Wszelkie słowa krytyki a nawet konstruktywne propozycje przyjmują jako atak o charakterze osobistym. Tacy wielbiciele własnego lustrzanego odbicia sprowadzani są na ziemie raz na jakiś czas przy okazji kolejnych wyborów. Stają się wtedy mniej aroganccy, potrafią wsłuchiwać się w „głos ludu”, kupują kiełbasę i stawiają wódkę. Mówią do nas z plakatów i ulotek: patrzcie jaki jestem wspaniały. Już dzień po wyborach sytuacja wraca do normy. Bufon znowu jest bufonem z tą różnicą, że zostaje przez wyborców utwierdzony we własnej wielkości i nieomylności, więc poziom jego arogancji rośnie.
Jak mówi jeden z zaprzyjaźnionych z nami urzędników Starostwa: „demokracja przeradza się czasem w anarchię a czasem w dyktaturę”. I to właśnie powinno być powodem ograniczenia możliwości pełnienia funkcji politycznych do dwóch kadencji.
O tym, że poziom większości radnych Powiatu Tomaszowskiego jest żenująco niski mamy okazję przekonywać się wielokrotnie. Są na szczęście nieliczne wyjątki, potwierdzające tę smutną regułę. Osoby, które zadają pytania i którym o coś chodzi. Rzecz w tym, że często nie doczekują się odpowiedzi na swoje pytania i wnioski a przecież onizadają je też w naszym imieniu.
Na ostatniej powiatowej sesji radnego Grzegorza Haraśnego zaatakował starosta Piotr Kagankiewicz tylko dlatego, że ten pierwszy zaproponował, by zwrócić uwagę osobom odpowiedzialnym za drogi należące do powiatu na konieczność lepszej koordynacji robót wykonywanych przez różnych zarządców, w taki sposób, by prace budowlano - remontowe były jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców Tomaszowa. Dlaczego taki wniosek spotkał się z agresywną odpowiedzią, udzieloną nie do końca na temat?
- Powoli zbliżamy się do końca koszmaru, jaki zaoferowano nam ponad półtora miesiąca temu - mówił Haraśny. - Chodzi o inwestycje drogowe, które doprowadzały do białej gorączki mieszkańców miasta. To nie musiało tak wyglądać. Można było to zorganizować w zupełnie inny sposób. Dotyczy to harmonogramu działań i organizacji ruchu drogowego. Nie zrobiono w tej sprawie nic a były takie możliwości na styku rozmów z wykonawcami i inwestorami. Wymagało to tylko dobrej woli - tłumaczył radny przywołując kolejne przykłady złej organizacji. - Powstało wrażenie, że tutaj nie ma gospodarza, który mógłby o to zadbać. Zabrakło chęci i koordynacji. Mam prośbę do pana starosty aby sprawdził, czy w jego służbach nie powstały błędy i zaniechania w tej sprawie.
-To, że jest dosyć dużo inwestycji drogowych na terenie Tomaszowa Mazowieckiego i pojawiają się z tym związane uciążliwości jest jakby oczywiste i na to musimy się wszyscy zgodzić - odpowiadał Kagankiewicz. - Otóż skąd my taki bałagan mamy. Otóż przebudowywaliśmy ulicę POW, gdzie padła firma. Ja osobiście sam jechałem do pana marszałka, by namawiać, by przebudował skrzyżowanie Warszawska z Szeroką. Marszałek się zgodził, dziś narzekamy. Trzecim ważnym tematem, jaki w tym roku jest realizowany jest przebudowa Placu Kościuszki, gdzie miało to być już skończone już dwa lub trzy lata temu. Kto winny jest opóźnienia w przebudowie Placu Kościuszki Państwo wszyscy wiecie.
My natomiast chcielibyśmy wiedzieć: co ma piernik do wiatraka? Co mają realizowane inwestycje, których celowości nikt nie krytykował do złej organizacji ruchu kołowego, wprowadzonej w związku z ich realizacją. Starosta zamiast zameldować „posłusznie” radnemu (czyli wyborcom), że zwróci uwagę urzędnikom za planowanie objazdów, rozpoczął wywód, który miał się nijak do wywołanego tematu.
Trudno też pojąć, jaki związek z wnioskiem radnego miałaby mieć przebudowa Placu Kościuszki (po którym ruch odbywa się w sposób płynny) oraz jak twierdzi kilkuletnie opóźnienie w jej wykonaniu. Po co było atakować w dwuznaczny sposób prezydenta Zagozdona, insynuując odpowiedzialność za sugerowane opóźnienie inwestycji, którego de facto nie było.
***
Nawiasem mówiąc, infantylizm wypowiedzi starosty przypomina znane z książek o Harrym Poterze używane przez czarodziejów i uczniów Hogwartu zwroty typu „sam wiesz kto” lub „sam wiesz kogo”, wskazujące osobę ale nie wymieniające jej imienia i nazwiska. Dlaczego w tych książkach posługiwano się taką bezosobową formą wypowiedzi? Ich czytelnicy wiedzą to doskonale. Jak się okazuje każdy ma swojego Voldemorta, nawet jeśli jest typowym Mugolem.
Napisz komentarz
Komentarze