Owszem, jedno się zmieniło: nie da się pewnych faktów ukrywać bo mnożą się tragiczne samopodpalenia, rządzone przez Platformę miasta paraliżuje nieudolność, a wiele grup społecznych z determinacją walczy o zmianę. Media czasami muszą o tym poinformować żeby zachować elementarną wiarygodność. Ale nie mają one z tym społecznym poruszeniem żadnego związku! Ba, robią to zdawkowo, z wyraźną niechęcią.
Nie ma mowy np. o debatach na trudne dla władzy tematy. Czy ktoś widział gdzieś poważną dyskusję fachowców na temat jakości rządów HGW w Warszawie? Zobaczył twardy reportaż o tym jak PO szuka haków na organizatorów warszawskiego referendum? Usłyszał twarde pytania do premiera o relacje z Niemcami po filmie "Nazi matki, nazi ojcowie"? Nic. A cała rzekoma krytyka Platformy, jak się w nią uważnie wsłuchać, dotyczy wyłącznie nieskuteczności Tuska w walce z opozycją, jest alarmowaniem, że jak tak dalej pójdzie, to utoną wszyscy.
Kilka przykładów. W "Faktach TVN", w dniu gdy HGW po raz kolejny się kompromituje, najważniejszą informacją dnia jest to iż prezes PiS uważa, że konstytucja powinna zaczynać się dawnymi słowami "W imię Boga Wszechmogącego". Ta "zbrodnia" została przez dziennikarza Krzysztofa Skórzyńskiego właściwie naświetlona, widz nie miał wątpliwości iż spalenie Reichstagu to przy tym podpalaniu Polski mały pikuś.
Z kolei wybory w Elblągu skomentowali w poniedziałek rano w porankach informacyjnych: Julia Pitera, Józef Oleksy, Grzegorz Schetyna, Janusz Palikot i Jacek Kurski. Przedstawiciela zwycięskiej partii zaproszono, po Rafale Grupińskim, tylko do radiowej Jedynki.
Oglądam i przestawienia wajchy nie widzę. Owszem, media elektroniczne muszą pokazywać pojedyncze nieprawidłowości, ale robią wszystko by nikt nie nazwał całości, nie podsumował, nie połączył faktów. I jest to bardzo, bardzo precyzyjnie przestrzegane. Mnożą się też drobne manipulacje i przeinaczenia, wprowadza się język sugerujący iż możliwość zmiany politycznej to awantura, że zwykłych ludzi to nic nie obchodzi. Oni, rzekomo, są półgłówkami zainteresowanymi jedynie "konkretnymi" sprawami.
Nie piszę tych słów by stwierdzić, że jakaś fundamentalna zmiana nie jest możliwa. Ale trzeba stąpać po ziemi. Tyle będzie wolnych mediów ile własności w mediach. Te, które przez ostatnie lata służyły władzy będą to robiły nadal. Co najwyżej na chwilę zmniejszą presję, ale tylko po to, by w odpowiednim momencie zorganizować nową kampanię potępienia opozycji. Wiedzą, że Tusk naprawdę nie odda Polski bez walki.
Osobiście obawiam się najgorszego - prowokacji, która będzie miała doprowadzić do rozlewu krwi i poważnych zamieszek. Podpalenie kraju, rozchybotanie emocjonalne, stworzenie poczucia zagrożenia i skłonienie przestraszonych ludzi by opowiedzieli się za "stabilnością" to dziś jedyna szansa PO na wyjście z korkociągu porażek. I oni też doskonale to wiedzą. A to, że zrobią wszystko by utrzymać władzę gdyż rządzili w przekonaniu iż nikt nigdy nie sprawdzi, nie rozliczy, też nie ulega wątpliwości. Grają panowie o wszystko, nie mają się gdzie ewakuować.
Michał Karnowski, źródło: wPolityce.pl
Napisz komentarz
Komentarze