Nie mówi się o tym głośno, a świetlice stanowią dla szkół temat tabu. Z powodu dużej liczby dzieci i tłoku są traktowane jak przechowalnie. Od nowego roku szkolnego może być jeszcze gorzej. Z uwagi na reformę obniżającą wiek szkolny, we wrześniu w świetlicach znajdzie się więcej dzieci niż miało to miejsce we wcześniejszych latach.
Zgodnie z zapisami w art. 67 ustawy o systemie oświaty obowiązek zapewnienia opieki świetlicowej należy do szkół podstawowych oraz szkół specjalnych dla uczniów, którzy pozostają dłużej w szkole ze względu na czas pracy rodziców (na ich wniosek).
Świetlica szkolna jest pierwszym miejscem w każdej podstawówce, gdzie szuka się oszczędności. Czemu tak się dzieje? Brak jest standardów funkcjonowania świetlic w szkołach, stąd stają się one pierwszym zagrożonym cięciami budżetowymi miejscem. Z różnorakich ankiet wynika, że jeśli trzeba zaoszczędzić, to dyrekcja zaczyna od świetlicy. Przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, iż na opiekę świetlicową szkoły nie dostają specjalnych środków z budżetu państwa. Pieniądze te muszą znaleźć i wygospodarować samorządy, dla których świetlice nie są priorytetem.
W czym się przejawia niedofinansowanie świetlic? Otóż zdarza się, że w miejsce zwalnianych wychowawców, ich obowiązki przejmują w ramach godzin "karcianych" nauczyciele przedmiotowcy. I ci dyżurują w tzw. „okienkach” 1-2 godziny, zmieniając się kilkakrotnie w ciągu jednego dnia. Bywa również i tak, że w pomieszczeniu świetlicy przebywa zbyt wielu uczniów, a zgodnie z przepisami oświatowymi nie powinno być ich więcej niż 39 na jednego wychowawcę.
Nie istnieją żadne przepisy i standardy regulujące na przykład minimalną powierzchnię świetlicy na liczbę dzieci. Karolina Elbanowska z fundacji Rzecznik Praw Rodziców podaje przykład jednej z krakowskich podstawówek, gdzie na 121 m kw. świetlicy przebywa nawet 140 dzieci. Do tego są jeszcze ich plecaki i opiekujący się tym tłumem nauczyciele. Często też szkolne świetlice w porze obiadu zamieniają się w stołówki.
W związku z ilością dzieci przebywających w świetlicach nie bez znaczenia jest też panujący w nich hałas, który dekoncentruje, stresuje i dodatkowo męczy uczniów. Skutkiem oddziaływania hałasu w połączeniu z ciasnotą pomieszczeń jest silny stres i rozdrażnienie, często przechodzące w agresję. Bardziej wrażliwe dzieci skarżą się na bóle głowy, a większości udziela się postępujące, przyspieszone zmęczenie i otępienie. W takich warunkach nie ma mowy, aby ci, którzy chcą wykorzystać czas przebywania w świetlicy na odrabianie lekcji, mogli to zrobić. Czas w świetlicy jest wtedy całkowicie zmarnowany.
Niektóre świetlice szkolne próbują bronić się przez przepełnieniem i tłokiem wprowadzając opłaty dla rodziców dzieci tam przebywających lub uzależniają możliwość przebywania w nich dziecka od faktu, że rodzice pracują.
Przed reformą dzieci zostawały w przedszkolach gdzie były przypisane do konkretnego nauczyciela, były pod opieką, dostawały obiad. W świetlicach nie ma co do tego pewności. Nic więc dziwnego, że zdarzają się przypadki, kiedy dziecko wyszło ze świetlicy niezauważone. Taka sytuacja zdarzyła się w październiku 2014 roku w Gdańsku. Para sześciolatków uciekła ze świetlicy do galerii handlowej. Nauczyciele zorientowali się dopiero, kiedy po jedno z dzieci przyszła babcia. Sześciolatkom nic się nie stało.
Negatywna ocena jest wystawiana świetlicom nie po raz pierwszy. Jeszcze przed reformą kontrolowała je NIK. Na 48 placówek, które sprawdzili urzędnicy, w 12 wychowawca opiekował się więcej niż 25 dziećmi. Cztery z kontrolowanych szkół w ogóle nie dysponowały świetlicami, a zajęcia prowadzono w organizowanych ad hoc pomieszczeniach. Niestety, pomimo zaleceń i rekomendacji NIK niewiele się zmieniło, a powodem jest brak środków, jak również brak chęci przeznaczania ich akurat na świetlice, które traktuje się zwykle jako problem z szarego końca listy potrzeb.
W tomaszowskiej Szkole Podstawowej nr 1 świetlica nie jest „piątym kołem u wozu”. Ma stałych pracowników a na „zmianie” jest zawsze co najmniej dwoje lub troje wychowawców. Oczywiście, w zapisach dzieci na świetlicę pierwszeństwo mają rodzice pracujący, co nie znaczy, że inne dzieci nie mają szans. Właśnie dlatego, że dzieciaków jest dużo, na wniosek kierowniczki świetlicy wyznaczono pokój pracy cichej- tam dzieci mogą odrabiać lekcje.
Zajęcia odbywają się w czterech blokach tematycznych obejmujących zajęcia dydaktyczne, plastyczno-techniczne, muzyczne, profilaktyczno- wychowawcze. Dzieci wychodzą z opiekunem na plac zabaw, mogą w wyznaczonym kąciku pograć w bilard lub ping-ponga. W ramach zajęć muzycznych mogą uprawiać karaoke. Rozgrywają konkursy szachowe, taneczne, plastyczne. Świetlica wyposażona jest w gry, tablicę interaktywną, współpracuje z biblioteką szkolną. Dzieci mogą w niej przebywać od godziny 7-ej rano do 16-tej.
Pomieszczenia świetlicy są często odświeżane, dywany i wykładziny są prane z wielką dbałością o higienę. W „jedynce” przykłada się dużą wagę do jakości czasu spędzanego po lekcjach. A panie „świetliczanki”, to nie panie od języka polskiego czy matematyki, które właśnie mają „okienko” we własnych lekcjach.
Już za chwilę skończy się rok szkolny, miną wakacje, a po nich nasze dzieci pójdą do szkoły, w której świetlice będą bardziej oblężone niż dotychczas. Naszym władzom pod rozwagę poddajemy idee, że są potrzebne mniejsze limity uczniów przypadających na jednego wychowawcę w świetlicy. Również dlatego, że piętrzą się problemy z dyscypliną wśród dzieci oraz w związku z obecnością w świetlicach szkolnych dzieci nadpobudliwych z ADHD. Niebagatelnym, a może najistotniejszym problemem jest potrzeba większej personalizacji kontaktu na linii uczeń – wychowawca.
Aby zapewniać dzieciom poczucie bezpieczeństwa i ciekawe zajęcia, ważna jest też stabilizacja kadry wychowawczej w świetlicach, co nie zawsze bywa należycie doceniane przez władze szkół, organów prowadzących.
Świetlica powinna być ważnym miejscem życia szkoły, harmonijnie współpracującym z biblioteką szkolną -tam są czytelnie, dostęp do Internetu- stołówką szkolną, z gronem nauczycielskim i rodzicami. Tego życzymy sobie, naszym dzieciom i nauczycielom i wychowawcom w świetlicach. Pointa jest jedna: czas żeby zadzwoniła dla świetlic szkolnych kasa! Kasa rzucona szczodrą ręką władzy!
IW
Napisz komentarz
Komentarze