Dokument od samego początku budzi liczne kontrowersje, ponieważ odcina on dostęp do dofinansowania ze środków publicznych wielu dyscyplinom, których zawodnicy z naszego miasta odnoszą spektakularne sukcesy na arenie krajowej a bywa, że również międzynarodowej. Trenerzy i działacze sportowi wskazują, że uchwała jest nie konsekwentna, że znajdują się w niej błędy oraz, że konsultacje społeczne przeprowadzone przed jej uchwaleniem były zwyczajną farsą. Radni problemu nie dostrzegli i program bezdyskusyjnie przyjęli.
Program określa 5 głównych celów operacyjnych, jakie mają być zrealizowane na przestrzeni najbliższych 6 lat. Należą do nich: powszechna aktywność fizyczna dzieci i młodzieży; edukacja zdrowotna poprzez kulturę fizyczną; system współzawodnictwa sportowego; rozwój infrastruktury sportowej dla potrzeb dzieci i młodzieży; promocja sportu szkolnego; stworzenie warunków dla rozwoju sportu wyczynowego.
O ile o celach i ich zasadności nikt nie dyskutuje, to problemem jak zwykle są pieniądze a raczej proponowany ich podział. Dotyczy to głównie ostatniego z wymienionych celów strategicznych. Co roku miasto na wspieranie sportu wydaje średnio 800 tysięcy złotych, przy czym kwota ta w ciągu ubiegłej kadencji uległa zmniejszeniu z 910 do 830 tysięcy. Za to ponad 4,2 miliona złotych wydatkujemy na utrzymanie bazy sportowej (w tym 2,4 miliona dopłacamy do dwóch przyszkolnych basenów).
Opracowany przez Radę Sportu, działająca przy prezydencie Tomaszowa Mazowieckiego Program zakłada systematyczny wzrost wielkości dotacji podmiotowych do kwoty 1,1 miliona złotych ogółem.
Nie oznacza to jednak, że wszyscy „wyczynowcy" otrzymają od miasta pieniądze. Przy okazji dokonano bowiem podziału na dyscypliny strategiczne, wiodące i pozostałe. Szanse na dofinansowanie mają tylko dwie pierwsze. Ich limit określono ma maksymalnie 7 (przy czym program nie wiedzieć dlaczego wymienia ich dziewięć). Wszystkie z nich muszą być tzw. dyscyplinami olimpijskimi.
Jakiego rodzaju dyscypliny znalazły się na liście będącej częścią programu? Dyscypliny strategiczne to: piłka nożna mężczyzn, piłka siatkowa mężczyzn, łyżwiarstwo szybkie. Przy czym piłka nożna została uznana za strategiczną ze względu na ogromne zainteresowanie i popularność wśród mieszkańców miasta.
Do dyscyplin wiodących zakwalifikowano: piłkę ręczną mężczyzn, siatkówkę kobiet, piłkę nożną kobiet, lekkoatletykę, kolarstwo, kajakarstwo.
- Ktoś, kto te strategię przygotowywał zrobił dobrze sobie – mówi trener tomaszowskich karateków, Paweł Walczak. – Nie zwrócono w ogóle uwagi na dyscypliny, które są u nas medalodajne a zawodnicy nie jeżdżą na zawody najdalej do Radomska, tylko jeżdżą po całym kraju a często też po całym świecie. Uważam, że oni właśnie są doskonała promocją dla miasta. Dużo lepszą niż nasze drużyny piłkarskie, grające w dwóch województwach. Moi zawodnicy są bardziej znani za granicą niż w Tomaszowie.
Zarówno karatecy, jak i na przykład bilardziści znaleźli się w koszyku „sportów pozostałych. Zgodnie z przyjętym sposobem dofinansowania mogą oni otrzymać wszyscy razem 8% całej kwoty przewidzianej na rok. Przyjmując, że kwota ta to 800 tysięcy to pula wyniesie 64 tysiące rocznie, czyli 5333 miesięcznie. Trenerzy bezradnie rozkładają ręce, bo o tę kwotę wałczyć będą koszykarze, karatecy, bilardziści, kręglarze i wszystkie inne spoza 9 dyscyplin wymienionych w uchwale.
Lekko nie będą miały też tzw. dyscypliny wiodące. Przypadnie dla nich 28% funduszy. Piłka ręczna mężczyzn, siatkówka kobiet, piłka nożna kobiet, lekkoatletyka, kolarstwo, kajakarstwo zainkasują z kasy miasta wszystkie razem 224 tysiące złotych. Miesiąc dla nich wszystkich zamknie się kwotą niespełna 19 tysięcy złotych.
65% całej sumy otrzymają trzy dyscypliny strategiczne. Do podziału będą miały 504 tysiące.
- Na zawody karate przychodzi tylu widzów, że są w stanie wypełnić duże hale sportowe – dodaje Walczak. – Tylu kibiców nie widuje się często na meczach piłkarskich czy siatkarskich.
Prezesi twierdzą, że nikt nie przeprowadził rzeczowych konsultacji społecznych. Projekt programu otrzymali drogą mailową i nikt nawet nie spróbował odnieść się do zgłaszanych przez nich uwag. Podkreślają też, że wymaga się od nich w sposób absurdalny określenia założeń szkoleniowych na kolejne 3 lata. Ich zdaniem jest to niemożliwe do zrobienia, jeśli nie wie się, jakimi środkami klub będzie w danym roku dysponował. Jakby tego było mało, to jeśli jakąś dyscypliną zajmuje się kilka klubów, muszą one 3-letnią strategię opracować wspólnie.
Wątpliwości budzi również fakt rozdzielenia dyscyplin ze względu na płeć zawodników. Nikt nie wie co zadecydowało o tym, że mężczyźni mają być lepiej traktowani niż kobiety, tym bardziej, że od lat ta dyscyplina sportu w naszym mieście w wydaniu męskim nie zbliża się nawet swoim poziomem do siatkówki kobiecej.
- Jak można zrobić zespół seniorski, jeśli od kilku lat jest się dołowanym – mówi Krzysztof Filipowicz, trener tomaszowskich siatkarek. – Już dawno mogliśmy grać co najmniej w 2 lidze. Nasze zawodniczki są brane pod uwagę do gry w Orlen Lidze. Nasz klub był w ubiegłym roku ósmym klubem szkoleniowym w Polsce. Od czterech lat mamy zmniejszaną kwotę dotacji. W ubiegłym roku od stycznia do sierpnia otrzymałem na działalność 38 tysięcy. Pieniądze te wystarczyły mi do końca marca. Teraz według tej strategii na cały rok mogę otrzymać 40 tysięcy złotych. Więc o jakiej długoterminowej strategii mam rozmawiać. Strategia jest jedna: przeżyć. W mojej ocenie dyscypliny, które określone zostały jako wiodące mają umrzeć.
Zdaniem Filipowicza tego rodzaju podział środków nie wymaga żadnej rywalizacji, co w sporcie powinno być rzeczą pożądaną. Zwraca też uwagę na liczbę trenujących zawodników w poszczególnych klubach sportowych oraz na sukcesy sportowe wychowanków.
Porównując osiągnięcia sportowe będących w podobnym wieku siatkarek i koszykarek, okazuje się, że te drugie nie zdobywają laurów nawet na zawodach rangi wojewódzkiej. Za to siatkarki Dargifa sięgają po medale mistrzostw Polski.
Przy podziale funduszy zwraca uwagę fakt, że część środków finansowych wpływa z powrotem do kasy miasta, bo kluby płacą za wynajęcie obiektów sportowych. Na ten sam problem narzekają działacze Lechii.
Prezes piłkarskiej Lechii, Michał Goździk, mówiąc o programie rozwoju sportu przyznaje, że ma mieszane uczucia. Dla dyscypliny, którą reprezentuje, dokument jest korzystny, ale uważa, że w warunkach tomaszowskich nie ma on większego sensu.
- Wiele dyscyplin zostało programem skrzywdzonych – mówi w rozmowie z portalem Nasz Tomaszów. – Ktoś zapomniał, że wielu sportowców odnosi u nas sukcesy, co jest wynikiem wieloletniej pracy nie tylko samego zawodnika, ale i szkoleniowców, przygotowywania programów szkoleniowych itd. Trudno się dziwić, ze ludzie są rozgoryczeni.
Zdaniem Goździka, w takim mieście, jakim jest Tomaszów każdą sprawę należy rozpatrywać indywidualnie, biorąc pod uwagę aktualne potrzeby i osiągane sukcesy.
Osobnym problemem są stypendia dla utalentowanych sportowców, przewidziane przyjętym przez radnych programem. Kwota ogółem to 24 tysiące złotych. Dzieląc to na 12 miesięcy otrzymujemy 2 tysiące złotych dla wszystkich zawodników.
Reklama
Kasa dla wybranych
W czerwcu br. tomaszowska Rada Miejska przyjęła w formie uchwały Lokalny Programu Rozwoju Sportu w Tomaszowie Mazowieckim na lata 2014 -2020.
- 16.12.2014 23:59 (aktualizacja 26.09.2023 22:56)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze