Sesja nagraniowa "Shame" trwała dwadzieścia dni! Prawie wszystkie utwory pochodzą z jam sessions, które odbywały się w studiu w 1992 roku. Płyta została zmiksowana przez Brendana O'Briena w Electric Lady Studios. Dodam jeszcze, że byłem wtedy pozytywnie zakręcony na muzykę z Seattle, deszczowego miasta na zachodnim wybrzeżu USA. Ale akurat w tym wypadku zachwyciłem się niczym innym, jak przede wszystkim głosem wokalisty, Shawna Smitha.
Przyznam od razu: niełatwo mi pisać o tak ważnym dla mnie aryście, który zmienił moje spojrzenie na dalszy odbiór muzyki. Numery Shawna Smitha od dwudziestu lat poruszają we mnie czułą strunę, ale opowiadanie o tym wydaje mi się zbyt osobiste. W tym wypadku podpisuję się pod stwierdzeniem Franka Zappy, że "pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury". Opowiem jednak nieco o samym Shawnie.
Shawn Smith urodził się w Spokane, w stanie Waszyngton, w 1965 roku. Zaczął grać na perkusji, fortepianie i gitarze w wieku 13 lat. Mówiąc z dystansem na temat swojego dzieciństwa, przyznaje, że zaczął interesować się muzyką po obejrzeniu serialu telewizyjnego "The Partridge Family", a szczególnie aktora, Davida Cassidy, ówczesnego idola amerykańskich nastolatek. Smith nie ukrywa, że zawsze inspirowała go muzyka lat 70-tych – zwłaszcza grupa Kiss – a prawdziwe muzyczne światło wskazał mu Prince.
Po przeprowadzeniu się do Seattle zaczął występować w tamtejszych małych klubach, a z miastem do dziś łączy go niesamowicie eklektyczna twórczość. W 1991 roku, wspólnie z Regan Hagarem z grupy Malfunkshun, założyli zespół Bliss, który przekształcił się w rockowy Satchel. Później był duet ze Stevem Fiskiem o nazwie Pigeonhed, który żenił rock, funk i soul z elektroniką.
Gdy Smith rozpoczął nagrywać dla wytwórni płytowej Sub Pop, jej legendarni założyciele, Bruce Pavitt i Jonathan Poneman, zostali producentami jego nagrań. Cały czas tworzył nową muzykę i pisał niezwykłe teksty. W 2007 roku, w ramach kolejnego projektu, From the North, wydał płytę "Monument". Towarzyszyli mu tak znakomici muzycy jak Kevin Wood, Regan Hagar czy Cory Kane, a on śpiewał utwory swojego przyjaciela, zmarłego przedwcześnie Andrew Wooda. Wreszcie, światło ujrzały nagrania kryjące się pod nazwą Forever Breakers, a po nich – następny projekt muzyczy, All Hail the Crown. By nie było tego mało, Shawn Smith wielokrotnie występował jako gość w nagraniach The Afghan Whigs, Critters Buggin, Twilight Singers i Devilhead.
Ale przede wszystkim, Shawn Smith to solista. Od lat nagrywa płyty jako one-piece band, odpowiadając za całe instrumentarium. Udostępnia je na swojej stronie internetowej, na której gros utworów można posłuchać on-line, pobrać za darmo lub zapłacić, ile łaska. Mimo unikalnego i charyzmatycznego głosu, wciąż niewielu zna jego talent. Chyba dlatego najtrafniej określił Smitha sam Greg Dulli, nazywając go "Seattle's best kept secret", czyli "najpilniej strzeżoną tajemnicą z Seattle".
PW
Napisz komentarz
Komentarze