Po analizie statystyk naszego dzisiejszego rywala można była się spodziewać silnego oporu ze strony przeciwnika. Wieluń mało strzela (11 goli; 1,1/mecz), lecz także mało traci (8 goli; 0,8/mecz) i od pierwszego gwizdka było widać, iż przyjezdni „rękawic” raczej nie rzucą.
W 2 minucie dośrodkowanie jednego z graczy Wielunia, mogło się zakończyć straconym golem przez Lechistów, na szczęście od pierwszych minut pełną koncentrację zachował Artur Holewiński.
Gospodarze odpowiedzieli w 8 minucie. Dobrze wykonany przez Mireckiego korner wywołał spory kocioł na szóstym metrze pola karnego rywala. Całą akcję mógł zamknąć Milczarek, ale nasz defensor minął się z piłką. Ta w końcowym rozrachunku odbiła się jeszcze od głowy Polita i wpadła w rękawice bramkarza Wielunia.
Długie piłki nie przynosiły skutku w postaci sytuacji bramkowych, dlatego też w 10 minucie uderzenia z dystansu spróbował Mirecki – niewiele zabrakło.
Pierwszy kwadrans gry zamknął szybki kontratak gości, jednak złe przyjęcie piłki przez gracza w czerwonym stroju sprawiło, iż Holewiński bez problemu zdołał opanować sytuację.
Niestety o kolejnych fragmentach gry lepiej zapomnieć. Lechia grała długie piłki, natomiast rywal powoli przejmował inicjatywę.
W 23 minucie futbolówka rzucona z w pole karne Lechii, zakończyła się fatalną postawą naszej defensywy i groźną sytuacją, po której piłkarz Wielunia powinien uderzyć na bramkę Holewińskiego, na jego nieszczęście po raz kolejny o sobie dała znać słaba technika piłkarska (przyjęcie piłki).
Mijają cztery minuty i od utraty gola ratuje nas Milczarek.
W 37 minucie po rzucie z autu Dolota przewrotką popisuje się Kubiak, który tego dnia ponownie „zadebiutował” przed tomaszowską publicznością. Efektowne „nożyce” naszego napastnika nie zrobiły najmniejszego wrażenia na dobrze ustawionym goalkeeperze szóstej drużyny ligi.
Pierwsza połowa bezbarwna, szczególnie w wykonaniu naszego zespołu, który zatracił siłę rażenia.
Druga część gry to kontynuacja pierwszej. Lechia niby coś tam próbowała, jednak nie potrafiła zaskoczyć Wielunian. W 59 minucie ci jednak zaskoczyli nas.
Rzut wolny i piłka wpada do siatki. Radość gości, smutek gospodarzy i ich kibiców.
To nieprzyjemne dla nas uczucie na szczęście trwa krótko, bowiem arbiter gola nie uznał. Strzelec Adamczyk futbolówkę do siatki skierował….ręką.
Za spryt od nas „piątką z plusem”, znając, bowiem polski arbitraż (szczególnie na tym niższym poziom) - jeden sędzia uzna, drugi nie. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z przytomnym zachowaniem pana w „czarnym stroju”.
Nieuznany gol jak by obudził Lechistów i obejrzeliśmy dobry fragment gry naszego zespołu. Szybka kontra tomaszowskiej ekipy, zakończyła się soczystym uderzeniem Kubiaka. Olkusz wykazał się jednak znakomitym refleksem.
W 65 minucie nareszcie dał znać o sobie Daniel Potakowski, który ponownie sprawdził umiejętności Olkusza. Niestety piłki w siatce bramki rywala nie obejrzeliśmy.
Lechiści zaczęli przeważać i co raz bardziej pachniał upragnioną bramką. W 68 minucie z dystansu uderzy Mirecki. Napastnik zielono – czerwonych nie ma jednak szczęścia.
Majic decyduje się na zmiany. Murawę opuszcza Stańdo, a zastępują go Król. Niestety gra ponownie stanęła, więc szkoleniowiec posyła z ławki kolejnych „żołnierzy”.
W 74 minucie z kibicami żegna się Potakowski, a w jego miejsce oglądamy Dominika Trepiaka.Trzy minuty później aktywnego i dobrze prezentującego się Kubiaka zmienia Witczak.
W 81 minucie dobrą sytuację wypracował sobie Król, posłana w stronę Olkusza piłka przeleciała jednak wysoko nad poprzeczką.
Po chwili Majic decyduje się na ostatni wariant. Beznadziejnie grającego Piechnę zastępuje Cyran, który tym razem zaprezentuje nam się w napadzie.
Co ciekawie przecieraliśmy oczy ze zdumienia, bowiem nasz powracający „rekonwalescent” zaprezentował się zdecydowanie lepiej od swojego zmiennika. Kamil dał więcej drużynie przez 10 minut, aniżeli Grzesiu przez 80.
W 86 minucie goście postawili ostatni zdanie w tej „opowieści”. Doskonała akcja zespołowa powinna zakończyć się golem, ale problemy z przyjęciem piłki to była największa zmora napastników przyjezdnych w niedzielnej grze ligowej.
Arbiter przedłużył mecz, a Lechiści nie schodzili z połowy rywala. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry dobrym rajdem z lewej strony i dograniem na szósty metr popisał się Król, ale niestety zabrakło kogoś, kto mógł by wykończyć tą dobrą akcję naszego pomocnika.
Lechia remisuje czwarty mecz z rzędu na własnym stadionie. Bez stylu, bez polotu, zatraciliśmy wszystkie argumenty, jakimi mogliśmy straszyć rywali jeszcze trzy tygodnie temu. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, Lechia ma już tylko siedem punktów przewagi nad strefą spadkową (w najgorszym przypadku zaledwie pięć).
Już w najbliższą środę nasi piłkarze zmierzą się z rezerwami Legii Warszawa.
RKS Lechia - WKS Wieluń 0:0
Skład: Holewiński - Polit, Dolot, Milczarek, Matysiak - Potakowski, Iwańczuk, Stańdo - Mirecki, Piechna, Kubiak
Z ławki: Trepiak, Król, Cyran, Witczak
Napisz komentarz
Komentarze