Jakiś czas temu grupa zapaleńców ze Stowarzyszenia Miłośników Architektury i Techniki Militarnej postanowiła odkopać i udostępnić dla zwiedzających bunkier przy ulicy Strzeleckiej, stanowiący niegdyś część niemieckich umocnień obronnych na linii rzeki Pilicy. Prace nad doprowadzeniem obiektu do użyteczności trwały długi czas. Wywieziono ogromne ilości zalegającego w nim piachu i śmieci. Koniecznym było przeprowadzenie szeregu prac ziemnych, zabezpieczających przed obsuwaniem się gruntu. Bunkier zyskał także wyposażenie. Ustawiono w nim sprzęt (w części oryginalny) taki sam jak w czasach kiedy był użytkowany przez broniących się w tym miejscu Niemców. W końcu udostępniono go dla zwiedzających i stał się stałym miejscem odwiedzin nie tylko mieszkańców naszego miasta.
Okazuje się, że także to miejsce komuś przeszkadzało. Kilka dni temu nieznani sprawcy włamali się do środka i zdewastowali efekt pracy osób, które pracą własnych rąk, doprowadziły je do stanu umożliwiającego zwiedzanie.
- Nie wiemy komu to przeszkadzało - mówią członkowie Stowarzyszenia. - Jak widać w Tomaszowie wszędzie trzeba montować kamery i monitoring. Najwyraźniej nie dość, że własnymi siłami odtworzyliśmy to miejsce, to teraz musimy pozyskać środki na dodatkowe zabezpieczenia. Przecież w styczniu organizowaliśmy tutaj rekonstrukcję i wszystkim się podobało - dodają, nie kryjąc rozżalenia.
Mieszkańcy okolicznych domów i bloków niczego nie zauważyli. Podkreślają natomiast, że rzadko w tym miejscu pojawiają się w nocy patrole policyjne a jeśli już podjeżdżają, to tylko na interwencję pod sklepem nocnym, gdzie zbierają się okoliczne pijaczki. W okolicy zainstalowana jest też kamera monitoringu miejskiego, która w nocy nie wiadomo w jakim kierunku jest skierowana.
W czasie włamania z bunkra skradziono między innymi stary, oryginalny, piecyk służący do ogrzewania wnętrza. Zysk z jego sprzedaży na złomowisku będzie żaden, bo jego wartość jest bardziej historyczna.
Napisz komentarz
Komentarze