Plasująca się na trzynastym miejscu drużyna rywala, jak do tej pory mogła poszczycić się bilansem trzech zwycięstw i sześciu porażek, co wskazywało na to, iż faworytem tej potyczki był zespół z Nowowiejskiej, jednak biorąc pod uwagę formę sportową piłkarzy Lechii zapowiadał nam się ciekawy pojedynek, tym bardziej, iż drużyna z Wielunia w swojej ostatniej grze nie dała szans silnej Broni Radom wygrywając mecz 2:0.
Już od pierwszej minuty meczu było widać, iż przyjezdnych interesowało coś więcej aniżeli remis. W ósmej minucie meczu Wielunianie wysłali pierwsze ostrzeżenie w stronę Holewińskiego. Na nasze szczęście piłka odbita przez obrońców gospodarzy znalazła się za linią końcową boiska. Cztery minuty później obejrzeliśmy podobną sytuację, jednak tym razem futbolówka „gwizdnęła” obok słupka naszego bramkarza.
Gra Lechii w tym okresie wyglądała słabo. Tomaszowscy piłkarze nie potrafili się przebić przez agresywnie grającą defensywę rywala, a Wielunianie, co rusz próbowali zaskoczyć naszego bramkarza uderzeniami zza pola karnego.
W 21 minucie Wielunianie byli najbliżej szczęścia. Damian Dwornik w stylu swoich kolegów „huknął z 25 metrów jak z armaty”, piłka lecąca w światło bramki na nasze szczęście zatrzymała się na poprzeczce.
Lechiści swoją najlepszą okazję do strzelenia gola wypracowali sobie w 40 minucie. Dobre dośrodkowanie w pole karne na bramkę, mógł zamienić strzałem głową Grzegorz Piechna, ale znakomitym refleksem popisał się Szymon Olkusz.
Do przerwy utrzymał się, więc bezbramkowy remis. Majic szybko zareagował i tuż po przerwie obejrzeliśmy dwie zmiany. Boisko opuścili Zaor i Tonowicz, a w ich miejsce szkoleniowiec desygnował do gry Loncara i Kubiaka. Była to dobra zmiana, ponieważ gra Lechii w drugiej części nabrała tempa.
W 52 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową uderza Cyran, jęk zawodu kibiców oznaczał tylko jedno – gola nie ma. Siedem minut później dobrą sytuację stworzyli sobie Wielunianie, ale tym razem szczęście było po naszej stronie, ponieważ piłka po strzale Adamczyka trafia w słupek.
W 65 minucie z kibicami żegna się Morgaś, a witany jest Mariusz Kowalski. Mijają zaledwie dwie minut i widzimy dosłownie kopię akcji z 59 minuty, jednak tym razem po drugiej stronie boiska. Uderzenie głową Kowalskiego, Olkusz stoi jak zaczarowany, ale niestety „pudło”. Po raz kolejny kibice oglądający na żywo to spotkanie mogą użyć niecenzuralnych słów, ponieważ piłka zatrzymuje się na stałym elemencie konstrukcji bramki. Który to już raz w tym sezonie Kowalskiemu na przeszkodzie stoi…. bramka?
Z minuty na minutę Lechiści osiągnęli przewagę w posiadaniu piłki. Niestety, ani Milczarkowi, ani Loncarowi nie udało się zaskoczyć Olkusza i mecz ten zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów.
Tomaszowianie utrzymali siódme miejsce w tabeli, Wieluń awansował z trzynastej pozycji na jedenastą.
Dla podopiecznych Aleksandra Majica to już trzecie spotkanie bez strzelonej bramki. W statystyce tej Lechiści zajmują jedenaste miejsce.
Kolejne spotkanie ligowe rozegramy w sobotę o godzinie 14. Przeciwnikiem Lechii będzie dobrze znany nam z występów w czwartej lidze Zawisza Rzgów. Dwa sezony temu na boisku rywala padł wynik remisowy 1:1. Dzisiaj Zawisza to już inny zespół. Zamykający tabelę klub walczy o utrzymanie w lidze.
10 października piłkarze Lechii pojadą do Radomska na ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski (okręg Piotrków) z Mechanikiem. Będzie to przedostatni etap drogi do rozgrywek wojewódzkich. Niestety jak podaje strona Lechii, mecz ten odbędzie się bez udziału publiczności.
Napisz komentarz
Komentarze