Pismo podpisało dziesięciu geodetów, którzy podkreślają, że mają dosyć nieuczciwej konkurencji ze strony firm, które nieformalnie reprezentują powiatowi urzędnicy i żądają aby problemem zajął się Starosta. Póki co jednak sprawę zbada komisja rewizyjna Rady Powiatu.
Tomaszowscy geodeci szacują, że na chwilę obecną aż 80% rynku świadczonych przez nich usług opanowane jest przez podmioty zewnętrzne, pochodzące z Piotrkowa Trybunalskiego, Opoczna i innych ościennych miast. Uważają, że jest to wynik nie tyle konkurencyjnych cen i warunków, proponowanych przez te podmioty, co kooperacji z tomaszowskimi urzędnikami.
Sprawą skargi geodetów zajmie się Rada Powiatu, jednak zarzuty podnoszone przez nich są trudne do formalnego udowodnienia. Niezwykle trudno będzie wywieść faworyzowanie jednych firm, kosztem innych podmiotów lub fakt bycia cichym udziałowcem w jakimś przedsiębiorstwie świadczącym usługi geodezyjne. Jak zweryfikować np. fakt, że pracownik Powiatu sam dokonuje usługowych pomiarów w terenie a następnie je osobiście zatwierdza jako inspektor?
Być może należałoby dokonać weryfikacji terminów załatwiania spraw dla różnych podmiotów. To chyba jedyny sposób, by sprawdzić czy ktokolwiek jest tu faworyzowany lub szykanowany. A właśnie o szykanowanie oskarżani są urzędnicy Powiatu.
- Efektywność naszej pracy, a szczególnie terminy realizacji poszczególnych zleceń zależą w znacznej mierze od pracy administracji geodezyjnej - piszą w swojej skardze geodeci z tomaszowskiego stowarzyszenia. - Konkurencji nie wytrzymujemy, ponieważ przychód za nasze usługi to kwota brutto, natomiast dla "firm" urzędników to dochód netto.
Problem "powiatowych spółdzielni budowlanych" nie jest nowy. Różnego rodzaju patologie funkcjonują w polskich powiatach niemal od początku ich istnienia. Funkcjonowanie nielegalnych, czy nieformalnych przedsiębiorstw spotykało się zawsze z cichą akceptacją przełożonych.
Dlaczego tak się działo? Akurat na to pytanie odpowiedź jest bardzo prosta. Mamy bowiem do czynienia z mocno wyspecjalizowaną sferą obrotu administracyjno - gospodarczego. Niezbędna tu jest nie tylko fachowa wiedza ale również formalne uprawnienia zawodowe.
Dla tych, którzy je posiadają, praca urzędnika jest (finansowo) mało atrakcyjna. Gdyby kolejni starostowie nie przymykali oczu na działalność "spółdzielni" nie mogliby zapewne znaleźć nikogo chętnego do pracy. Taka jest smutna prawda.
Napisz komentarz
Komentarze