Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 18 kwietnia 2025 01:23
Reklama Sklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Kolejny odcinek cyklu Antoniego Malewskiego. Kto nie miał okazji pojawić się we Włókniarzu cztery lata temu, może poczuć przez chwilę atmosferę spotkania
Reklama dotacje unijne dla firm MŚP

 

Reklama

Sobota, 29 sierpnia 2009 roku, dzień moich 64 urodzin, około godziny 5.00 nad ranem obudził mnie walący z wielką siłą o okienne parapety, deszcz. To była potężna ulewa. Podniosłem w górę okienne rolety, wyjrzałem przez okno, całe niebo zachmurzone. - Do południa zapewne przejdzie – z taką świadomością położyłem się ponownie do łóżka. Wstałem około 9.00, za oknem bez zmian, nadal leje „jak z cebra”. Nie czyniłem żadnych ruchów, z wielką nadzieją oczekiwałem poprawy pogody, choć muszę przyznać, że stan mojego ducha był nienajlepszy. - Do 17.00 jeszcze sporo mamy czasu – pocieszałem się spoglądając z niepokojem w swoje okno. Około 10.30 mam telefon od pani Dąbrowskiej z drukarni MOMAG, -  Panie Antoni,
z radością muszę poinformować pana, że cały nakład książki „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie” wykonaliśmy. O godzinie 12.00 z portierni zakładu może pan odebrać całe zlecenie.
Ta informacja była jak kubek miodu wylany na moje serce.

 

Tą radosną informacją natychmiast podzieliłem się telefonicznie z chłopakami z ulicy Brzozowej. Kwadrans przed 12.00 Janek z Wojtkiem podjechali volvo combi pod mój blok i razem udaliśmy się, niczym Gary Cooper w filmie W samo południe, na ulicę Farbiarską do MOMAG-u. W strugach ulewnego deszczu, przy hejnale z Wieży Mariackiej, załadowaliśmy (34 paczki x 30 sztuk w każdej) na samochód i udaliśmy się z książkowym bagażem do księgarni Barbary Goździk przy Placu Kościuszki 22 (Basia była wydawcą tej publikacji).

 

Po rozładunku, na zapleczu księgarni, nasza gospodyni, uraczyła nas wspaniałą, gorącą herbatą z rumem. W trakcie spijania aromatycznego napoju odbieram telefon od pani Naczelnik, Katarzyny Rutkowskiej – Biernackiej, - Panie Antoni z przykrością muszę poinformować pana, że ze względu na niepogodę, imprezę z Parku Solidarność przenosimy do Sali widowiskowej kina Włókniarz. Informację o zmianie miejsca imprezy wywiesiliśmy na bramie wejściowej do Parku Solidarność, również Radio Fama co chwila nadaje komunikaty o tej zmianie. Ulicami miasta od godziny 15.00 będzie jeździł samochód, który przez tubę informował będzie mieszkańców o tej zmianie. Proszę by pan przybył ze swoimi kolegami od rock’n’rolla do Włókniarza na godzinę 17.00. Trochę zmienił się scenariusz spotkania, ale o tym porozmawiamy na miejscu. Rozpoczynamy spotkanie o 18.00. Wszystko odbędzie się normalnie, zapewniam pana, a zatem do zobaczenia.

 

Kiedy opuszczaliśmy księgarnię było około 14.00, deszcz nadal padał, a do Wojtka zadzwonił Marek Zarzycki. – Wojtek wjeżdżam od strony Warszawy na ulice Tomaszowa, gdzie mam się udać? Szymon pokierował Zarzyka na Brzozową, a sami z Jankiem udali się w tym samym kierunku, a ja, ukontentowany przebiegiem wydarzeń dnia, autobusem „14”, z głębokim westchnieniem, - Uff nareszcie wszystko się pozytywnie wyjaśniło - pojechałem na zasłużony obiad do domu przy ulicy Dzieci Polskich, w dzielnicy Niebrów. Po obiedzie i dwugodzinnej sjeście, ze spokojem udałem się do byłego ZDK Włókniarz przy ulicy Mościckiego 6.

 

Kiedy znalazłem się w obiekcie ZDK, o ironio, przestało padać, nawet bardzo się wypogodziło, było cieplej niż w trakcie dnia przy padającym deszczu ale nie był to czas na odwrócenie zaplanowanych wcześniej, już ustalonych wydarzeń związanych z muzycznym świętem, 50 lat Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Sala kinowa nabita była do ostatniego miejsca. Dziesiątki osób po obu stronach widowni podpierało ściany. Przybyło na moje zaproszenie wielu tomaszowian, którzy byli wiodącymi postaciami w tworzeniu podwalin rock’n’rolla i jego rozpowszechnianiu (np. w kultowej kawiarni Literacka, restauracji kawiarni Jagódka czy w Klubie ZMS przy Barlickiego), przyjaciół, żyjących dziś w najbardziej odległych regionach świata czy kraju; Wojtek Szymon Szymański z Nowego Jorku, Edek Wójciak z Toronto, Jurek Dereń z małżonką Anią z Wrocławia, Czarek Francke z małżonką Henią z Gdańska, moja kuzynka Halina z Pabianic czy nieżyjąca dziś moja siostra Barbara z mężem Zbigniewem ze Śląska i wielu innych nie wymienionych w tym felietonie osób.

 

Dzięki wypogodzeniu się otworzyliśmy drzwi na zewnątrz pomieszczenia, by mogli stanąć przy otwartych drzwiach, na dziedzińcu ZDK Włókniarz ci, którzy nie mieli szczęścia dostać się do środka sali kinowej, by z niewygodnej pozycji mogli, choć szczątkowo, obejrzeć jedno z największych, muzycznych wydarzeń jakie w historii miasta odbyło się w ostatnią sobotę wakacji 2009 roku. Miałem osobistą satysfakcję, że w narożniku sali kina, przy drzwiach wyjściowych na zewnątrz, Basia Goździk, przy pomocy męża Czesława i mojej synowej Anny, mogła sprzedawać książkę mojego autorstwa, tematycznie związaną z niniejszymi obchodami święta rock’n’rolla, Moje miasto w rock’n’rollowym widzie. Publikacja ta miała największą sprzedaż, jednego dnia, ze wszystkich moich wydanych trzech tytułów Tryptyku.

 

Zjawiliśmy się o godzinie 17.00 w komplecie, to znaczy Wojtek Szymon, Mirek Orłowski i Marek Zarzycki, których na miejsce swoim volvo dowiózł Janek Koziorowski. Omówiliśmy w skrócie lekko zmieniony nasz występ, którym miało  rozpocząć się jubileuszowe spotkanie. Również ustaliliśmy z prowadzącym, Tomkiem Zdonkiem, w którym momencie zmienionego scenariusza, wcisnąć rhythm’n’bluesowe szaleństwo Marka Zarzyckiego. Po uzgodnieniu ogłosiliśmy, że recital Zarzyka odbędzie się po występie warszawskiej grupy SZYMONERSI. Wybiła godzina 18.00, przy ogromnym aplauzie publiczności na scenę wchodzi wodzirej spotkania, dyrektor MDK, Tomek Zdonek i rozpoczął:

 

- Dobry wieczór państwu, mam zaszczyt zapowiedzieć największe wydarzenie w 50-letniej historii rock’n’rolla w naszym mieście. Chciałbym na początek, wyrazić swoją wdzięczność, wszystkim tym, którzy mimo, że nie należę do tamtej epoki, jeszcze nie było mnie na świecie, zaufali mi i powierzyli prowadzenie historycznego przedsięwzięcia. Choć pogoda sprawiła nam figla i dużo trzeba było wysiłku, by tak ważne dla miasta wydarzenie przenieść z Muszli Koncertowej do pomieszczenia Sali kinowej Włókniarz. Pomimo kłopotów, jestem szczęśliwy, że mogę przed państwem stanąć i poprowadzić dzisiejsze spotkanie. Kiedy patrzę na tłoczące się rzesze fanów, miłośników rock’n’rolla, tych siedzących na widowni jak również tych podpierających ściany kina, a szczególnie wszystkich tych, stojących na zewnątrz pomieszczenia mogę zapewnić, że czeka nas wspaniała, egzotycznie szalona zabawa, w którą wprowadzi nas, lokalny heros rock’n’rolla, pan Antoni Malewski. Panie Antoni – ZACZYNAMY - zapraszam na scenę.

 

Przy dźwiękach najbardziej klasycznego przeboju wszechczasów, jednego z prekursorów rock’n’rolla Billa Haleya, Rock Around The Clock, wchodzę na scenę kina Włókniarz i przy szalejącej jak za dawnych lat widowni, z okrzykami i fruwającymi marynarkami, rozpoczynam z łezką w oku, obchody święta rock’n’rolla w naszym mieście. Zacząłem od historii z kina Mazowsze (z 4 października 1959 roku), o tym jak zamiast poranka dla dzieci wystąpił po raz pierwszy w naszym mieście, rock’n’rollowy zespół w Polsce założony przez pana Franciszka Walickiego, Rhythm and Blues, co zaowocowało początkiem tego stylu w Tomaszowie. Przypomniałem starzycką jedenastolatkę, na tak zwanej górce przy ulicy Warszawskiej, miejscu, w którym w szkolnej kotłowni nastąpiła moja, rock’n’rollowa inicjacja. Opowiadając wydarzenia z przed 50 laty czułem wzruszenie zatykające gardło ale i radość, że dane było mi doczekać przepięknego jubileuszu. Wspomniałem koleżanki i kolegów, którzy uczestniczyli i przyczyniali się do rozwoju tej formacji w mieście a przedwczesna śmierć nie dała im szans doczekać tak pięknej chwili. Po opowiedzianej sekwencji z kina i szkolnej kotłowni, dołączyli do mnie Wojtek Szymon i Mirek Orłowski.

 

 

 

 

 

 

Wojtek przedstawił na przełomie lat 1950/60 tragiczną sytuację na polskim rynku płytowym, w zakazanej dziedzinie jakim był rock’n’roll, a właściwie o ich całkowitym wakacie na półkach sklepowych, o swoich sposobach w zdobywaniu płyt i domowej skarbnicy rock’n’rollowych krążków.  Opowiedział również o muzycznych seansach, spotkaniach w swoim mieszkaniu przy Placu Kościuszki 17 oraz o najsłynniejszych prywatkach w mieście, jako jedyne miejsca dla młodzieży pracującej, szkolnej, w których można było uprawiać taneczne szaleństwa przy prawdziwym rock’n’rollu. Przyznał, że dzięki rock’n’rollowi zawdzięcza swój obecny status w Stanach Zjednoczonych, że dane mu było poznać wiele wybitnych postaci ze światowego show buisnessu, że mógł zobaczyć i przebywać w miejscu, w którym tworzył się rock’n’roll, to jest maleńkie studio nagrań SUN RECORDS w Memphis, gdzie poznał i uścisnął dłoń samego Sama Phillipsa, najsłynniejszego właściciela studia nagrań rock’n’rollowych krążków. To tu zaczynali swoje kariery najwięksi z największych; Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Carl Perkins, Billy Lee Riley, Roy Orbison czy Johnny Cash.

 

Mirek Orłowski, jak wcześniej ustaliliśmy w scenariuszu imprezy, jak przystało na jedynego z byłego województwa łódzkiego (przed gierkowskim podziałem Polski na 49 województw) uczestnika wielkiego, szczecińskiego finału Szukamy Młodych Talentów w 1962 roku. Opowiedział o swojej, amatorskiej przygodzie z rock’n’rollem. Drodze do lokalnego sukcesu poprzez miejskie i wojewódzkie eliminacje i zwycięski wyjazd do Szczecina. Opowiedział także o kulisach trzydniowych finałach szczecińskich, o piosenkarzach amatorach, z którymi się zaprzyjaźnił, a po finałach stali się zawodowcami i idolami polskiej młodzieży (Wojtek Kędziora – Korda, Czesław Wydrzycki – Niemen, Wojtek Gąssowski, Karin Stanek, Helena Majdaniec czy Krzysztof Klenczon).

 

Po naszym wystąpieniu rozpoczęło się całkowicie rock’n’rollowo, przy szalonych przebojach z epoki lat 50/60-tych, kolejno wystąpiły tomaszowskie, taneczne grupy. Najpierw uraczyli widownię tanecznymi popisami, roztańczone dzieci z grupy ASTER pani Beaty Będerz a po nich, dwie młodzieżowe pary z zespołu CANTINERO, wykonały bardziej profesjonalne kołatanie, klasycznym krokiem jive, ze wspaniałymi figurami co wywołało wśród przybyłych, duży aplauz i rock’n’rollową ekstazę. Myślę, że szereg odtwarzanych, rock’n’rollowych przebojów, jeden po drugim, oraz taneczne szaleństwa naszych milusińskich, wprowadziły przybyłych w najpiękniejszy okres lat sześćdziesiątych minionego wieku, przy czym zadowolić mogły najbardziej wybrednych w tej dziedzinie.

 

Po dziecięcych i młodzieżowych występach na kinowej scenie ukazała się warszawska grupa (zamiast planowanej Korda Nebeski Band) muzyczna, SZYMONERSI a w niej trzy wspaniałe, bardzo zgrabne, podniecająco, kuso ubrane wokalistki zespołu. Choć śpiewały profesjonalnie w stylu słynnej, szwedzkiej grupy ABBA, w tym wiele przebojowych coverów z ich repertuaru, to jednak kilku zatwardziałych rock’n’rollowców, na znak protestu, opuszczało z okrzykiem – Antek, jesteśmy oszukani, to nie jest rock’n’roll - salę kina Włókniarz. Choć w trakcie trwania spotkania była informacja o rock’n’rollowym występie Marka Zarzyckiego ci najbardziej krnąbrni, wychodząc z sali w proteście, posiali na widowni ferment, by z upokorzeniem po krótkim czasie zawstydzeni, ze spuszczonymi głowami, powrócili na salę kina Włókniarz powiadomieni telefonami komórkowymi przez wytrwałych na widowni, kiedy na scenie, w rhythm’n’bluesowym rytmie ukazał się Marek Zarzyk Zarzycki.

 

Marek swój nieplanowany mini koncert rozpoczął wielkim przebojem Elvisa Presleya, Don’t Be Cruel by po chwili utworem z repertuaru Fatsa Domino I’m In Love Again wprowadzić wszystkich w rock’n’rollową ekstazę. Ten blisko 40 minutowy recital Zarzyk zakończył hitem killera rock’n’rolla Jerry Lee Lewisa, Great Balls Of Fire. Dzisiaj kiedy wspominam to wydarzenie nie jestem w stanie wytłumaczyć co spowodowało, że Marek bez wypłaconej złotówki, na koszt własny przybył do Tomaszowa, by ratować mój honor, honor miasta, honor rock’n’rolla, dał fantastyczny, profesjonalny, muzyczny popis, wykonując piosenki, pokolenia najpiękniejszego okresu lat 60-tych dla polskiej młodzieży. Gdy próbowałem przed nim tłumaczyć się brakiem pieniędzy za występ on natychmiast skierował do mnie słowa, - Antek nie przeżywaj, przyjechałem do Tomaszowa tylko dla mojego przyjaciela Wojtka Szymona z Nowego Jorku, ale tak naprawdę i przede wszystkim przybyłem dla ukochanego ROCK’N’ROLLA.

 

 


Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Antek Malewski 10.05.2013 14:11
Chodzi o JAZZ CLUB "IRIDIUM" w Nowym Jorku, który założył, legenda gitary, Les Paul. Tu odbył się koncert na rzecz Les Paula (planowano połączyć koncert Jeff Becka z jego 95 urodzinami). Les Paul zmarł kilka miesięcy wcześniej przeżywszy 94 lata, ale koncert "Rock'n'Roll Party" odbył się choć bez udziału jubilata.

Antek Malewski 10.05.2013 06:59
Do pana Rocken -. Absolutnie zgadzam się z Panem, że rock'n'roll nie umarł i w wielu miejscach na świecie czy w naszym kraju nadal, choć w "szczątkowy" sposób jest odtwarzany czy tworzony (komponowane nowe utwory) o czym opowiadam w tych felietonach w rozdziałach jak np "Listy z Nowego Jorku (I/VI)". Nawet "wielcy" tego świata muzycznego jak Jeff Beck wspaniałym powrotem do rock'n'rolla w słynnym koncercie w nowojorskim JAZZ CLUB (świątynia Les Paula) "Rock'n'Roll Party honouring Les Paul" dał temu 2009 roku dowód. "Zatrudnił" w tym koncercie wspomnianego przez Pana Briana Setzera (Twenty Flight Rock) czy Gary US Band (w słynnym New Orleans) ale też młodych, tak jak fantastycznie śpiewającego presleyowskie "covery", DARREL HIGHAM czy jego żonę, niesamowitą IMELDĘ MAY. Ale w swoich felietonach nie chciałem opisywać czy "przepisywać" aktualnych, światowych historii w tym stylu a raczej subiektywnie opowiadać o miejscach o ludziach związanych z naszym miastem, którzy żyli i poświęcili temu stylowi i propagowali go, przynajmniej w części swego życia. Jeśli chodzi o pana Marka Zarzyckiego, to nie jest on wielką gwiazdą na panujące w tamtych latach warunki z prostej przyczyny, nie każdy muzyk, piosenkarz mógł wypłynąć na "wielkie wody" jeśli nie wzięła go pod parasol ochronny ESTRADA POLSKA (czy estrady wojewódzkie). Byli tylko wybrani, takich jak Zarzycki było setki, których nie było stać na profesjonalne instrumenty (czy w ogóle kupno w naszym kraju np tak popularnego instrumentu jak gitara), wzmacniacze czy "wejście" do studia nagrań, nawet gdy posiadało się wielki talent. Taka "Eksplozja brytyjska" była również w Polsce, w połowie lat 60-tych powstawały zespoły młodzieżowe jak grzyby po deszczu, między innymi zespół Zarzyckiego KAWALEROWIE. Tylko, że na zachodzie nie było problemu podniesienia w górę "żelaznej kurtyny". Dzisiaj wychodzą różne publikacje o tamtych latach, o nieznanych bliżej zespołach. Mam na myśli "dzieło" Romana Stinzinga i Andrzeja Icha MOTŁAWA - BEAT czyli trójmiejska scena big-beatowa lat 60-tych czy wspaniały film Bogdana Bogiela WIATR OD MORZA CZYLI BIG BEAT PO SZCZECIŃSKU. W 45 rozdziale Subiektywnej Historii R&R poświęcę uwagę czytającym te felietony, właśnie Markowi Zarzyckiemu i trudnościach rynkowych i medialnych młodych ludzi, w tamtej epoce. Dziękuję panu Rocken, jestem wdzięczny za wpis i próbę wywołania dyskusji w temacie "Rock'n'Roll".

Rocken 06.05.2013 18:26
Czytam dość często Pańskie artykułu i bardzo podobała mi się opowieści z lat 50,60,70. Jednak muszę się nie zgodzić w kilku ostatnich artykułach z takim gloryfikowaniem artystów takich jak pan Zarzycki itp. Rozumiem, że dla Państwa jako przyjacieli jest to pod wieloma względami przeżycie. Jednak podawanie tego młodzieży i mówienie, że to jest prawdziwy rock'n'roll którego już się nie gra jest moim zdaniem mocno naciągane. Nie chcę aby ktoś się poczuł urażony więc poziomu muzycznego takich artystów jak pan Zarzycki nie będę komentował. Rozumiem, że problemem są kwestie finansowe i aby zaprosić renomowany zespół trzeba mieć budżet. Jednak wydaje mi się, że odrobina obiektywizmu powinna być. Prawdziwego rock'n'rolla gra się również i obecnie, wiem że można powiedzieć, że złote lata tej muzyki już za nami i co miało być wygrane zostało już zagrane. Ale jest spora scena muzyki rock'n'rollowej na świecie. I nie mówię tego o czymś co nie raz w radio lub tv się pojawia i jakiś zespół nazywa swoją muzykę rock'n'rollem albo bluesem bo w mediach ogólnopolskich takiej muzyki nie uświadczymy. Ale np. bardzo mocna scena jest w Los Angeles, tam króluje ciągle West Coast Blues, czyli mieszanka bluesa i rock'n'rolla mocno swingująca. Tam działał taki człowiek jak Nick Curran niestety już świętej pamięci, ale ciągle działa The Fabulous Thunderbirds, Sean Carney, płyty nagrywa i z wielkim powodzeniem koncertuje Brian Setzer. W europie mocną scenę mają Holendrzy, nie dawno pojawił się bardzo młody zespół świetnie grający Sugar Boy and Sinners. W Polsce takiej muzyki na dobrym poziomie również się znajdzie, Szulerzy, Shakin" Dudi, a także tacy młodzi ludzie jak Boogie Boys koncertujący z wielkim powodzeniem na całym świecie. 3 lata temu zajęli 3 miejsce w konkursie w Memphis Blues Challenge. Myślę, że młodych można bardziej skutecznej zarazić taką muzyką pokazując, że to nie jest jakiś skansen ani lamus. Ta muzyka jest ciągle żywa nie pojawia się w mainstreamie ale w dzisiejszej dobie można dotrzeć do naprawdę wartościowych muzyków a jeśli ktoś zobaczy, że to ciągle żyje i nawet rówieśnicy tak grają to potem i tak sięgnie do korzeni bo bez tego ani rusz ! Pozdrawiam !

Antek Malewski 03.05.2013 06:24
Pozwolę sobie przedstawić postaci na FOTO z pamiętnego koncertu na rzezcz obchodów 50 LAT ROCK'N'ROLLA W TOMASZOWIE MAZOWIECKIM i tak; 1. Marek Zarzyk Zarzycki. 2. Taneczna para z zespołu CANTINERO. 3. Śpiewające, dziewczęce trio z zespołu SZYMONERSI.

Opinie

Brygida T.Brygida T.

Dlaczego krytykujemy posłów, senatorów czy radnych? Czy jest to w ogóle sprawiedliwe? Przecież sami ich wybieramy, więc pretensje powinniśmy mieć tylko do siebie. Że zostaliśmy oszukani? No, cóż - metoda na wnuczka, czy na polityka, cóż to za różnica? Skoro wpuszczasz kogoś do mieszkania, to sprawdź kim ta osoba jest

Obecna kadencja samorządowa niedługo zatoczy pierwsze okrążenie. Za kilka tygodni minie rok odkąd radni sprawują swoje mandaty. Zapewne wiele osób zada sobie pytanie: jaki jest tego efekt? Za co tak zwani "samorządowcy" biorą publiczną kasę? Chyba nie za hejterskie wpisy w internecie, podszczuwania, czy oratorskie popisy zawierające tak samo dużo słów, jak mało jest w nich sensu? Która z osób, oddających głos w wyborach samorządowych śledzi na bieżąco poczynania radnych, przy których postawili swój krzyżyk? Kto z Was zgłosił się do własnego wybrańca z prośbą o interwencję w jakiejkolwiek sprawie? Uzyskaliście pomoc? Są to oczywiście pytania czysto retoryczne. Samorządowa patologia jest coraz głębsza. Z kadencji na kadencję, z roku na rok. Radni zajmują się sobą nawzajem, walczą o stołki i ulegają korupcji. Liczy się głównie kasa i polityczne gierki. Gdzie w tym sprawy ważne dla mieszkańców? Wczorajsze obrady Rady Powiatu Tomaszowskiego były tego dobitnym przykładem. Budziły zażenowanie i smutek. Czy można upaść jeszcze niżej? W naszej rzeczywistości niestety wszystko jest możliwe, a przecież zapewniano Was, że będzie lepiej! Nieprawdaż?

80 lat Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych

Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne S.A. (WSiP) to najstarsze polskie wydawnictwo edukacyjne i jedna z najbardziej rozpoznawalnych firm działających na rynku podręczników oraz narzędzi edukacyjnych dla szkół w Polsce. Podstawę oferty stanowią tradycyjne i cyfrowe produkty dla wszystkich poziomów edukacji - od wychowania przedszkolnego, przez szkoły podstawowe, licea, technika do szkół branżowych. Firma rozwija innowacyjną platformę edukacyjną - EDURANGĘ. Dbając o najwyższy poziom przygotowywanych materiałów, WSiP nie pomija roli rozwoju zawodowego nauczycieli. Dlatego prowadzi niepubliczny ośrodek doskonalenia nauczycieli ORKE, który wspiera profesjonalnymi szkoleniami nauczycieli oraz dyrektorów szkół i placówek oświatowych.Data dodania artykułu: 08.04.2025 09:17
80 lat Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych

Europosłowie: będziemy walczyć o utrzymanie finansowania polityki spójności i polityki rolnej UE

Sprawozdawcy Parlamentu Europejskiego ds. kolejnego wieloletniego budżetu UE uważają, że pomimo nowych wyzwań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa, polityka spójności oraz wspólna polityka rolna - które wykorzystują obecnie 2/3 budżetu UE - muszą być traktowane priorytetowo. „Europa musi stać się silniejsza i musi to znaleźć odzwierciedlenie w budżecie” - mówi europoseł Siegfried Mureșan.Data dodania artykułu: 08.04.2025 09:10
Europosłowie: będziemy walczyć o utrzymanie finansowania polityki spójności i polityki rolnej UE

Psy asystujące wspierają osoby z problemami psychicznymi

Odpowiednio przygotowany pies może być dobrym wsparciem dla osób zmagających się problemami zdrowia psychicznego i istotnym uzupełnieniem ich terapii; takie psy są już szkolone w Polsce. 7 kwietnia przypada Światowy Dzień Chorego Psychicznie.Data dodania artykułu: 07.04.2025 13:27
Psy asystujące wspierają osoby z problemami psychicznymi
Reklama
Reklama
Urodzinowa Majówka w Skansenie Rzeki Pilicy!

Urodzinowa Majówka w Skansenie Rzeki Pilicy!

Czwartek, 1 maja 2025, godz. 12:00–19:00  Skansen Rzeki Pilicy,  ul. Modrzewskiego 9/11, Tomaszów Mazowiecki Wstęp biletowany – bilety dostępne w kasie SkansenuMajówka w sercu przyrody, z zapachem świeżego chleba, śmiechem dzieci i dźwiękiem ludowej muzyki? Brzmi jak plan idealny na majowy dzień! Skansen Rzeki Pilicy świętuje swoje urodziny i z tej okazji przygotował dla Was prawdziwą ucztę atrakcji – pełną tradycji, lokalnych smaków i rodzinnej atmosfery.Od południa do wieczora teren Skansenu wypełnią stoiska pod hasłem „Chleb i coś do chleba”, gdzie będzie można skosztować regionalnych przysmaków. Swoje wyroby zaprezentują lokalni rękodzielnicy i Koła Gospodyń Wiejskich, a najmłodsi znajdą coś dla siebie na stoisku plastycznym i sportowym.Wśród drewnianych zabudowań ożyje historia – będzie można wziąć udział w oprowadzaniu po zabytkowym młynie, wziąć udział w quizie o historii Skansenu i zobaczyć aż dwie wystawy: jubileuszową oraz „Młyny w dorzeczu Pilicy”.Na scenie zaprezentują się zespoły ludowe oraz uczestnicy zajęć wokalnych Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim.Nie zabraknie też animacji dla dzieci i wielu niespodzianek.A na finał tego wyjątkowego dnia  o godzinie 17:00– koncert szantowy o zachodzie słońca! Wystąpi Janusz Nastarowicz & Saku Collective – będzie klimatycznie, nastrojowo i z duszą.Spędź z nami ten dzień – rodzinnie, na świeżym powietrzu, z kulturą, muzyką i pysznym jedzeniem. Takie majówki pamięta się na długo! Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.05.2025
Reklama
Reklama
Reklama
Stołki dla radnych KO ważniejsze niż sprawy mieszkańców

Stołki dla radnych KO ważniejsze niż sprawy mieszkańców

Obecna kadencja samorządowa niedługo zatoczy pierwsze okrążenie. Za kilka tygodni minie rok odkąd radni sprawują swoje mandaty. Zapewne wiele osób zada sobie pytanie: jaki jest tego efekt? Za co tak zwani "samorządowcy" biorą publiczną kasę? Chyba nie za hejterskie wpisy w internecie, podszczuwania, czy oratorskie popisy zawierające tak samo dużo słów, jak mało jest w nich sensu? Która z osób, oddających głos w wyborach samorządowych śledzi na bieżąco poczynania radnych, przy których postawili swój krzyżyk? Kto z Was zgłosił się do własnego wybrańca z prośbą o interwencję w jakiejkolwiek sprawie? Uzyskaliście pomoc? Są to oczywiście pytania czysto retoryczne. Samorządowa patologia jest coraz głębsza. Z kadencji na kadencję, z roku na rok. Radni zajmują się sobą nawzajem, walczą o stołki i ulegają korupcji. Liczy się głównie kasa i polityczne gierki. Gdzie w tym sprawy ważne dla mieszkańców? Wczorajsze obrady Rady Powiatu Tomaszowskiego były tego dobitnym przykładem. Budziły zażenowanie i smutek. Czy można upaść jeszcze niżej? W naszej rzeczywistości niestety wszystko jest możliwe, a przecież zapewniano Was, że będzie lepiej! Nieprawdaż?
Park Ostrowskich? Będzie propozycja zmiany nazwy Parku Miejskiego

Park Ostrowskich? Będzie propozycja zmiany nazwy Parku Miejskiego

Czas przywrócić pamięć o założycielu naszego miasta! - pisze na swoim profilu internetowym, Dariusz Kwapisiewicz z firmy Brand Media, którego fotografie od wielu lat dokumentują wszystkie najważniejsze wydarzenia w naszym mieście.
Reklama
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama