O tragedii zrobiło się głośno na w połowie sierpnia 2012 roku. Lotem błyskawicy obiegła miasto wiadomość o tajemniczej śmierci 3 miesięcznej dziewczynki w jednym z bloków przy ulicy Akacjowej. Początkowo nie mówiono o tym, że przyczyną śmierci było pobicie przez ojca, który próbował maluszka nawet reanimować. Oboje rodzice początkowo twierdzili, że zauważyli, iż dziecko nie oddycha, kiedy zaniepokoił ich jego zbyt długi sen. Wezwano pogotowie, na pomoc było jednak już za późno.
Policja i prokuratura podjęły natychmiast czynności wyjaśniające, zarządzono też sekcję zwłok. Rodzice w czasie zdarzenia byli trzeźwi a dokumentacja prowadzona przez położone oraz lekarzy odwiedzających matkę i dziecko w pierwszych miesiącach po porodzie nie wskazywały na to, by w rodzinie występowały zjawiska dysfunkcyjne.
Już kilka dni później poznaliśmy dramatyczne szczegóły dotyczące śmierci dziecka. Przyczyną zgonu nie była tzw. „śmierć łóżeczkowa” ale pobicie. Co gorsza okazało się, że rodzice od dłuższego czasu znęcali się na dzieckiem. Ojciec, 26 letni Piotr B., przesłuchiwany przez prokuratorów przyznał się do kilkukrotnego uderzenia dziewczynki ręką w głowę.
Ciosy musiały być na tyle silne, że spowodowały poważne obrażenia w postaci stłuczenia i obrzęku mózgu oraz krwiak podoponowy. Zwyrodniały ojciec bił córeczkę, by ją uciszyć. Jak się okazało uciszył ją na zawsze.
Równie drastyczne są wyjaśnienia obojga rodziców dotyczące codziennej opieki nad dzieckiem. Potrafili zamykać małą Lidkę w łazience, bez żadnej opieki a kiedy wypluwała smoczek, główkę obwiązywali jej pieluchą tetrową.
Feralnego dnia, 13 sierpnia, płacz dziecka przeszkadzał ojcu w grze komputerowej. Bicie miało dziewczynkę uciszyć. Uciszyło na zawsze.
Czytaj:
W marcu tego roku ruszył proces obojga rodziców. Przeprowadzone przez Prokuraturę śledztwo, potwierdzone sądowymi zeznaniami pokazuje przerażający obraz niedojrzałości. Dziecko, które przyszło na świat było niechciane zarówno przez młodą matkę, jak i przez kilka lat starszego ojca. Rozważali możliwość usunięcia ciąży lub wywołania poronienia.
Wzajemne relacje tych dwóch osób także miały charakter mocno toksyczny. Chłopak był chorobliwie zazdrosny a dziewczyna zastraszona. Mimo to na zewnątrz robili wrażenie zgodnej pary, wspólnie opiekującej się niemowlęciem.
Mimo, że ojciec początkowo przyznał się do zabójstwa córki, brał udział w wizji lokalnej, w czasie której dokładnie demonstrował sposób w jaki „opiekował” się dzieckiem, wycofał się w końcu ze swoich zeznań, twierdząc że był „szantażowany” przez prokuratora prowadzącego dochodzenie.
Czytaj:
Proces przebiegł bardzo sprawnie. Już piętnastego kwietnia zapadł wyrok Sądu pierwszej instancji. Ojciec dziecka, który był bezpośrednim sprawcą pobicia, w następstwie którego nastąpił zgon, skazany został na 15 lat pozbawienia wolności. Matce zasądzono 2 lata więzienia w zawieszeniu, za to że wspólnie ze swoim partnerem znęcała się nad niemowlakiem. Sąd wydając wyrok nie miał żadnych wątpliwości co do winy oskarżonych. Skazani zostali na podstawie własnych zeznań.
Czytaj:
Obie strony, zarówno prokuratura, jak i obrońcy złożyli apelacje od wyroku. Prokuratura wskazywała na niewspółmierność wymiaru kary do winy oskarżonych. Obrońcy domagali się zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa na pobicie ze skutkiem śmiertelnemu, co zagrożone jest niższym wymiarem kary.
Sąd Apelacyjny uznał jednak, że Piotr B. jest winny zabójstwa z tak zwanym zamiarem ewentualnym. Ma on miejsce tedy, gdy sprawca przewiduje możliwość popełnienia przestępstwa i godzi się na to. W ocenie Sądu rodzice małej Lidki znęcali się nad nią ale nie można mówić w tym przypadku o szczególnym okrucieństwie.
Napisz komentarz
Komentarze