Świadczyło o tym wyjątkowo duże zainteresowanie tegorocznymi Andrzejkami nagórzyckimi, widoczne jeszcze przed ich rozpoczęciem. Niewątpliwie, sprawił to program sobotniej imprezy, obfitujący w liczne nowości i niespodzianki. Były one oryginalnym połączeniem ludowych obrzędów andrzejkowych z tradycjami… górniczymi i hutniczymi. Te ostatnie nawiązywały do historii istniejącej tu niegdyś kopalni piasku kwarcowego, urabianego na potrzeby hut szkła. Większość z sobotnich atrakcji była ulokowana po raz pierwszy właśnie w nowo zbudowanym budynku przed grotami.
Symboliczny prolog pełnego magii andrzejkowego wieczoru miał miejsce w sali audytorium, gdzie nastąpiło uroczyste otwarcie wystawy czasowej pt. „Barbórkowe kufle”. Ekspozycja upamiętnia tradycje obchodów przypadającego 4 grudnia święta patronki górników – Św. Barbary. Są one kultywowane do dzisiaj również przez załogi kopalni piasku kwarcowego „Biała Góra” i „Grudzeń Las”, eksploatujących złoża ciągnące się właśnie od Nagórzyc. Nieodłącznym elementem tego święta są ceremonialne biesiady – tzw. karczmy piwne, podczas których każdy uczestnik otrzymuje kufel, opatrzony znakiem firmowym kopalni i datą.
Otwarta w sobotę wystawa prezentuje 50 pamiątkowych kufli szklanych i ceramicznych ze zbiorów własnych Skansenu. Sporą część z nich ofiarował Skansenowi w tym roku Stanisław Warchoł - były wieloletni dyrektor TKSM „Biała Góra”. Stosownym dopełnieniem ekspozycji kufli stał się galowy mundur górnika, ofiarowany niedawno tomaszowskiemu Skansenowi przez jednego z byłych, wieloletnich pracowników kopalni „Biała Góra”.
W takiej to barbórkowej scenerii rozpoczęło się następnie spotkanie z niezwykłym światem magii w wykonaniu warszawskiego iluzjonisty – Tomasza Bielińskiego. Prezentowanymi w trakcie sześciu 15-minutowych spektakli sztuczkami i trickami wprawiał on w zdumienie i niekłamany zachwyt, zwłaszcza najmłodszą część widowni. Ba, niektóre z dzieci mogły wystąpić w roli asystentek i asystentów iluzjonisty.
Po tych doznaniach można było uczestniczyć w trwających po sąsiedzku pokazach tzw. modelowania balonów, prezentowanych przez Ewę Przybylską z Łodzi. Zarówno dzieci, jak i dorośli z zapartym tchem podziwiali niezwykłą sztukę „wyczarowywania” przez nią z różnokolorowych baloników figurek rozmaitych zwierzątek i bajkowych postaci, a nawet… motocykli. Po balonikowe „cudeńka” ustawiały się długie kolejki.
Kolejny etap fascynującego spotkania z magiczną historią i tradycją prowadził do tajemniczych jaskiń i komór dawnej kopalni nagórzyckiej. Na gości czekali tu m.in. jej legendarni lokatorzy: zbój Madej i diabeł nagórzycki – tym razem w wersji ożywionej. W sobotę do tego grona dołączyła postać hutnika z dawnej huty szkła, który przybrał formę bardzo realistycznie wykonanego manekina. Co istotne, został on usadowiony na autentycznej ławce hutniczej z nie istniejącej już Huty Szkła Gospodarczego „Hortensja” w Piotrkowie Tryb. Ławka została użyczona pilickiemu skansenowi przez piotrkowskie Muzeum. W asyście andrzejkowych gości dokonano symbolicznych „osiedlin” postaci starego hutnika na ekspozycji ukazującej wykorzystywanie nagórzyckiego piasku przez dawne huty szkła.
Na tym jednak nie koniec zaskakujących i miłych wrażeń, gdyż po wyjściu z grot na gości czekały uświęcone ludową tradycją wróżby andrzejkowe. Z pomocą trzech „wróżek” można było odczytać swoją przyszłość z kształtów roztopionego wosku, przelanego do miski z wodą przez dziurkę starego klucza, a także z wylosowanych karteczek z rozmaitymi przepowiedniami. Losowano także karteczki z imionami przyszłych wybranek, czy wybrańców serca. Równie chętnie wróżono sobie przyszłość z kształtu rzucanych za siebie obierek z jabłek. Dodatkowego, iście bajkowego klimatu tym obrzędom dodawała wieczorna iluminacja zbocza Grot Nagórzyckich. Sobotnie Andrzejki przyciągnęły tutaj w ciągu niespełna czterech godzin rekordową liczbę prawie 500 gości!
Napisz komentarz
Komentarze