Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 07:26
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Kolejny odcinek cyklu Antoniego Malewskiego. Kto nie miał okazji pojawić się we Włókniarzu cztery lata temu, może poczuć przez chwilę atmosferę spotkania

 

Sobota, 29 sierpnia 2009 roku, dzień moich 64 urodzin, około godziny 5.00 nad ranem obudził mnie walący z wielką siłą o okienne parapety, deszcz. To była potężna ulewa. Podniosłem w górę okienne rolety, wyjrzałem przez okno, całe niebo zachmurzone. - Do południa zapewne przejdzie – z taką świadomością położyłem się ponownie do łóżka. Wstałem około 9.00, za oknem bez zmian, nadal leje „jak z cebra”. Nie czyniłem żadnych ruchów, z wielką nadzieją oczekiwałem poprawy pogody, choć muszę przyznać, że stan mojego ducha był nienajlepszy. - Do 17.00 jeszcze sporo mamy czasu – pocieszałem się spoglądając z niepokojem w swoje okno. Około 10.30 mam telefon od pani Dąbrowskiej z drukarni MOMAG, -  Panie Antoni,
z radością muszę poinformować pana, że cały nakład książki „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie” wykonaliśmy. O godzinie 12.00 z portierni zakładu może pan odebrać całe zlecenie.
Ta informacja była jak kubek miodu wylany na moje serce.

 

Tą radosną informacją natychmiast podzieliłem się telefonicznie z chłopakami z ulicy Brzozowej. Kwadrans przed 12.00 Janek z Wojtkiem podjechali volvo combi pod mój blok i razem udaliśmy się, niczym Gary Cooper w filmie W samo południe, na ulicę Farbiarską do MOMAG-u. W strugach ulewnego deszczu, przy hejnale z Wieży Mariackiej, załadowaliśmy (34 paczki x 30 sztuk w każdej) na samochód i udaliśmy się z książkowym bagażem do księgarni Barbary Goździk przy Placu Kościuszki 22 (Basia była wydawcą tej publikacji).

 

Po rozładunku, na zapleczu księgarni, nasza gospodyni, uraczyła nas wspaniałą, gorącą herbatą z rumem. W trakcie spijania aromatycznego napoju odbieram telefon od pani Naczelnik, Katarzyny Rutkowskiej – Biernackiej, - Panie Antoni z przykrością muszę poinformować pana, że ze względu na niepogodę, imprezę z Parku Solidarność przenosimy do Sali widowiskowej kina Włókniarz. Informację o zmianie miejsca imprezy wywiesiliśmy na bramie wejściowej do Parku Solidarność, również Radio Fama co chwila nadaje komunikaty o tej zmianie. Ulicami miasta od godziny 15.00 będzie jeździł samochód, który przez tubę informował będzie mieszkańców o tej zmianie. Proszę by pan przybył ze swoimi kolegami od rock’n’rolla do Włókniarza na godzinę 17.00. Trochę zmienił się scenariusz spotkania, ale o tym porozmawiamy na miejscu. Rozpoczynamy spotkanie o 18.00. Wszystko odbędzie się normalnie, zapewniam pana, a zatem do zobaczenia.

 

Kiedy opuszczaliśmy księgarnię było około 14.00, deszcz nadal padał, a do Wojtka zadzwonił Marek Zarzycki. – Wojtek wjeżdżam od strony Warszawy na ulice Tomaszowa, gdzie mam się udać? Szymon pokierował Zarzyka na Brzozową, a sami z Jankiem udali się w tym samym kierunku, a ja, ukontentowany przebiegiem wydarzeń dnia, autobusem „14”, z głębokim westchnieniem, - Uff nareszcie wszystko się pozytywnie wyjaśniło - pojechałem na zasłużony obiad do domu przy ulicy Dzieci Polskich, w dzielnicy Niebrów. Po obiedzie i dwugodzinnej sjeście, ze spokojem udałem się do byłego ZDK Włókniarz przy ulicy Mościckiego 6.

 

Kiedy znalazłem się w obiekcie ZDK, o ironio, przestało padać, nawet bardzo się wypogodziło, było cieplej niż w trakcie dnia przy padającym deszczu ale nie był to czas na odwrócenie zaplanowanych wcześniej, już ustalonych wydarzeń związanych z muzycznym świętem, 50 lat Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Sala kinowa nabita była do ostatniego miejsca. Dziesiątki osób po obu stronach widowni podpierało ściany. Przybyło na moje zaproszenie wielu tomaszowian, którzy byli wiodącymi postaciami w tworzeniu podwalin rock’n’rolla i jego rozpowszechnianiu (np. w kultowej kawiarni Literacka, restauracji kawiarni Jagódka czy w Klubie ZMS przy Barlickiego), przyjaciół, żyjących dziś w najbardziej odległych regionach świata czy kraju; Wojtek Szymon Szymański z Nowego Jorku, Edek Wójciak z Toronto, Jurek Dereń z małżonką Anią z Wrocławia, Czarek Francke z małżonką Henią z Gdańska, moja kuzynka Halina z Pabianic czy nieżyjąca dziś moja siostra Barbara z mężem Zbigniewem ze Śląska i wielu innych nie wymienionych w tym felietonie osób.

 

Dzięki wypogodzeniu się otworzyliśmy drzwi na zewnątrz pomieszczenia, by mogli stanąć przy otwartych drzwiach, na dziedzińcu ZDK Włókniarz ci, którzy nie mieli szczęścia dostać się do środka sali kinowej, by z niewygodnej pozycji mogli, choć szczątkowo, obejrzeć jedno z największych, muzycznych wydarzeń jakie w historii miasta odbyło się w ostatnią sobotę wakacji 2009 roku. Miałem osobistą satysfakcję, że w narożniku sali kina, przy drzwiach wyjściowych na zewnątrz, Basia Goździk, przy pomocy męża Czesława i mojej synowej Anny, mogła sprzedawać książkę mojego autorstwa, tematycznie związaną z niniejszymi obchodami święta rock’n’rolla, Moje miasto w rock’n’rollowym widzie. Publikacja ta miała największą sprzedaż, jednego dnia, ze wszystkich moich wydanych trzech tytułów Tryptyku.

 

Zjawiliśmy się o godzinie 17.00 w komplecie, to znaczy Wojtek Szymon, Mirek Orłowski i Marek Zarzycki, których na miejsce swoim volvo dowiózł Janek Koziorowski. Omówiliśmy w skrócie lekko zmieniony nasz występ, którym miało  rozpocząć się jubileuszowe spotkanie. Również ustaliliśmy z prowadzącym, Tomkiem Zdonkiem, w którym momencie zmienionego scenariusza, wcisnąć rhythm’n’bluesowe szaleństwo Marka Zarzyckiego. Po uzgodnieniu ogłosiliśmy, że recital Zarzyka odbędzie się po występie warszawskiej grupy SZYMONERSI. Wybiła godzina 18.00, przy ogromnym aplauzie publiczności na scenę wchodzi wodzirej spotkania, dyrektor MDK, Tomek Zdonek i rozpoczął:

 

- Dobry wieczór państwu, mam zaszczyt zapowiedzieć największe wydarzenie w 50-letniej historii rock’n’rolla w naszym mieście. Chciałbym na początek, wyrazić swoją wdzięczność, wszystkim tym, którzy mimo, że nie należę do tamtej epoki, jeszcze nie było mnie na świecie, zaufali mi i powierzyli prowadzenie historycznego przedsięwzięcia. Choć pogoda sprawiła nam figla i dużo trzeba było wysiłku, by tak ważne dla miasta wydarzenie przenieść z Muszli Koncertowej do pomieszczenia Sali kinowej Włókniarz. Pomimo kłopotów, jestem szczęśliwy, że mogę przed państwem stanąć i poprowadzić dzisiejsze spotkanie. Kiedy patrzę na tłoczące się rzesze fanów, miłośników rock’n’rolla, tych siedzących na widowni jak również tych podpierających ściany kina, a szczególnie wszystkich tych, stojących na zewnątrz pomieszczenia mogę zapewnić, że czeka nas wspaniała, egzotycznie szalona zabawa, w którą wprowadzi nas, lokalny heros rock’n’rolla, pan Antoni Malewski. Panie Antoni – ZACZYNAMY - zapraszam na scenę.

 

Przy dźwiękach najbardziej klasycznego przeboju wszechczasów, jednego z prekursorów rock’n’rolla Billa Haleya, Rock Around The Clock, wchodzę na scenę kina Włókniarz i przy szalejącej jak za dawnych lat widowni, z okrzykami i fruwającymi marynarkami, rozpoczynam z łezką w oku, obchody święta rock’n’rolla w naszym mieście. Zacząłem od historii z kina Mazowsze (z 4 października 1959 roku), o tym jak zamiast poranka dla dzieci wystąpił po raz pierwszy w naszym mieście, rock’n’rollowy zespół w Polsce założony przez pana Franciszka Walickiego, Rhythm and Blues, co zaowocowało początkiem tego stylu w Tomaszowie. Przypomniałem starzycką jedenastolatkę, na tak zwanej górce przy ulicy Warszawskiej, miejscu, w którym w szkolnej kotłowni nastąpiła moja, rock’n’rollowa inicjacja. Opowiadając wydarzenia z przed 50 laty czułem wzruszenie zatykające gardło ale i radość, że dane było mi doczekać przepięknego jubileuszu. Wspomniałem koleżanki i kolegów, którzy uczestniczyli i przyczyniali się do rozwoju tej formacji w mieście a przedwczesna śmierć nie dała im szans doczekać tak pięknej chwili. Po opowiedzianej sekwencji z kina i szkolnej kotłowni, dołączyli do mnie Wojtek Szymon i Mirek Orłowski.

 

 

 

 

 

 

Wojtek przedstawił na przełomie lat 1950/60 tragiczną sytuację na polskim rynku płytowym, w zakazanej dziedzinie jakim był rock’n’roll, a właściwie o ich całkowitym wakacie na półkach sklepowych, o swoich sposobach w zdobywaniu płyt i domowej skarbnicy rock’n’rollowych krążków.  Opowiedział również o muzycznych seansach, spotkaniach w swoim mieszkaniu przy Placu Kościuszki 17 oraz o najsłynniejszych prywatkach w mieście, jako jedyne miejsca dla młodzieży pracującej, szkolnej, w których można było uprawiać taneczne szaleństwa przy prawdziwym rock’n’rollu. Przyznał, że dzięki rock’n’rollowi zawdzięcza swój obecny status w Stanach Zjednoczonych, że dane mu było poznać wiele wybitnych postaci ze światowego show buisnessu, że mógł zobaczyć i przebywać w miejscu, w którym tworzył się rock’n’roll, to jest maleńkie studio nagrań SUN RECORDS w Memphis, gdzie poznał i uścisnął dłoń samego Sama Phillipsa, najsłynniejszego właściciela studia nagrań rock’n’rollowych krążków. To tu zaczynali swoje kariery najwięksi z największych; Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Carl Perkins, Billy Lee Riley, Roy Orbison czy Johnny Cash.

 

Mirek Orłowski, jak wcześniej ustaliliśmy w scenariuszu imprezy, jak przystało na jedynego z byłego województwa łódzkiego (przed gierkowskim podziałem Polski na 49 województw) uczestnika wielkiego, szczecińskiego finału Szukamy Młodych Talentów w 1962 roku. Opowiedział o swojej, amatorskiej przygodzie z rock’n’rollem. Drodze do lokalnego sukcesu poprzez miejskie i wojewódzkie eliminacje i zwycięski wyjazd do Szczecina. Opowiedział także o kulisach trzydniowych finałach szczecińskich, o piosenkarzach amatorach, z którymi się zaprzyjaźnił, a po finałach stali się zawodowcami i idolami polskiej młodzieży (Wojtek Kędziora – Korda, Czesław Wydrzycki – Niemen, Wojtek Gąssowski, Karin Stanek, Helena Majdaniec czy Krzysztof Klenczon).

 

Po naszym wystąpieniu rozpoczęło się całkowicie rock’n’rollowo, przy szalonych przebojach z epoki lat 50/60-tych, kolejno wystąpiły tomaszowskie, taneczne grupy. Najpierw uraczyli widownię tanecznymi popisami, roztańczone dzieci z grupy ASTER pani Beaty Będerz a po nich, dwie młodzieżowe pary z zespołu CANTINERO, wykonały bardziej profesjonalne kołatanie, klasycznym krokiem jive, ze wspaniałymi figurami co wywołało wśród przybyłych, duży aplauz i rock’n’rollową ekstazę. Myślę, że szereg odtwarzanych, rock’n’rollowych przebojów, jeden po drugim, oraz taneczne szaleństwa naszych milusińskich, wprowadziły przybyłych w najpiękniejszy okres lat sześćdziesiątych minionego wieku, przy czym zadowolić mogły najbardziej wybrednych w tej dziedzinie.

 

Po dziecięcych i młodzieżowych występach na kinowej scenie ukazała się warszawska grupa (zamiast planowanej Korda Nebeski Band) muzyczna, SZYMONERSI a w niej trzy wspaniałe, bardzo zgrabne, podniecająco, kuso ubrane wokalistki zespołu. Choć śpiewały profesjonalnie w stylu słynnej, szwedzkiej grupy ABBA, w tym wiele przebojowych coverów z ich repertuaru, to jednak kilku zatwardziałych rock’n’rollowców, na znak protestu, opuszczało z okrzykiem – Antek, jesteśmy oszukani, to nie jest rock’n’roll - salę kina Włókniarz. Choć w trakcie trwania spotkania była informacja o rock’n’rollowym występie Marka Zarzyckiego ci najbardziej krnąbrni, wychodząc z sali w proteście, posiali na widowni ferment, by z upokorzeniem po krótkim czasie zawstydzeni, ze spuszczonymi głowami, powrócili na salę kina Włókniarz powiadomieni telefonami komórkowymi przez wytrwałych na widowni, kiedy na scenie, w rhythm’n’bluesowym rytmie ukazał się Marek Zarzyk Zarzycki.

 

Marek swój nieplanowany mini koncert rozpoczął wielkim przebojem Elvisa Presleya, Don’t Be Cruel by po chwili utworem z repertuaru Fatsa Domino I’m In Love Again wprowadzić wszystkich w rock’n’rollową ekstazę. Ten blisko 40 minutowy recital Zarzyk zakończył hitem killera rock’n’rolla Jerry Lee Lewisa, Great Balls Of Fire. Dzisiaj kiedy wspominam to wydarzenie nie jestem w stanie wytłumaczyć co spowodowało, że Marek bez wypłaconej złotówki, na koszt własny przybył do Tomaszowa, by ratować mój honor, honor miasta, honor rock’n’rolla, dał fantastyczny, profesjonalny, muzyczny popis, wykonując piosenki, pokolenia najpiękniejszego okresu lat 60-tych dla polskiej młodzieży. Gdy próbowałem przed nim tłumaczyć się brakiem pieniędzy za występ on natychmiast skierował do mnie słowa, - Antek nie przeżywaj, przyjechałem do Tomaszowa tylko dla mojego przyjaciela Wojtka Szymona z Nowego Jorku, ale tak naprawdę i przede wszystkim przybyłem dla ukochanego ROCK’N’ROLLA.

 

 


Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III

Subiektywna historia roc'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 42 - Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście III


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Antek Malewski 10.05.2013 14:11
Chodzi o JAZZ CLUB "IRIDIUM" w Nowym Jorku, który założył, legenda gitary, Les Paul. Tu odbył się koncert na rzecz Les Paula (planowano połączyć koncert Jeff Becka z jego 95 urodzinami). Les Paul zmarł kilka miesięcy wcześniej przeżywszy 94 lata, ale koncert "Rock'n'Roll Party" odbył się choć bez udziału jubilata.

Antek Malewski 10.05.2013 06:59
Do pana Rocken -. Absolutnie zgadzam się z Panem, że rock'n'roll nie umarł i w wielu miejscach na świecie czy w naszym kraju nadal, choć w "szczątkowy" sposób jest odtwarzany czy tworzony (komponowane nowe utwory) o czym opowiadam w tych felietonach w rozdziałach jak np "Listy z Nowego Jorku (I/VI)". Nawet "wielcy" tego świata muzycznego jak Jeff Beck wspaniałym powrotem do rock'n'rolla w słynnym koncercie w nowojorskim JAZZ CLUB (świątynia Les Paula) "Rock'n'Roll Party honouring Les Paul" dał temu 2009 roku dowód. "Zatrudnił" w tym koncercie wspomnianego przez Pana Briana Setzera (Twenty Flight Rock) czy Gary US Band (w słynnym New Orleans) ale też młodych, tak jak fantastycznie śpiewającego presleyowskie "covery", DARREL HIGHAM czy jego żonę, niesamowitą IMELDĘ MAY. Ale w swoich felietonach nie chciałem opisywać czy "przepisywać" aktualnych, światowych historii w tym stylu a raczej subiektywnie opowiadać o miejscach o ludziach związanych z naszym miastem, którzy żyli i poświęcili temu stylowi i propagowali go, przynajmniej w części swego życia. Jeśli chodzi o pana Marka Zarzyckiego, to nie jest on wielką gwiazdą na panujące w tamtych latach warunki z prostej przyczyny, nie każdy muzyk, piosenkarz mógł wypłynąć na "wielkie wody" jeśli nie wzięła go pod parasol ochronny ESTRADA POLSKA (czy estrady wojewódzkie). Byli tylko wybrani, takich jak Zarzycki było setki, których nie było stać na profesjonalne instrumenty (czy w ogóle kupno w naszym kraju np tak popularnego instrumentu jak gitara), wzmacniacze czy "wejście" do studia nagrań, nawet gdy posiadało się wielki talent. Taka "Eksplozja brytyjska" była również w Polsce, w połowie lat 60-tych powstawały zespoły młodzieżowe jak grzyby po deszczu, między innymi zespół Zarzyckiego KAWALEROWIE. Tylko, że na zachodzie nie było problemu podniesienia w górę "żelaznej kurtyny". Dzisiaj wychodzą różne publikacje o tamtych latach, o nieznanych bliżej zespołach. Mam na myśli "dzieło" Romana Stinzinga i Andrzeja Icha MOTŁAWA - BEAT czyli trójmiejska scena big-beatowa lat 60-tych czy wspaniały film Bogdana Bogiela WIATR OD MORZA CZYLI BIG BEAT PO SZCZECIŃSKU. W 45 rozdziale Subiektywnej Historii R&R poświęcę uwagę czytającym te felietony, właśnie Markowi Zarzyckiemu i trudnościach rynkowych i medialnych młodych ludzi, w tamtej epoce. Dziękuję panu Rocken, jestem wdzięczny za wpis i próbę wywołania dyskusji w temacie "Rock'n'Roll".

Rocken 06.05.2013 18:26
Czytam dość często Pańskie artykułu i bardzo podobała mi się opowieści z lat 50,60,70. Jednak muszę się nie zgodzić w kilku ostatnich artykułach z takim gloryfikowaniem artystów takich jak pan Zarzycki itp. Rozumiem, że dla Państwa jako przyjacieli jest to pod wieloma względami przeżycie. Jednak podawanie tego młodzieży i mówienie, że to jest prawdziwy rock'n'roll którego już się nie gra jest moim zdaniem mocno naciągane. Nie chcę aby ktoś się poczuł urażony więc poziomu muzycznego takich artystów jak pan Zarzycki nie będę komentował. Rozumiem, że problemem są kwestie finansowe i aby zaprosić renomowany zespół trzeba mieć budżet. Jednak wydaje mi się, że odrobina obiektywizmu powinna być. Prawdziwego rock'n'rolla gra się również i obecnie, wiem że można powiedzieć, że złote lata tej muzyki już za nami i co miało być wygrane zostało już zagrane. Ale jest spora scena muzyki rock'n'rollowej na świecie. I nie mówię tego o czymś co nie raz w radio lub tv się pojawia i jakiś zespół nazywa swoją muzykę rock'n'rollem albo bluesem bo w mediach ogólnopolskich takiej muzyki nie uświadczymy. Ale np. bardzo mocna scena jest w Los Angeles, tam króluje ciągle West Coast Blues, czyli mieszanka bluesa i rock'n'rolla mocno swingująca. Tam działał taki człowiek jak Nick Curran niestety już świętej pamięci, ale ciągle działa The Fabulous Thunderbirds, Sean Carney, płyty nagrywa i z wielkim powodzeniem koncertuje Brian Setzer. W europie mocną scenę mają Holendrzy, nie dawno pojawił się bardzo młody zespół świetnie grający Sugar Boy and Sinners. W Polsce takiej muzyki na dobrym poziomie również się znajdzie, Szulerzy, Shakin" Dudi, a także tacy młodzi ludzie jak Boogie Boys koncertujący z wielkim powodzeniem na całym świecie. 3 lata temu zajęli 3 miejsce w konkursie w Memphis Blues Challenge. Myślę, że młodych można bardziej skutecznej zarazić taką muzyką pokazując, że to nie jest jakiś skansen ani lamus. Ta muzyka jest ciągle żywa nie pojawia się w mainstreamie ale w dzisiejszej dobie można dotrzeć do naprawdę wartościowych muzyków a jeśli ktoś zobaczy, że to ciągle żyje i nawet rówieśnicy tak grają to potem i tak sięgnie do korzeni bo bez tego ani rusz ! Pozdrawiam !

Antek Malewski 03.05.2013 06:24
Pozwolę sobie przedstawić postaci na FOTO z pamiętnego koncertu na rzezcz obchodów 50 LAT ROCK'N'ROLLA W TOMASZOWIE MAZOWIECKIM i tak; 1. Marek Zarzyk Zarzycki. 2. Taneczna para z zespołu CANTINERO. 3. Śpiewające, dziewczęce trio z zespołu SZYMONERSI.

Reklama
Polecane
Podsumowanie XXVII Kwesty pn. „Ratujmy groby zasłużonych Tomaszowian”Przemysłowcy oskarżeni o niesłychane przestępstwoSkonsultuj komunikację miejskąSpotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem w MBPUtrudnienia w ruchu 11 listopadaNisze w kolumbarium dostępne do rezerwacjiŁódzkie/ W okresie Wszystkich Świętych 14 wypadków; nie było ofiar śmiertelnychPolicja: od czwartku doszło do 161 wypadków drogowych; zginęło 11 osóbListopadowe atrakcje w Tomaszowie MazowieckimJak wybrać odpowiednie łóżko do sypialni? Oto podpowiedźW gabinetach stomatologicznych jest coraz drożejKlasyk dla Legii
Reklama
Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Powiatowe Centrum Animacji Społecznej po raz kolejny organizuje Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich.  Będzie to już 8. edycja tego wydarzenia. Turniej skierowany jest do kół gospodyń z terenu województwa łódzkiego. Zmierzą się one w 6 konkurencjach: edukacyjnej, kulinarnej, artystycznej, sprawnościowej, modowej i teście wiedzy dotyczącym bezpieczeństwa na wsi.Tematem tegorocznej edycji jest PRL. Przedmiotem współzawodnictwa kulinarnego będzie deser. Scenka w konkurencji artystycznej będzie nawiązywała do Wszechobecnych w tamtych czasach kolejek, natomiast w edukacyjnej należy przygotować prezentację o latach 80-tych, ukrytych we wspomnieniach. Konkurencja sprawnościowa do końca pozostaje tajemnicą, natomiast pytania z wiedzy o bezpieczeństwie na wsi przygotuje KRUS. Bardzo widowiskowo natomiast zapowiada się konkurencja modowa, do której uczestnicy mają przygotować strój inspirowany modą z okresu PRL. Będą one prezentowane na wybiegu.Ponadto zapraszamy do obejrzenia wystawy, nawiązującej do PRL-u. Będzie można zobaczyć stare sprzęty elektroniczne, odzież, artykuły gospodarstwa domowego, prasę i inne eksponaty, związane z tym okresem. Nad całością imprezy czuwać będzie jury złożone z ekspertów z danych dziedzin.Na zwycięzców poszczególnych konkurencji, a także Grand Prix turnieju, czekają wspaniałe nagrody.Gwiazdą wieczoru będzie Paweł Stasiak w repertuarze Papa Dance, a na zakończenie odbędzie się zabawa taneczna z MR. SEBII. Turniej odbędzie się 9 listopada o godz. 15.00 w PCAS-ie przy ul. Farbiarskiej 20/24.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza dzieci, młodzież i dorosłych do udziału w 19. edycji Tomaszowskiego Biegu Niepodległości, który odbędzie się 11 listopada. Mieszkańcy naszego miasta i powiatu będą mogli w ten niestandardowy sposób uczcić rocznicę odzyskania przez Polskę suwerenności. Start uczestników biegu planowany jest na godz. 13 z pl. T. Kościuszki, po zakończeniu oficjalnych uroczystości patriotyczno-religijnych z okazji 106. rocznicy odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Wydarzenie przeznaczone jest zarówno dla grup zorganizowanych (ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych, stowarzyszeń, organizacji, firm itd.), jak również dla uczestników indywidualnych. Osoby, które nie ukończyły 13 lat, mogą uczestniczyć w biegu wyłącznie pod opieką osoby pełnoletniej. Niepełnoletni mogą zostać zgłoszeni do biegu przez rodzica lub opiekuna prawnego.ZgłoszeniaBieg ma charakter rekreacyjny, do pokonania będzie trasa o długości ok. 1500 m. Zbiórka i weryfikacja zgłoszonych biegaczy odbędzie się w godz. 12-12.45 (domki na płycie pl. Kościuszki). Zgłoszenia na formularzach, których wzór znajduje się pod tekstem w załącznikach (tam też dostępny jest szczegółowy regulamin XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości), w przypadku grup zorganizowanych przyjmowane będą do 6 listopada br. Uczestnicy indywidualni mogą zgłaszać się również w dniu biegu. Wypełniony formularz wraz z dołączonym do niego oświadczeniem należy dostarczyć do Biura Biegu mieszczącego się w Miejskim Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18. Rejestracji można także dokonać poprzez wypełnienie formularza zgłoszeniowego online, dostępnego pod linkiem: https://cutt.ly/TeDo09HZAby podkreślić uroczysty i patriotyczny charakter biegu, organizatorzy proszą uczestników o założenie białych lub czerwonych koszulek, czapek lub innych elementów wierzchniej garderoby w tych barwach. W związku z organizacją XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości oraz koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa jego uczestnikom 11 listopada między godz. 12.45 a 14 wystąpią utrudnienia w ruchu kołowym w obrębie pl. T. Kościuszki oraz w al. Piłsudskiego na odcinku od pl. Kościuszki do ul. Legionów (w obu kierunkach). Prosimy kierowców o wyrozumiałość i przyłączenie się do wspólnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.  Data rozpoczęcia wydarzenia: 11.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 0°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1032 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama