Rozpoczęliśmy z sobą korespondować. Na początku porozumiewaliśmy się za pomocą listów, jednak trwało to zbyt długo. Od napisania do otrzymania odpowiedzi na list oczekiwało się 5/6 tygodni, jeżeli nie dłużej. W grę nie wchodziły rozmowy telefoniczne, przynajmniej z mojej strony, ze względu na bardzo wysokie koszty połączeń. Choć jak pamiętam, chyba dwukrotnie rozmawialiśmy z sobą z telefonów stacjonarnych, bo taka zaszła potrzeba.
Wraz z rozwojem elektronicznej techniki i nowych technologii, nastąpiła rewolucja w łączności człowieka z drugim człowiekiem. W ciągu kilku sekund można za pomocą telefonu komórkowego połączyć się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent. Kolokwialnie, z przymrużeniem oka mówiąc, powiem, że z prędkością światła. Internet, poczta mailowa to wielki dar jaki współczesny człowiek, bez żadnych kosztów i wielkich starań otrzymał tylko dlatego, że przyszło mu żyć na przełomie XX/XXI wieku. Jeszcze większym odkryciem i życiowym prezentem stały się internetowe, darmowe rozmowy za pomocą skyp’a.
Dzięki tym udogodnieniom nie ma tygodnia, nieraz częściej, by nie spotykać się z Wojtkiem na skypie czy porozumiewać się pisaniem listów przez pocztę mailowa. Z naszych kontaktów jednoznacznie wynikało, że jest on nadal zwariowanym, czynnym fanem, pomimo zbliżania się do siedemdziesiątki, ukochanego rock’n’rolla. Mogę śmiało powiedzieć, że całe swoje życie, Wojtek poświęcił temu stylowi, wciągając również mnie w wir szalejącej nieustannie, rock’n’rollowej karuzeli.
Z imprez muzycznych, koncertów rock’n’rollowych, innych spotkań i wydarzeń, których w Nowym Jorku codziennie odbywa się tysiące, dzielił się ze mną swoimi doznaniami i uczuciami. Czynił to za pomocą listów pisanych na pocztę mailową czy rozmów na skypie. Również w wielu listach odnosił się retrospektywnie do przeszłości, do lat młodości spędzonych w Polsce, w Tomaszowie. Postanowiłem na portalu Nasz Tomaszow, niektóre listy wykorzystać w swoich felietonach, by w ramach cyklu Subiektywnej Historii, jeszcze bardziej wzbogacić czytających w wiedzę o tamtych latach, o rock’n’rollu, o dzisiejszych losach niektórych bohaterów moich opowieści.
Witaj Tolku!
Nie wiem czy pamiętasz słynną przesyłkę z Nowego Jorku? Właśnie dziś mogę powiedzieć, że mój i całej naszej grupy tomaszowskich przyjaciół, rock’n’rollowy romans, tak naprawdę rozpoczął się w momencie, kiedy wytwórnia Atlanic/ATCO Records przysłała mi paczkę z dwoma płytami długogrającymi. Były to klasyki, muzyczne składanki, jedna
z Atlantic Records, na której znajdowały się instrumentalne, rock’n’rollowe przeboje grane przez amerykańskie Big Bandy, a druga z ATCO Records, na której znajdowały się między innymi utwory; Bobby Darina Splish Splesh, Early In The Morning, The Drifters Any Day Now, Save The Last Dance For Me, The Coasters Searchin’, Yakety Yak czy The Cookies, Chains.
Longplaye te otrzymałem po wysłaniu listu do wytwórni Atlantic, prosząc o przysłanie mi płyty z muzyką rock’n’rollową. List ten „wypchałem” znaczkami pocztowymi z kolekcji mojego dziadka (dziadek w latach międzywojennych był zapalonym, największym filatelistą w Tomaszowie), tłumacząc w liście, że wysyłam te znaczki jako opłatę za płytę, bo nie mam innych możliwości uregulowania należności. Nie wiem czy wiesz, że były to czasy (rok 1960/61), że nawet mając wielkie pieniądze nie było możliwości kupna niczego zza „żelaznej kurtyny”.
W ciągu dwóch miesięcy płyty dotarły na mój adres w Tomaszowie. Ku memu, wielkiemu zdziwieniu, kiedy po latach miałem okazję na jakimś przyjęciu w Nowym Jorku (byłem wówczas dyrektorem hiszpańskich linii lotniczych Air Europa, w Nowym Jorku) spotkać się z panem Nesuhi Ertegun, współwłaścicielem tej wytwórni. Opowiedziałem mu w sposób żartobliwy tę historię, kończąc dialog - „Panie Nesuhi, pańskie płyty, przyczyniły się do tego, że po latach trafiłem do USA i zamieszkałem w Nowym Jorku”. On przypomniał sobie o tym fakcie, co potwierdził po paru dniach, bo mój list był adresowany imiennie do Niego. Jego osobista sekretarka wyciągnęła ten list z osobistego archiwum pana Erteguna. Zapamiętał moją prośbę o płyty, bo rzadko otrzymywał tego typu imienne korespondencje, tym bardziej z kraju komunistycznego.
To był wspaniały człowiek, bardzo zaangażowany w muzykę jazzową, rhythm and blues i rock’n’roll. Zarówno On jak i jego młodszy brat Ahmet, byli wielkimi fanami, niestety obaj już nie żyją. Nesuhi i Ahmat Ertegun to założyciele tych wytwórni płytowych (Atlantic i ATCO), byli oni synami ambasadora tureckiego w Waszyngtonie i jako młodzi ludzie zainteresowali się bluesem i jazzem. Często chodzili na koncerty jazzowe, kolekcjonując płyty. W 1946 roku Ahmet z pomocą finansową domowego, rodzinnego dentysty założył firmę Atlantic. W 1950 roku firma rozszerzyła się kiedy dołączył Jerry Wexler i brat Nesuhi Ertegun (tak powstało Atlantic/ATCO), a wraz z nimi dołączyli tacy artyści jak, Joe Big Turner, Ruth Brown, The Drifters, The Coasters czy Ray Charles. W 1957 roku Atlantic/ATCO była pierwszą firmą w Stanach, która nagrywała płyty w stereo. Ahmet pisał również teksty do piosenek takich jak, Chains Of Love, Sweet Sixteen, I Mess Around.
Był także członkiem grupy wokalnej przy historycznym nagraniu Shake, Rattle and Roll w wykonaniu Joe Big Turnera. Nesuhi zmarł w 1989 roku a jego brat Ahmet w wieku 83 lat (29 października 2006 roku), podczas słynnego koncertu zespołu The Rolling Stones w Nowym Jorku. Film Martina Scorsese o Rolling Stonesach, W blasku świateł (Shine A Light), właśnie zadedykowany był panu Ahmetowi Ertegunowi. Piszę o tym, by przypomnieć i uzmysłowić Tobie oraz wszystkim przyjaciołom w mieście, którzy związani byli w naszych, szczenięcych latach z rock’n’rollem, jego krzewieniem, że nierozerwalnie NASZE, TOMASZOWSKIE CZASY, związane są ze źródłem rock’n’rollowych nagrań jaką w tamtych latach była dla nas wytwórnia płytowa Atlantic/ATCO Records i takimi ludźmi jak twórcy tej firmy, bracia Ahmet iNesuhi Ertegun. O tym warto pamiętać, o tym warto mówić i przekazywać potomnym, że od tej płytowej przesyłki ze Stanów tak naprawdę wszystko się zaczęło.
Nowy Jork dn. 18 września 2006 roku
Wojtek „Szymon” Szymański
* * *
W następnych odcinkach Subiektywnej Historii będę przedstawiał kolejne listy pisane do mnie przez Wojtka Szymańskiego. Jest ich pięć a może sześć. Wszystkie listy, które przedstawiał będę na tym portalu zamieszczone są w mojej kolejnej, czwartej publikacji, Herosi Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim, która jest już na ukończeniu. Pragnę wydać ją najpóźniej jesienią (wrzesień, październik) tego roku. Publikowane w moich felietonach listy z Nowego Jorku będą kontynuacją, ciągłością i uzupełnieniem historii tamtych, beztroskich lat w Tomaszowie, w naszym kraju co, mam nadzieję, atrakcyjni i wypełni w treści ten cykl.
Napisz komentarz
Komentarze