Świat zwariował? Być może tak jest. Tym bardziej, że aktywny udział w social mediach jest w jakiejś mierze realizacją tkwiącej w każdym człowieku potrzeby ekshibicjonizmu. Jeśli ktoś chroni swoją prywatność, powinien internetowych wynalazków raczej unikać.
Do czego jeszcze może służyć Facebook? Możemy na nim tropić ludzi i to nie tylko bliskich znajomych ale także tych, których wcale nie znamy. Informacje, jakie trafiają na osobiste profile, wiele mówią o nas i można je w różnoraki sposób wykorzystywać. Również w sposób przynoszący nam szkodę.
Kiedyś poznanie drugiego człowieka zajmowało lata, dzisiaj wystarczy, że przejrzymy jego profil internetowy. Będziemy wiedzieli jakie czyta książki, jakie lubi filmy, co oglądał w kinie, gdzie spędza wakacje itd. Pozornie nic nie znaczący „like” mówi wiele o osobie, która daną stronę czy artykuł polubiła, o jej poglądach i preferencjach.
Sprytny manipulator dla osiągnięcia własnych korzyści jest w stanie każdą taką informację wykorzystać. Wystarczy wyobrazić sobie, że chcemy zrobić dobre wrażenie na kobiecie, którą chcielibyśmy uwieść. Na ile będą nam pomocne informacje o ulubionych lekturach, książkach, muzyce, filmach, aktorach czy projektantach mody? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie. Jest to tylko jeden z przykładów. Jeśli nawet jest on nieco frywolny, to pokazuje doskonale sam mechanizm oddziaływania. Dane z portali możemy wykorzystywać także w rozmowach biznesowych. Przecież dużo łatwiej i przyjemniej rozmawia nam się z kimś, kto podziela nasze zamiłowania, ma podobne poglądy i w zadziwiający (ale nie natrętny) sposób potrafi je zamanifestować. Równocześnie sprytny manipulator potrafi idealny sposób dostosować własny profil, kreując swój własny wizerunek, często nie mający nic wspólnego z rzeczywistością.
Prawda, że jest to niebezpieczne? Dlatego właśnie serwisy takie jak NK lub FB wprowadziły szereg ograniczeń, które sami możemy sobie zdefiniować w naszych ustawieniach prywatności. Pamiętać jednak warto, że nie są to systemy doskonałe.
Dla zabawy możemy urządzić sobie wycieczkę po profilach tomaszowskich radnych. Jaki pozostawiają ślad w Internecie? Może być on ciekawszy niż suche dane widniejące w oświadczeniach majątkowych.
Krzysztof Barański w social media się nie zabawia. Jak sam twierdzi chroni swoją prywatność i nie ma potrzeby korzystania np. z Facebooka. To świadoma decyzja a nie symbol zacofania, jakby się mogło komuś wydawać.
O Izabeli Batorskiej dowiemy się niewiele. Lubi Fergie (nam też się podobają jej wypełnione botoksem usta) i The Sims oraz buty na wysokich szpilkach oraz, że charakter jej związku jest „skomplikowany”. Do niebieskich spodni zakłada zielonawe buty, różowy pasek i nosi czerwoną torebkę. Poszukuje informacji o tym jak odnieść sukces i spodobało jej się „12 rzeczy, które chciałby usłyszeć mężczyzna”. Jeden z udostępnionych linków mówi o tym, że coś komuś „wyskoczyło z biustu”. Mimo najszczerszych chęci nie udało nam się sprawdzić co to dokładnie było a naprawdę chcieliśmy to zobaczyć. Radna zapowiada swój udział w zajęciach Zumby. Polecamy, sami chętnie wzięlibyśmy w nich udział.
Krzysztof Batorski na Facebooku nie jest zbyt aktywny. Wiemy, że skończył Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i Technikum Mechaniczne w Tomaszowie Mazowieckim. Jego poglądy religijne to „roztargniony katolicyzm” (przy najbliższej okazji zapytamy co to znaczy) a politycznie to „dobroczynizm społeczny” (również poprosimy o definicję). Radny lubi biegać ale najwyraźniej nie lubi muzyki, filmów, książek ani urodziwych aktorek. Nam brakuje fotografii ze spektakularnych akcji ratunkowych i gaśniczych. Wiadomo przecież, że za mundurem panny sznurem a tu nic…
Wacława Bąk na „fejsie” szaleje. Radna bardzo aktywna i to nie tylko poprzez komputer stacjonarny i laptopa. Niektóre polubienia pochodzą z aplikacji mobilnych a więc pani Wacława lubi sprawdzić na telefonie co tam w kraju i mieście słychać. Dużo zdjęć rodzinnych (zalecamy ostrożność). Lubimy panią Wacławę, bo ona lubi nas. J Również bulwersują nas zmiany w systemie oświaty.
Arkadiusz Gajewski, to chyba jedyny spośród radnych absolwent SGH. Radny lubi filmy science fiction ale chyba nie tylko, bo na liście polubień są takie seriale jak Homeland, Rzym czy Gra o Tron. W sumie niezły wybór . Do tego doliczyć można Hobbita. Z całą pewnością przeczytał też książkę Mariusz Zielke „wyrok” )super rzecz). W profilu brakuje preferencji muzycznych. Nie dowiemy się więc czy Gajewski lubi Nergala i Behemotha. Jedno jest pewne lubi Platformę Obywatelską. Ciekawe, co jako absolwent Szkoły Głównej Handlowej myśli o obecnym fiskalizmie i dziurze budżetowej Rostowskiego, przy której dziura Bauca była ledwie dziurką (pytania sobie zanotujemy i z całą pewnością je kiedyś zadamy.
Ciekawym internetowo osobnikiem jest Łukasz Rzęczykowski. Mimo, że na sesjach Rady Miejskiej nie błyszczy aktywnością, w Internecie wypada nieco lepiej na tle swoich samorządowych kolegów i koleżanek. Radny budzi nawet przemieszany z sympatią lęk, bo wśród ulubionych filmów ,a „Chłopców z ferajny” a jako ulubioną grę wskazuje poker. Gdyby jeszcze wśród preferowanych seriali znalazła się „Rodzina Soprano” i „Zakazane Imperium”, mielibyśmy do czynienia z prawdziwym „Ojcem Chrzestnym” a może raczej chrześniakiem biorąc pod uwagę stosunkowo młody wiek.
Tomasz Trzonek jest internetową gwiazdą lewicy. Nowy Dyrektor tomaszowskiego Domu Dziecka lubi pozować do zdjęć w koszulce z napisem SLD. Nie ma ulubionych książek, filmów ani muzyki. Za to z pewnością do jego faworytów należy Józef Oleksy. My też człowieka lubimy, szczególnie odkąd światło dzienne ujrzały taśmy Gudzowatego. Trzonek z całą pewnością jest też fanem Lechii i łódzkiego Widzewa. Doładowuje się napojami Las Vegas zakupionymi w sklepach Zagłoby.
Tomasz Wawro profil FB posiada ale nie wiele z niego wynika. Na plus radnemu należy zapisać, że w wśród nielicznych polubień, znajdujemy serwis NaszTomaszów.pl. To dobrze o radnym świadczy i nie będziemy mu specjalnie dokuczać.
To w największym skrócie opis profili radnych Rady Miejskiej w Tomaszowie Mazowieckim. Nie dowiemy się z nich niczego na temat ich działalności publicznej, inicjatyw jakie podejmują w ramach swojej działalności samorządowej. Poza może Wacławą Bąk nie znajdziemy na nich tematów ważnych dla lokalnych społeczności, komentarzy do bieżących wydarzeń w mieście, kraju i na świecie.
Nasi radni wypadają zdecydowanie blado, miernie i sami tworzą swój dosyć mimo wszystko prawdziwy obraz. Ich aktywność w Internecie odzwierciedla dosyć dokładnie ich zaangażowanie w pracę na rzecz ludzi, którzy ich wybrali. Już w przyszłym roku większość z nich będzie po raz kolejny ubiegać się o nasze głosy. Będą się chwalić swoimi "dokonaniami", których nie da się w żaden sposób zweryfikować.
Napisz komentarz
Komentarze