Zdania w tym względzie są podzielone. Jeszcze kilka lat temu, kiedy pełnomocnikiem Rządu ds. walki z korupcją była Julia Pitera zapowiadano projekt rozszerzenia katalogu osób zobowiązanych do składania oświadczeń na wszystkich urzędników a także członków ich rodzin. Niestety nigdy nie dowiedzieliśmy się, czy sama treść oświadczeń, podawanych do publicznej wiadomości.
Wydaje się jednak, że problemem nie jest sam fakt składania oświadczeń majątkowych przez osoby publiczne ale forma, w jakiej się to odbywa oraz fakt, że mechanizm eliminuje z życia publicznego wartościowe jednostki, które ze swoim majątkiem nie chcą i nie lubią się odnosić. I nie ma to nic wspólnego z czystością intencji czy legalnością działań konkretnej osoby, a wiąże się z zachwianym poczuciem bezpieczeństwa.
Być może nasi czytelnicy zauważyli już, że na łamach portalu NaszTomaszów.pl, w odróżnieniu od innych tomaszowskich mediów, nie publikujemy informacji dotyczących stanu posiadania poszczególnych radnych na podstawie wypełnionych przez nich oświadczeń majątkowych. Najzwyczajniej w świecie uważamy, że „grzebanie” w cudzym portfelu jest, delikatnie mówiąc nie na miejscu.
Dywagowanie nad tym kto ma jak duży dom, jaki samochód i ile udało mu się zgromadzić oszczędności jest niesmaczne i co ciekawe rzadko ma związek z pełniona funkcją publiczną. Przecież nikt nie ma wątpliwości, że radny wykazujący w oświadczeniu dom wartości miliona złotych, nie zbudował go z pobieranej diety w wysokości tysiąca złotych miesięcznie.
Tak więc formuła oświadczenia majątkowego nie przeciwdziała dzisiaj korupcji a stanowi jedynie źródło niezdrowej ekscytacji i negatywnych emocji, skierowanych często w stronę wartościowych osób, które w życiu zawodowym odniosły sukces i z których doświadczeń czerpać można z korzyścią dla ogółu.
Tymczasem, w kraju, gdzie poziom bezrobocia jest wyższy niż gdziekolwiek indziej a zasiłek dla bezrobotnego to 600 złotych, gdzie na każdym kroku spotykamy się z zawiścią, często przechodzącą w podłość, oświadczenia majątkowe służą jedynie wywoływaniu negatywnych emocji i szczuciu na tych, którym w życiu, dzięki ciężkiej pracy się udało.
Wciąż nie jesteśmy Państwem, którego obywatele cieszą się z sukcesów innych, za to bardzo potrafią ich zazdrościć. Dzięki temu z życia publicznego wycofują się ludzie mądrzy i zamożni a ich miejsce zajmują hieny, dla których polityka jest sposobem na życie oraz na… przeżycie.
Odrębnym problemem jest też poczucie bezpieczeństwa osób ujawniających publicznie swoje majątki. Dokument dostępny jest w Internecie dla każdego, a więc również dla przestępców, których kreatywność jest, jak wiemy, nieograniczona.
Nie zgadzam, się więc z popularnym twierdzeniem, że radni powinni się pogodzić z tym, że angażując się politykę, zrzekają się części prawa do prywatności i że jest to cena demokracji, którą powinni płacić po równo wszyscy nasi reprezentanci, niezależnie od skali swojego sukcesu zawodowego czy majętności. Słuchając tego rodzaju opinii możemy jedynie przytaknąć Januszowi Korwin Mikke, że demokracja to najgłupszy z ustrojów.
Czy to oznacza, że z oświadczeń należy całkowicie zrezygnować? Oczywiście nie. Jednak dane wrażliwe powinny pozostawać w części dostępnej jedynie organom ścigania oraz urzędom skarbowym.
Ma się rozumieć, że jest duża grupa osób, która samorząd całymi latami wykorzystuje do swoich osobistych celów. Dlatego o wiele istotniejsze są nie majątki ale dochody czerpane w związku z pełnioną funkcją oraz droga kariery życiowej. Wydaje się to oczywiste dla każdego pracodawcy, który przyjmując kogokolwiek do pracy żąda przedstawienia i udokumentowania drogi zawodowej. Dokumenty zbiera się nie tylko po to, by ustalić staż pracy pracownika, ale także w celu zapoznania się z doświadczeniem zawodowym.
Taka formuła pozwoliłaby określić, czy ktoś zajmuje się służbą publiczną, czy zajęcie to dla niego jest jedynie intratnym „biznesem”, w dodatku nie wymagającym ryzyka, zaangażowania i pozbawionym jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Dodatkowo oświadczenie powinno zawierać dane dotyczące zatrudnienia (ale tylko w jednostkach sektora finansów publicznych) członków rodzin samorządowców. Tego rodzaju informacje mają istotne znaczenie a nie fakt, kto i jakim samochodem na co dzień się porusza. I tym też powinni interesować się dziennikarze. Niestety informacje takie wydają się mało interesujące, bo najprawdopodobniej nie budzą tak dużych emocji.
.
Wystarczy jednak szybkie porównanie oświadczeń z początku kadencji oraz z jej zakończenia, by zauważyć, że np. radny Łukasz Rzęczykowski, pełniąc funkcję samorządową, znalazł sobie zatrudnienie w spółce podległej temu właśnie samorządowi z wynagrodzeniem na poziomie 40 tysięcy rocznie.
Z oświadczeń radnych jednak nie wynika do rady nadzorczej, której ze spółek trafiła córka radnego Dworczaka.
Warto zauważyć, że radni są praktycznie nieusuwalnymi dyrektorami szkół (chyba, że ich miejsce zajmują inni radni).
Znamiennym jest też fakt, że radni miejscy trafiają do jednostek powiatowych oraz do samego powiatu. Przykładem są tutaj Krzysztof Barański (zatrudniony w Tomaszowskim Centrum Zdrowia) oraz Tomasz Trzonek (Powiatowy Dom Dziecka). Także radni wojewódzcy znajdują u nas szybkie zatrudnienie. Dotyczy to całej trójki: Anny Gradek (z. domu Boroń), Cezarego Krawczyka i Andrzeja Barańskiego.
Dla niektórych z nich tworzy się nawet specjalne stanowiska kierownicze, by ich próżność i ambicje zostały zaspokojone.
Niestety większość tomaszowskich radnych to osoby na co dzień zatrudnione w administracji publicznej i jednostkach sektora finansów publicznych. Są to głównie nauczyciele i urzędnicy, Ci, którzy mają tworzyć prawo korzystne dla obywateli budują jedynie podstawy własnej egzystencji, przy okazji eliminując z publicznego "obrotu" osoby autentycznie kreatywne, uczciwie i po prostu przyzwoite.
Przeglądajc właśnie tę część część oświadczeń majątkowych pryska czar tzw. "młodych gniewnych" radnych, którzy bardzo szybko się "starzeją" i stają się równie koninkturalni, jak ich starsi wiekiem koledzy.
PS.
Do pełnego przeglądu miejsc zatrudneinia radnych wrócimy przed samymi wyborami
Napisz komentarz
Komentarze