Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 14:41
Reklama
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz.36 - Listy z Nowego Jorku - IV

Wojtek Szymon Szymański będąc czynnym rock’n’rollowcem, poprzez uczestniczenie w cyklicznych festiwalach stylu Rock-A-Billy w Memphis, czy stylu Country w Nashville poznawał ludzi, ze świecznika amerykańskiego show buisnessu; wielu artystów, muzyków, piosenkarzy, czy osób z tak zwanej obsługi technicznej (właścicieli studiów nagrań, osobistych krawców czy fryzjerów, dziennikarzy muzycznych, operatorów światła). Znając bardzo dobrze Wojtka z okresu tomaszowskiego, jego stosunek do życia, do rock’n’rolla, kiedy dowiedziałem się, że mieszka w Stanach mogłem przypuszczać, że do bólu wykorzysta w świątyni tej muzycznej formacji, wszelkiego rodzaju koncerty, spotkania, do tego, by w jego muzycznych zasobach znalazło się wszystko, czego nie mógł zdobyć będąc w Polsce.

 

 

Nigdy bym jednak nie przypuszczał, że wejdzie bardzo głęboko w świat amerykańskiego show buisnessu, że pozna i zaprzyjaźni się z wieloma wspaniałymi ludźmi, co do których, żyjąc w Polsce  myśląc o spotkaniu z nimi powiedziałbym, że to UTOPIA. Niech namiastką nieokiełznanego zaangażowania będzie jego poniższy, czwarty list adresowany do tomaszowian, do koleżanek i kolegów z tamtych lat, choć przesłany przez moją pocztę mailową.

B

Billy Lee Riley w Sopocie  

 

Zadzwonił do mnie Wojtek Mann, że potrzebuje zespół, który mógłby zagrać w Sopocie stary, dobry rock’n’roll z okazji otwarcia w okresie letniej kanikuły 2000 roku, turnieju tenisowego PROKOM. Szybka wymiana telefonów z właścicielką Wix Records z Nashville, Tammi Wix, która wcześniej gościła mnie w Memphis na ostatnim festiwalu muzyki Rock-A-Billy. Festiwal ten odbywa się co roku w Memphis, stolicy stanu Tennessee, dzięki temu zaproszeniu poznałem Billa Lee Rileya (1933 – 2008)  słynnego rock-a-billistę i kilku innych znanych muzyków z czasów świetności wytwórni SUN RECORDS. Poznałem również podczas tej wizyty Sama Phillipsa dawnego właściciela wytwórni, który wpada od czasu do czasu do starej „budy” na kawę, piwko, czy małego drinka. Mieszcząca się kawiarenka w tym historycznym obiekcie posiada tylko 5/6 stolików.

 

Kiedy siedziałem i konwersowałem w tym lokaliku z Samem, byłem świadkiem jak wpadł tu Jimmy Van Eaton, perkusista Jerry Lee Lewisa, Billy Lee Riley, słynny Sonny Burgess i jedna
z girlfriend Elvisa, Barbara Pittman („I Need A Man”), też super gwiazda rock’n’rolla i rock-a-billy  i razem dokonali muzycznego „jam session”. To było wspaniałe, jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że ja chłopak z dalekiej Polski, z Tomaszowa, mogłem przeżyć w samym centrum powstania światowego rock’n’rolla, wspaniałe „jam session” muzyków, z najwyższej półki amerykańskiego show buisnessu. Posłuchałem tu kilku ekscentrycznych opowieści o zabawach, prywatkach w domu Elvisa, w Graceland.

 

Wiem również, że Barbara była częstym gościem w domu Elvisa. Czy pamiętasz jak będąc w styczniu 2006 roku w twoim domu zadzwoniła do mnie Łucja, moja żona, z informacją, że przed chwilą nowojorskie media podały, że zmarła Barbara Pittman? Było to 21 grudnia tuż przed wyjściem do Galerii ARKADY, na twoje pierwsze spotkanie z cyklu Herosi Rock’n’Rolla.

 

No ale do rzeczy, po krótkiej rozmowie z Billy Lee Rileyem, wyraża on zgodę na podróż do Polski. Powiadomił mnie, że zespół, który będzie mu akompaniował to słynna kapela z Anglii, Bobby Fish – Johnny and The Roccos. Billy zabiera z sobą do Polski swoją żonę Joyce, która zawsze z nim podróżuje i razem lecimy do Warszawy z połączeniem do Gdańska. Bobby Fish ze swoimi muzykami dotrze do Sopotu z Niemiec, gdzie właśnie koncertowali. W grupie Fisha są dwaj niemieccy rock-a-billiści, bracia Lenner, którzy występują i nagrywają płyty jako Lennerrockers, jeden z tych braci będzie grał w Sopocie w grupie Bobby Fisha – Johnny and The Roccos, na fortepianie.

 

To była naprawdę super grupa, grająca wspaniały, o autentycznym brzmieniu z przed lat, rock’n’roll i rock-a-billy. Zakwaterowanie mieliśmy w hotelu w Gdańsku. Nazajutrz jedziemy na próby, na sopockie korty. Dotarli już muzycy z Niemiec. Wszystko wypadło znakomicie, wielu fanów stało za ogrodzeniem kortów głośno kibicując Billowi i instrumentalnej grupie Fisha. Bobby gra cudownie na swojej gitarze, jest to stary, akustyczny Gibson, którą podarował mu nie kto inny jak sam Scotty Moore, słynny gitarzysta Elvisa Presleya.

 

 

Podczas próby zdarzyła się zabawna historia, kiedy to lokalni pracownicy zajmujący się ustawieniem nagłośniającego sprzętu tzw „backline”, usiłowali przekonać perkusistę z zespołu, aby wziął bębny z prokomskiego magazynu, które uważali za lepsze, a Fishowi, zobaczywszy stary pokrowiec, zaproponowali również nową gitarę elektryczną, która była na stanie w magazynku. Na co Bobby Fish odpowiedział, - „Te bębny na których gra nasz perkusista wydają identyczny dźwięk jak perkusja zespołu Billa Haleya, The Comets i nie ma potrzeby zmieniać, a co do gitary to cały wasz sprzęt nagłaśniający nie jest wart samych strun z tej gitary. Tu na kortach będzie śpiewał Billy Lee Riley i cały podkład muzyczny musi brzmieć jak w latach 50/60-tych i nie ma mowy o jakiś podkładach typu disco”. 

 

Wiadomo już było, że odbędą się dwa koncerty jeden na kortach a na drugi dzień w ogrodzie hotelu Villa Hestia. Oba poprowadził Wojciech Mann. Na kortach Billy Lee śpiewał covery z repertuaru Elvisa, Haleya i Cochrana, nastepnie wykonał swoje największe przeboje „Red Hot”, „Flying Soucers Rock and Roll”, … Lenner grał na pianinie zupełnie jak sam Jerry Lee Lewis, publika rzuciła się do tańca, zapanował doskonały nastrój, lepiej być nie mogło. Po chwili dołączają jacyś polscy muzycy, instrumentaliści, których nazwisk nie pamiętam i zrobiło się muzyczne i taneczne małe „jam session”.

 

Trwało to do późna w nocy, naprawdę było to wspaniałe widowisko. Nazajutrz w ogrodach Villi Hestii był również cudowny koncert, choć już nie tak taneczny jak na sopockich kortach, przybyła tu inna publiczność, bardziej stonowana i poważna. Billy również tu dał z siebie wszystko, było dużo bisów.  Po zakończeniu nie ukrywał  zadowolenia z odbytych koncertów, ale szczególnie z pobytu w Polsce. Bardzo mu się podobał stary Gdańsk i Sopot, ale tak naprawdę to polskie dziewczyny, - „Wojtek nie przypuszczałem, że w Polsce są tak piękne dziewczyny, wszystkie takie przystojne, szczupłe”. Wieczorem w barze hotelu przy kilku „Żywcach” i drinkach  omawialiśmy całość imprezy, planując następne koncerty w Warszawie i naszym Tomaszowie.

 

Wojtek „Szymon”

 

Do planowanego przez Wojtka spotkania i koncertu Billa Lee Rileya w Tomaszowie, nigdy nie doszło, choć starania, również z mojej strony były duże. Miało to miejsce za panowania prezydenta Mirosława Kuklińskiego. Była to osoba przychylna tego typu występom i za jego kadencji łatwo było do miasta sprowadzić gwiazdy muzycznego show buisnessu. Nie skąpiono na to środków pieniężnych.

 

Planowany występ Billa Lee Rileya nie był w wygórowanej cenie. Był porównywalny z innymi, zaproszonymi polskimi gwiazdami, do udziału w Dniach Tomaszowa. Z panem Grzegorzem Sławińskim, który był w Urzędzie Miasta odpowiedzialnym za artystyczną stronę tych obchodów, robiliśmy przymiarkę by w ramach trzydniowej rozrywki w lokalnym święcie, sprowadzić Rileya do Tomaszowa. Z naszej strony (Urzędu Miasta) przygotowane były finanse i sporządzona wstępna umowy na zawarcie koncertowego kontraktu. Okazało się, kiedy powiadomiłem o tym w Nowym Jorku Szymona, że termin obchodów Dni Tomaszowa koliduje z kalendarzem artystycznym Rileya.

 

Podobna sytuacja miała miejsce w następnym roku. Na czas trwania Dni Tomaszowa, planowałem koncert Wandy Jackson, pierwszej damy rock’n’rolla z przełomu lat 50/60-tych. Wybierałem terminy obchodów Dni Tomaszowa na sprowadzenie gwiazdy z krainy rock’n’rolla, tylko dlatego, że był na to przeznaczony odpowiedni fundusz, dzięki któremu najłatwiej można było zrealizować to przedsięwzięcie.

 

Później przyszła nowa ekipa, nie czująca przysłowiowego bluesa, odporna na tego typu kulturalną rozrywkę, do tego doszły nieudane próby ściągnięcia do miasta wymienionych powyżej i innych planowanych gwiazd, co przyczyniło się, że odeszła ode mnie pozytywna energia. Poczułem się tak, jakbym oblany został kubłem zimnej wody.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Antek Malewski 13.04.2013 18:14
Na zdjęciu Billy Lee Riley z akompaniującym mu zespołem Bobby Fish - Johny and The Roccos na kortach ziemnych w Sopocie (rok 2000).

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 636 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 636 Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 636 w kolorze dąb sonoma z dzielonymi barierkami po jednej stronie łóżka. Akcesoria: Lampa przyłóżkowa. Szczególną cechą modelu łóżka PB 636 jest możliwość opuszczenia leża do poziomu 29 cm. Niska pozycja pozwala na większy komfort użytkowania osobom o niższym wzroście oraz redukuje w znacznym stopniu możliwość odniesienia urazu w sytuacjiprzypadkowego wypadnięcia. Zakres regulacji wysokości, pozwala na pracę opiekunów w optymalnych warunkach. Możliwość stosowania dzielonych barierek powoduje, że użytkownik nie musi być na stałe ograniczony barierami w przestrzeni łóżkaKolory standardowe: Kolory niestandardowe*: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 29 cm od podłogi4. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji2. Dekoracyjna osłona leża5. Podwójne koło z hamulcem3. Nowoczesny napęd podnoszenia leża6. Dzielona barierka (opcja)OPCJE:zmiana długości i wypełnienia leża • zmiana kolorystyki • dzielone barierkiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 29 do 72 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:207 × 106 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 16 cmCiężar całkowity:118,6 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-636 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama