolejne piłki i obejmujemy czteropunktowe prowadzenie 12:8.
Błędy w przyjęciu naszego zespołu spowodowały, iż nie potrafiliśmy spokojnie kontrolować wydarzeń na parkiecie, a rywal wciąż jednak pozostawał w grze. Przy stanie 17:14 trener Migała poprosił o czas. Efekt tej przerwy był korzystny, gdyż po chwili prowadziliśmy 23:17. Atak Kubyna środkiem zakończył trzecią partię wygraną 25:18 i cały mecz wynikiem 3:0.
KS Lechia – ULKS MOSiR Sieradz 3:0 (25:20; 25:18; 25:18)
Napisz komentarz
Komentarze