Lechia do tego pojedynku przystąpiła bez kilku podstawowych graczy. W meczu z powodu kontuzji nie zagrał nasz kapitan Kamil Szymczak, którego w tym sezonie już raczej nie zobaczymy. W składzie zabrakło także Kamila Cyrana. Natomiast Dawid Stańdo i Michał Tonowicz usiedli na ławce rezerwowych.
Od pierwszej minuty kontuzjowanych i tych oszczędzających siły zastąpili – Luke Uzoma, Maciej Lewandowski, oraz Kacper Rakowski, który po kontuzji wrócił do podstawowej jedenastki.
Mecz, wbrew temu, co mówił spiker na stadionie miał swój podtekst. Trenerem Concordii jest były trener Lechii – Sławomir MAJAK.
Od początku tego pojedynku widać było, iż Majakowi zależy na tym, aby odgryźć się na Zarządzie tomaszowskiego Klubu za niemiłe i mało eleganckie pożegnanie. Już w pierwszych minutach zauważyć można było agresywną grę piotrkowian. Z bólu zwijali się Matysiak, Dolot, oraz Pogorzała.
Mecz w pierwszym kwadransie nie był ładnym widowiskiem. W obu drużynach zabrakło dokładności w środkowej strefie boiska i pod bramką rywala. Jednak w 15 minucie stworzyliśmy sobie okazję, po której mógł paść gol, ale strzał Rakowskiego głową z bliskiej odległości zakończył się tylko na górnej siatce bramki Przybylskiego.
Tuż przed końcem drugiego kwadransa gry doskonałą okazję stworzył sobie Kubiak, ale znakomita interwencja bramkarza przyjezdnych ratuje zespół Majaka przed utratą gola. Lechia gra co raz lepiej, ale do doskonałości sporo jeszcze brakuje.
To, co nie udało się trzy minuty wcześnie udało się w 32 minucie. Dolot w swoim stylu, z autu posyła piłkę daleko w pole karne. W szesnastce Concordii mamy spore zamieszanie, jednak Kubiak gdzieś w gąszczu nóg „znajduje” futbolówkę i „wpycha” ją do siatki! 1:0 dla Lechii !!! Kamil zdobywa swoją jedenastą bramkę w sezonie i szóstą w rundzie jesiennej, jednocześnie stając się najskuteczniejszym graczem Lechii. Pierwsza połowa dobiega końca.
W 44 minucie wynik podwyższyć mógł Lewandowski, ale nie wykorzystał bardzo dobrej akcji prawym skrzydłem Pogorzały. Doliczony czas gry to dobra okazja Concordii i małe zamieszanie naszym polu karnym, po której Holewiński mija się z piłką, ale na szczęście nikt z graczy w czerwonych koszulkach nie zamknął tej akcji.
Pierwsze 45 minut nie było porywającym widowiskiem. Rozluźniona sukcesem Lechia zagrała poniżej swoich możliwości. Majak także nie mógł być zadowolony ze swoich podopiecznych. Concordia niby próbowała się przeciwstawić, ale jednak nie pokazała nic, co mogłoby zaskoczyć zespół Majica.
Druga odsłona to już lepszy spektakl w wykonaniu obu drużyn. W 53 minucie swojego drugiego gola w meczu mógł zdobyć Kubiak. Jednak nie wykorzystał on dobrego podania z rzutu wolnego Kowalskiego i jego strzał głową z bliskiej odległości znalazł się w rękawicach Przybylskiego.
Chwilę później Kowalski decyduje się na uderzenie z dużego dystansu. Przybylski nie popełnia błędu.
W 64 minucie powinno być 2:0. Niestety dobry kontratak i akcja 2 na 1 została zmarnowana przez najlepszego zawodnika w tym meczu Kamila Kubiaka. Kazan źle dograł do Rakowskiego i osamotniony defensor gości dobrym przechwytem zdołał uratować swój zespół przed utratą gola.
Pierwsze zmiany Majic dokonał w 76 minucie. Za Luke na murawie pojawił się Tonowicz. W 79 minucie mamy podwójną zmianę. Lewandowski i Król opuszczają plac gry. Ich miejsce zastępują Stańdo i Nowacki.
Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu licznie zgromadzeni kibice obejrzeli prawdziwy pokaz umiejętności naszych piłkarzy.
Kowalski ładnie zagrał na prawe skrzydło do Pogorzały. Marcin pięknie wyłożył piłkę Dawidowi Stańdo, jednak napastnik Lechii uderzył tylko w nogi obrońcy. Na nasze szczęście przytomnie zachował się Rakowski, który dopadł do piłki i piętką odegrał ją Nowackiemu. Ten dołożył nogę i skierował ją do siatki, po czym w geście triumfu wraz z kolegami zaprezentował nam „kołyskę” w stylu Bebeto. Michał po raz drugi został ojcem – gratulujemy.
89 minuta to ostatnia zmiana w Lechii. Rakowskiego zastępuje Pawłowski. Powoli kończy się mecz.
92 minuta i będący w znakomitej formie sportowej Tonowicz pięknie wypuszcza Nowackiego. Koeman niczym TGV (Teżeve) wpada w pole karne. Michał ma już tylko bramkarza przed sobą i wydaje się, iż trzecia bramka to tylko formalność. Niestety fatalny strzał kończy się w rękawicach goalkeeper Concordii.
Lechia wygrywa to spotkanie i Lechia zostaje mistrzem IV ligi.
Mając 10 pkt przewagi na drugim i trzy punkty za mecz z Konstantynowem, po ciężkim sezonie zdobywa swoją upragnioną koronę. Do ugrania zostało tylko 9 pkt., więc mistrzom, trenerom i zarządowi gratulujemy wspaniałego sukcesu.
Fantastycznie zachowała się też tomaszowska publiczność, która w trakcie spotkania podziękowała trenerowi Majakowi za jego prace w naszym klubie. Brawo panowie, pokazaliście prawdziwą klasę.
Do końca sezonu pozostały 4 kolejki (dla Lechii 3).
W najbliższą sobotę jedziemy do Przedborza, a dokładnie do Chrzanowic na mecz z dziewiątą w tabeli Pilicą. Początek tego spotkania o godzinie 17. ZAPRASZAMY
Napisz komentarz
Komentarze