Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 22 lutego 2025 23:03
Reklama
Reklama

Najważniejszy element egzystencji.

Do napisania tego artykułu zmotywowała mnie pewna niedawna rozmowa. Tekst będzie poniekąd odpowiedzią na pytania, które wówczas usłyszałem. To, co piszę na temat muzyki na tym portalu nie jest bowiem wyczerpującą biografią danego artysty czy zespołu. Moje wynurzenia są wybiórczym i subiektywnym przedstawieniem fragmentu kariery, konkretnego albumu, czegoś, co rozpoczęło moją fascynację artystą lub grupą. Nie mam ambicji omówienia całego dorobku, dokonania podsumowań. Wiem zbyt dobrze, że nawet jeśli spróbuję to zrobić, już za chwilę będę miał poczucie, że mój tekst nie poruszył wszystkich istotnych wątków. A za pomocą słów nie oddam wszystkich doznań i emocji, które towarzyszą słuchaniu muzyki. Nie inaczej będzie i w tym przypadku.

Początki Sonic Youth – zespołu, o którym dziś chcę opowiedzieć – wiążą się ze spotkaniem Thurstona Moore'a z Kim Gordon. Choć i bez powstania Sonic Youth zarówno ta dwójka, a także reszta muzyków – Lee Ranaldo i Steve Shelley – na pewno tworzyłaby swoją własną muzykę, to właśnie ten skład zostanie zapamiętany za niepowtarzalny styl i brzmienie, do dziś często nieudolnie naśladowane.

       

Thurston Moore wychował się w prowincjonalnym miasteczku Bethel, w stanie Connecticut. W wieku 19 lat – mimo dostania się na stanowy uniwersytet – wyjechał do Nowego Jorku. Wspominając ten okres, sam pisał: "Do Nowego Jorku przeprowadziłem się w 1977 roku. Wyjazd planowałem od kilku lat. Wyobrażałem sobie to nieustannie, a moje wyobrażenia były dodatkowo stymulowane dynamicznym rozwojem punk rocka. David Johansen, Patti Smith, John Cale, Ramones, Dictators. (...) Grałem w zespole The Coachmen brzmiącym jak mieszanka Television i Talking Heads. (...) Marzyłem o tym, żeby spotkać Sida Viciousa, który był wtedy w Nowym Jorku i zacząć z nim grać".

        

Ostatecznie Moore'owi nie udało się zagrać z Viciousem. Nie przetrwał też  The Coachman – zespół, który po serii koncertów w nowojorskich klubach zakończył działalność. Bezrobotny Thurston Moore zaczął jammować z Mirandą Stanton, która poznała go ze swoją przyjaciółką, grającą na gitarze basowej młodą artystką imieniem Kim. Wraz z Christiną Hahn na perkusji, która z kolei była częścią składu The Static, tria Glena Branki (to ostatnie nazwisko warto dobrze zapamiętać), dziewczyny tworzyły kapelę CKM.

        

W słowach Moore'a początek istnienia Sonic Youth brzmi jak spełnienie marzeń młodych marzycieli, którzy nie chcieliby nic innego jak tylko grać w zespole i mieć dziewczynę zajmującą się sztuką: "Kim miała piękne oczy i najpiękniejszy uśmiech, była bardzo inteligentna i w szczególny sposób uduchowiona. Podobałem się jej. Ona też mi się bardzo podobała, ale oczywiście byłem zbyt przerażony, żeby wykonać jakikolwiek ruch. (...) Któregoś razu zaprosiła mnie do siebie. Zacząłem grać na takiej poobijanej gitarze, która zresztą należała do jednego z moich znajomych i w jakiś dziwny sposób znalazła się u niej. Kim miała tylko tę gitarę i karimatę. Nic więcej."

 

 

Po kilku koncertach pod różnymi szyldami latem 1981 r. Thurston Moore i Kim Gordon swej formacji nadali ostatecznie nazwę Sonic Youth, łącząc ksywy wokalisty grupy MC5, Freda "Sonic" Smitha i artysty z Jamajki, Big Youth'a. W tym czasie zapadła też decyzja o rozszerzeniu składu. Jako pierwszy do grupy dołączył Lee Ranaldo, student sztuki i gitarzysta znany Moore'owi z występów w  jednym z ansambli wspomnianego Glenna Branki, dziś wymienianego w gronie najważniejszych kompozytorów eksperymentalnych (czytelnikom chcącym zgłębić ten wątek, polecam zbadać hasło "no wave").

 

Moore i Ranaldo po raz pierwszy spotkali się jeszcze pod koniec lat 70-tych. Łączyło ich sporo: obaj byli gitarzystami, mieli około dwudziestu lat i nie żywili sympatii do ówczesnych największych tuzów muzyki z gatunku Led Zeppelin i Pink Floyd. Inspirowały ich za to dokonania reprezentantów nowojorskiego undergroundu: Television, Ramones, Suicide, Talking Heads. Byli częstymi bywalcami klubów CBGB's oraz Max's Kansas City. Równocześnie pozostawali pod dużym wpływem Branki. Nieprzypadkowo, ich pierwsze płyty, "Sonic Youth" oraz "Confusion Is Sex", ukazały się w jego wytwórni płytowej Neutral. Wtedy też, po wydaniu "Confusion", ugruntował się niezmienny przez kolejne lata skład zespołu – za perkusją zasiadł grający wcześniej w grupie Crucifucks, Steve Shelley. 

 

 

Przekonanie, że muzyka jest jedyną wartością, której można podporządkować życie to cecha wspólna wszystkim generacjom rockmanów od Boba Dylana do Joe Strummera. Członkowie Sonic Youth dowiedli, że ten mit nie utracił swojej mocy. Przez całe lata 80-te jeździli po Ameryce. Podróżowali bagażówką i występowali w niewielkich klubach. O sukcesie komercyjnym mogli wtedy tylko marzyć. Mimo to uznali muzykę za najważniejszy element własnej egzystencji. Korzystali z typowego rockowego insrumentarium. Nagrywali dla wytwórni niezależnych. Współpracowali nie tylko z Neutralem, ale także z Blast First i SST.

 

Na początku lat 90-tych ich płyty zaczęły pojawiać się na listach przebojów. W 1990 roku, po wydaniu płyty "Goo", spędzili lato w trasie z Neilem Youngiem i Crazy Horse. W 1991 roku podczas słynnego festiwalu Lollapalooza przyznano im miejsce gwiazdy, a przed nimi występowała będąca dopiero na początku kariery Nirvana. W 1992 wyszedł wspaniały krążek "Dirty", na którym pojawia się między innymi Ian MacKaye z legendarnej grupy Fugazi.

 

 

W połowie lat 90-tych, w okresie gdy świeżo wydana płyta  "Experimental Jet Set, Trash and No Star" okupowała szczyty rankingów sprzedaży w Stanach, w świadomości wielu stali się kolejnym z wielu słynnych rockowych kwartetów. Z jednej strony to prawda – bo nie ulega wątpliwości, że oparcie całych kompozycji na riffach z przestrojonych gitar jest nową jakością, jaką Sonic Youth wnieśli do muzycznego mainstreamu. Dokonali tego w szczególnym układzie: z frontwomanką, która nie odwoływała się do męskich inspiracji (jak np. Patti Smith), a równocześnie występowała z jednoznacznie feministycznym przekazem.

        

Jednocześnie, dystansowanie się zespołu do show businessu pozostało niezmienne przez cały okres ich działalności. Lee Ranaldo: "Bardzo szanuję Micka Jaggera za to, co zrobił dla rozwoju rocka. Stonesi byli ważnym zespołem w latach 60-tych. Obecnie nawet najbardziej naiwni zdają sobie sprawę, że chodzi tu wyłącznie o pieniądze. O wielki szmal, a nie o wielką sztukę".

        

Wszystkie kolejne płyty Sonic Youth łączy tendencja do eksperymentowania i konsekwentny nonkonformizm. Choć wielu dziennikarzy usiłowało skategoryzować ich styl, szerokie wpływy SY na kolejne pokolenia muzyków – od noise'u przez grunge – pokazały, że nie jest to klucz do zrozumienia ich grania. A sami muzycy starali się koncentrować na sztuce, w jak najszerszym rozumieniu tego słowa. Dotyczyło to nie tylko muzyki, ale i sfery wizualnej – sami odpowiadali zarówno za tworzenie teledysków (utrzymanych w charakterystycznej estetyce DIY) i oprawę graficzną swoich albumów. Członkowie zespołu regularnie komponowali muzykę filmową, współpracowali z grupami teatralnymi i baletowymi.

        

Ostatnią studyjną, piętnastą w dyskografii SY, płytą jest "The Eternal" z 2009 roku, która ukazała się pod szyldem niezależnej wytwórni Matador Records. W 2011 roku zespół zawiesił działalność. Trafnym podsumowaniem trzech dekad wspólnego grania wydaje mi się komentarz grupy: "Nigdy nie zastanawialiśmy się, czego mogliby od nas oczekiwać szefowie wielkich wytwórni, czy ludzie wyznaczający trendy na sezon. Nie ustalaliśmy strategii marketingowych, nie podczepialiśmy się pod mody. Nie używaliśmy wielkich słów, po prostu braliśmy gitary do rąk i graliśmy."

 

Sonic Youth nie nagrywają już razem, ale każdy z nich nadal tworzy swoją muzykę. Lee Ranaldo, jeden z moich ulubionych gitarzystów, koncertuje i wydaje wspaniałe płyty z grupą The Dust. Kim Gordon utworzyła z Billem Nacem projekt Body/Head. Thurston Moore działa wraz z Stevem Shelley'em w Chelsea Light Moving.

                                                                                                                     

PW

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ajdejano 24.05.2015 13:36
Poproszę o nazwisko (Autorki, Autora) powyższego tekstu. Bardzo dobry tekst. Bez filozofii, wymądrzania się, ale za to, uwagi , pisane ze znajomością tematu. Więcej takich fachowych (na każdy temat) tekstów na tym forum internetowym. Pozdrowienia dla Autora (Autorki) tekstu.

Opinie

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności

Komitet Monitorujący FERS zatwierdził projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności oraz uporządkowania systemu świadczeń - poinformowało w piątek ministerstwo rodziny. Resort dodał, że nowy system uwzględnia postulaty osób z niepełnosprawnościami, w tym orzekanie przez specjalistów z danych dziedzin.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:21
MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Internetowe szaleństwo trwa. Nagonka na prezydenta miasta i jego rodzinę, którą zainspirował (jak sam się przyznał na swoim profilu internetowym) radny Kazimierz Mordaka, rozkwita w najlepsze. Tomaszowski przedsiębiorca na swoim facebooku nie czuje zażenowania, za to przyciąga niemal wszystkich tomaszowskich hejterów. Każdego, kto ma inną opinię Pan Kazimierz Mordaka blokuje. Intencje są dosyć oczywiste. Piotr Kucharski jest w swoim żywiole. W każdym kolejnym wpisie "dokręca śrubę". W ciągu dwóch dni z domu letniskowego zrobił willę z podziemnym garażem. Jej wartość w szybkim czasie urosła już do 4 milionów złotych. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Radny przysłał do nas też wniosek o sprostowanie naszego artykułu na temat wyjazdu do Wisły ludzi, których prześmiewczo określiliśmy mianem "Mordaka Patrol". Popatrzcie zresztą sami, czego domaga się Kucharski. Chciałbym też, jako redaktor naczelny portalu podkreślić, że nie mamy problemu z publikacją sprostowań. Ne mogą one jednak być oparte na czyimś widzimisię ale na udokumentowanych faktach.
Reklama
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama